Student na nieco dłużej

0
1077
arch. prywatne
- reklama -

Jako wcześnie urodzony, miałem okazję uczestniczyć w uroczystej inauguracji roku akademickiego Cieszyńskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Ktoś dowcipny z ostatnich rzędów podpowiada mi, że to uniwersytet sprzed trzeciego wieku naszej ery. Nie, Uniwersytet to zawsze poważna sprawa – „…vivat academia, vivat profesores…”. Powstał co prawda w minionym millenium, ale to był rok 1972. Francuzom w Tuluzie chodziło wówczas o wykorzystanie intelektualnego i administracyjnego potencjału uniwersytetu dla kształcenia osób starszych. W naszej, coraz zamożniejszej społeczności cieszyńskiej pierwsza inauguracja odbyła się 16 grudnia 2004. Istnienie Uniwersytetu przekłada się na międzypokoleniową wymianę kulturalną, na przełamywanie uprzedzeń, na rozwój wzajemnej empatii.

Sami studenci UTW, czyli co najmniej 55-latkowie, mają świadomość, że nie ma leku na przemijanie. Spotkania plenarne dwa razy w miesiącu, czwartkowe zresztą, uświadamiają mi, że drzemie w nas, młodzieży z odzysku, siła serca i mądrości. Wskazanym jest więc, aby zadbać o kondycję, co najmniej ducha, jak zaleca łacińska sentencja.
Cieszyński Uniwersytet III Wieku istnieć może dzięki aprobacie, życzliwości i wsparciu lokalnych władz i sponsorów. Niebagatelną też rolę odgrywają w tym przedsięwzięciu etatowi wykładowcy Uniwersytetu Śląskiego. Fakt ten nadaje naszym uniwersyteckim spotkaniom w sekcjach właściwej rangi. Znów ktoś mi dowcipnie podpowiada, że na zakończenie, to on oczekuje jako absolwent UTW przynajmniej dyplomu „magister honoris causa”.

Dla ambitnych, którym mało polonezów Chopina i innej muzyki, planowane są jeszcze w październiku, „Muzyczne ballady Europy” w Bielskim Centrum Kultury. A w listopadzie – wyjazd na koncert do katowickiego NOSPRu, czyli Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Bardziej rozrywkowym poleca się, też przy muzyce, Sekcję Tańca Liniowego. Nie ma to nic wspólnego z tańczeniem w cyrku. Warto sprawdzić co jeszcze w zanadrzu chowa dla nas Zarząd CUTW.

Czytając nasz informator uniwersytecki, osobiście preferuję spotkanie z cieszyńskim poetą, kino, pływanie i ceramikę. I kombinuję sobie zostać na Uniwersytecie nieco dłużej, czyli nie otrzymać promocji, zgody na przejście. No ale jak podpowiada mi pani Wisława, „…nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy…”. Płyń więc sobie czasie, jak ma Olzo po dolinie. Vivat academia, vivat profesores.
Stanisław Przybysz Malinowski

- reklama -