Po raz drugi w tym sezonie naprzeciw siebie na taflach słowackiej ekstraligi stanęli Kamil Wałęga oraz Aron Chmielewski. Dwaj zawodnicy z przeszłością w trzynieckich Stalownikach od tego sezonu reprezentują barwy zespołów z Żyliny oraz Liptowskiego Mikulasza. Więcej radości po meczu miał Kamil Wałęga, jego zespół wygrał bowiem wtorkowe spotkanie w ramach Tipos Ekstraligi.
Oba zespoły, w której występują Polacy, walczą o udział w play-offach. Drużyna z Liptowskiego Mikulasza bardzo źle rozpoczęła rozgrywki, pozostając bez zwycięstwa do ósmej kolejki, a w ostatnim czasie doszło do zawirowań w sztabie trenerskim, z drużyną pożegnał się trener Juraj Faith. Z kolei Żylina, która jest beniaminkiem ekstraligowych zmagań, chciałaby w tym sezonie osiągnąć jak najlepszy wynik, klub bowiem w 2025 roku obchodzi stulecie istnienia, i nie ma chyba lepszego sposobu na świętowanie jubileuszu, niż dobry sportowy wynik. W w dwunastozespołowej ekstralidze Żylina zajmuje obecnie 8 miejsce, a kolei HK 32 Liptowski Mikulasz jest jedenasty.
Obie drużyny w tym sezonie spotkały się po raz trzeci. Drugie zwycięstwo w tej konfrontacji na własnym lodowisku odnieśli zawodnicy z Żyliny, we wtorkowy wieczór nie mieli jednak łatwej przeprawy. Na początku drugiej tercji goście z Liptowskiego Mikulasza prowadzili nawet 3:1, jednak to właśnie w drugiej odsłonie spotkania nastąpił w tym pojedynku przełom. Przed jej zakończeniem gracze DOXXbet VLCI Žilina doprowadzili do wyrównania, a zwycięski gol, zapewniający gospodarzom trzy punkty, padł na początku ostatniej tercji.
Polscy napastnicy solidarnie dopisali do swoich dorobków po jednym punkcie za asysty przy golach kolegów. Aron Chmielewski asystował przy inauguracyjnej bramce spotkania, z kolei Kamil Wałęga pomógł przy wyrównującym golu na 3:3.
Zarówno Kamil Wałęga, jak i Aron Chmielewski odgrywają czołowe role w swoich klubach, po wtorkowej kolejce Chmielewski po 23 rozegranych w tym sezonie spotkaniach ma na swoim koncie 18 punktów kanadyjskich za 9 goli i 9 asyst, z kolei Kamil Wałęga w 19 meczach zgromadził 13 punktów kanadyjskich, na które składa się 6 bramek i 7 asyst.
Po spotkaniu porozmawialiśmy z polskimi napastnikami.
Kamil Wałęga: Dobrze się czuję w słowackiej ekstralidze
Marcin Mońka: Co Twoim zdaniem było kluczem do zwycięstwa?
Kamil Wałęga: Mecz od początku nie układał się tak, jak chcieliśmy. Byliśmy od początku lepsi, stwarzaliśmy więcej okazji strzeleckich, niestety bramki nie chciały padać. I choć przegrywaliśmy w pewnym momencie dwoma golami, nikt z nas nie tracił wiary w zdobycie trzech punktów, i właśnie ta wiara sprawiła, że narzuciliśmy w końcu swój styl gry i wygraliśmy ten mecz. Dla mnie to zwycięstwo o tyle ważne, że odnieśliśmy je przeciwko mojemu byłemu klubowi, w którym spędziłem dwa sezony.
Właśnie, do słowackiej ekstraligi powróciłeś po rocznej przerwie. I chyba dobrze się w niej odnajdujesz…
Cieszę się, że wróciłem na słowackie lodowiska. Staram się wykorzystać każdy moment gry, który otrzymuję od trenerów, zresztą od początku dobrze się czuję w Żylinie, bardzo fajnie przyjęła mnie szatnia. Myślę, że dobrze wkomponowałem się w drużynę. A przede wszystkim dobrze odnajduję się w ekstralidze słowackiej, strzelam gole, asystuję kolegom.
Co równie istotne – po przyjściu do Żyliny nabrałem znów motywacji do gry, wróciła pewność siebie. Znów chciałem powrócić do gry w swój hokej, który lubię i potrafię grać, i to się właśnie dzieje.
Jesteś jednak wciąż zawodnikiem trzynieckich Stalowników, ten rok w Żylinie spędzasz na wypożyczeniu. Myślisz o powrocie do czeskiej ekstraligi?
Na razie nie wybiegam tak daleko w przyszłość, zobaczymy co los przyniesie. Wychodzę z założenia, że lepiej jest się skupiać na najbliższych celach, czyli kolejnych ligowych meczach, i za wszelką cenę pomagać drużynie w zwycięstwach. Przyjąłem strategię małych kroków, aby systematycznie iść do przodu.
Fajnie było spotkać się na tafli z Aronem Chmielewskim? To już drugi wasz mecz w słowackiej ekstralidze…
Z Aronem dobrze się znamy, i takie wspólne mecze na pewno mnie cieszą. Dziś nawet na lodzie była mała przepychanka między zawodnikami, podjechałem do niego, popatrzyliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać. To zawsze fajnie doświadczenie gdy spotykasz kolegów, z którymi grałeś w reprezentacji czy klubie. W ekipie z Liptowskiego Mikulasza zresztą pamiętam kilku graczy z czasów, gdy sam tam występowałem, więc też się przywitaliśmy, pogadaliśmy chwilę.
O co w tym sezonie walczy Żylina?
Zawsze mówi się, że walczymy o najwyższe cele. Dla nas będą takim celem play-offy, chcielibyśmy się do nich nie tylko zakwalifikować, ale i dotrzeć w nich jak najdalej. Jak na razie gramy dobrze z lidze, więc możemy się właściwie spodziewać wszystkiego, oczywiście wszystkiego dobrego.
Aron Chmielewski: Walczymy o play-offy
Jak ten mecz wyglądał z perspektywy ekipy Liptowskiego Mikulasza?
Mieliśmy do pewnego momentu mecz pod kontrolą, jednak własne błędy zespołu sprawiły, że znów nie udało się wygrać meczu na wyjeździe. A tego zwycięstwa bardzo potrzebujemy, doznaliśmy kolejnej, jedenastej z rzędu porażki na lodowiskach rywali, jest to już dla wszystkich frustrujące. Wkrótce czekają nas wielkie zmiany w sztabie szkoleniowym, więc zobaczymy czy w zespole pojawi się nowy impuls. Na pewno czeka nas nowe wyzwanie, sami czekamy na informację kto będzie nas trenować.
Po raz drugi zagraliście przeciwko sobie z Kamilem Wałęgą, w pierwszym wspólnym meczu w Liptowskim Mikulaszu lepsi byliście wy, dziś role się odwróciły i to Kamil świętował wygraną…
Zawsze fajnie jest się spotkać z kolegą, choć oczywiście boli przegrana. Zawsze życzę Kamilowi jak najlepiej, on o tym doskonale wie, najważniejsze aby mu zdrowie dopisywało, a forma wciąż była wznosząca.
Jak w ogóle odnajdujesz się w słowackiej ekstralidze?
Odnalazłem się tutaj dobrze, choć ostatnie mecze nie są moimi optymalnymi, czwarte spotkanie z rzędu grałem na antybiotykach. Brakuje mi siły na końcówki meczów, choć daję z siebie zawsze jak najwięcej, i staram się pomóc chłopakom najlepiej jak potrafię.
Słowacka liga nie jest łatwa, jednak udaje mi się tutaj dobrze punktować, strzelam gole i asystuję przy bramkach kolegów. Cieszy mnie to, że mam dobre indywidualne statystyki, lecz najważniejsze jest, aby z tych moich indywidualnych osiągnięć przybywało punktów drużynie. Jako sportowiec chcę wygrywać, a po ostatnich latach spędzonych w Trzyńcu jestem do tego przyzwyczajony. Dlatego obecnie mam trochę niekomfortową sytuację, jednak w sporcie takie sytuacje to codzienność, trzeba sobie umieć z nimi radzić i wychodzić z impasu. I choć wciąż czerpię tu radość z gry, to jednak chciałbym aby na koniec okazało się, że drużyna osiągnęła dobry wynik. Chcemy grać w play-offach, na razie nie możemy mieć innych celów, bo nasze miejsce w tabeli pozwala jedynie na takie cele. Cały czas musimy punktować, aby zagwarantować sobie udział w fazie pucharowej.
DOXXbet VLCI Žilina – HK 32 Liptovský Mikuláš 4:3 (0:1, 3:2, 1:0)
Bramki: 22. Koyš (Gachulinec, Tourigny), 30. Šmida (Dyakov, Baláž), 38. Fejes (Walega, Kolenič), 42. Jones (Lukosevicius) – 11. Quince (Chmielewski, Surák), 22. Egle (Avcin, Foote), 24. Avcin (Egle, Foote).