Zapada zmrok. Słychać głos muezina, który intonuje pieśń wzywającą wiernych do modłów. Po chwili w różnych częściach miasta dołączają do niego kolejni. Daje się słyszeć już nie jedną, a wiele pieśni, które przybierają formę równoległych, lecz na swój sposób spójnych popisów śpiewaczych. Śpiew zaczyna wypełniać bez wyjątku całe miasto, niesie się daleko aż po horyzont. Zaledwie kilka godzin wcześniej, kolejny raz wysiadam na lotnisku w Chartumie. Uderza mnie charakterystyczna woń tego miasta: zapach wilgotnej gliny i gorącego, jak z pieca powietrza. Odprawa ciągnie się w nieskończoność. Jak zwykle haudzia – czyli „cudzoziemcy” na końcu. Wreszcie pędzę zdezelowaną, żółtą taksówką po nieoświetlonych ulicach sudańskiej stolicy. Powoli dnieje. Dzisiaj zaczyna się Ramadan.
Tuż przed zachodem, ulica pustoszeje. Znika mrowie ludzi – milknie warkot silników. W domach wszyscy wyczekują głosu muezina. Bardziej niecierpliwi nasłuchują w radiu komunikatu o wieczornej modlitwie. Miejscowy muezin podobno jest do niczego: ciągle się spóźnia. Tym razem jego głos ma szczególne znaczenie. Wraz z pierwszymi słowami wezwania do modlitwy, kończy się całodzienny post. Nakazuje on powstrzymywać się zarówno od jedzenia jak i picia. Wszyscy przystępują do wieczerzy. Najpierw gaszą pragnienie jedną, dwiema szklankami. Następnie zabierają się za świąteczne przysmaki. Gdy zaspokoją całodniowy głód i pragnienie, przystępują do zaległej modlitwy.
Ramadan to miesiąc postu. Poddanie się mu, to obowiązek każdego dojrzałego muzułmanina. Wyłączeni są z niego starcy, dzieci oraz kobiety w ciąży. Często jednak i oni przykładnie stosują się do tego religijnego nakazu. Człowiek może się wykupić z obowiązku poszczenia. Powinien jednak mieć ku temu obiektywny powód, jak np. ciężka choroba. Za każdy spożyty posiłek człowiek musi jednak ufundować w zamian, taki sam, komuś biednemu. Czy rzeczywiście wszyscy wstrzymują się od jedzenia i picia? Raczej nie. Przeciętny człowiek pości ściśle najwyżej w pierwsze trzy dni ramadanu. Jedzenie i picie jednak odbywa sie wyłącznie w murach domostwa. Nikt nie odważy się złamać postu w świecie na zewnątrz, w przestrzeni publicznej.
Pierwszy, ramadanowy wieczór spędziłem przed sklepem przyjaciela. Towarzyszyli nam jego synowie oraz pracownicy. Sami mężczyźni. Siedzimy na odświętnej macie. Jest kisra – rodzaj placka z prosa oraz chleb przypominający małą wekę. Do tego assida – babka zbożowa. W jadłospisie znajduje się również obowiązkowo mięso, przygotowane na kilka sposobów. Nie może zabraknąć też napojów. Post, to przecież także wstrzymywanie się od picia. Specjalnie na tę okazję ustawia się dzban z karkade – jest to wywar z liści hibiskusa oraz medida – wyrabiana z kolei z suszu sorgo. Wszystko odpowiednio schłodzone i słodkie.
Post dla muzułmanów ma znaczenie oczyszczające. Zmywa z człowieka grzechy. Daje w pewnym sensie możliwość rozpoczęcia wszystkiego od nowa. Z tego względu jest to, w gruncie rzeczy, radosne święto. Bóg daje przecież człowiekowi kolejną szansę. Nie słychać narzekań, utyskiwania na trudy i niedogodności postu. Na ulicy słychać natomiast Ramadan Karim czyli „Ramadan jest szczodry”. Na to świąteczne powitanie należy odpowiedzieć Allah Akram – „Bóg jest jeszcze szczodrzejszy”.
Istotą Ramadanu jest trwanie od zmierzchu do świtu w stanie rytualnej czystości. I to przez cały miesiąc. Taki też ma sens absolutna abstynencja od pokarmów i płynów. Najbardziej bogobojni będą nawet milczeć, by z ich ust nie wydostało się żadne grzeszne słowo. Z obawy przed skalaniem, muzułmanin nie będzie uprawiał seksu. Z tego samego powodu z postu wyłączona jest kobieta menstruująca, ponieważ także jej stan może stać się źródłem skalania, przerwać stan rytualnej czystości.
Ramadan jest okresem szczególnej religijności. Każdy, bez wyjątku, przykładnie stara się być w te dni wzorowym muzułmaninem. Więcej, stara się odnowić swoją religijność. Żarliwością praktyk chce jakby naprawić swoje niedociągnięcia w czci należnej Bogu. Dlatego też wszystko wykonuje się podwójnie: modli i studiuje Koran. Ramadan, to okres w zasadzie poświęcony Koranowi. Według tradycji właśnie w tym czasie podyktowany został Mahometowi przez Boga. Dlatego też ludzie szczególnie w tym okresie poświęcają się jego lekturze. Dobrze jest codziennie czytać go od „deski do deski”. W te dni także pamięta się o najuboższych. To najlepszy czas na zwyczajową muzułmańską jałmużnę – dodajmy – należącą do podstawowych obowiązków każdego muzułmanina. Ulice i okolice meczetów pełne są żebrzących ludzi, którym nikt bogobojny nie może odmówić choćby grosza. Ramadan to profuzja religijności. „Religijność w praktyce” widać na każdym kroku, choćby w stroju. U wielu ludzi w garderobie pojawia się kolor zielony. Może to być czapeczka lub szal. Nieważne – liczy się to, by było widać, że jest się osobą bogobojną. Priorytetem jest jednak modlitwa. Ramadanowa zaś ma znaczenie szczególne. Ludzie uczestniczą w niej powszechniej niż zwykle. W tym czasie modlą się nawet kobiety, dla których rytuał ten nie jest zwyczajowo wymagany. Modły są najwyższą formą czci oddawaną Bogu, szczególnie te o zachodzie słońca. Jednocześnie stanowią także zwieńczenie całodniowego, uciążliwego postu. Zawieszają one tabu picia oraz jedzenia.
Ramadan z pozoru nic nie zmienia. Życie toczy się jak zwykle: sklepikarz otwiera sklep zaraz po porannej modlitwie, mleczarz, jak zwykle, objeżdża okolice w poszukiwaniu klientów, dzieci wyruszają wczesnym rankiem do szkoły, wykorzystując ten czas na psoty i figle. Pustkami święcą natomiast miejskie jadłodajnie i przydrożne kawiarenki, tak charakterystyczne dla sudańskiego miasta. Nikomu przed zmrokiem nie wypada się w nich pojawić. To wyraźny znak nastałego czasu. Życie ulega spowolnieniu. Wszystko w te dni jest ospałe i wolniejsze. Kto nie musi iść do pracy, spędza dzień w łóżku. Im więcej ramadanowych dni za nim, tym w większy popada letarg. Bardziej bogobojni większą część dnia spędzają w meczcie. Czas wypełnia im śpiewanie religijnych pieśni czy po prostu zaduma. Ulica, zasypia. Sklepikarze drzemią na matach lub łóżkach przed swoimi lokalami. Regenerują siły przed kolejnym długim wieczorem. Miasto odżywa dopiero późnym popołudniem. Każdy chce przecież na czas znaleźć się w domu lub wśród przyjaciół. Kobiety przystępują do przygotowywania śniadania ramadanowego. To ostatni moment na kupno świeżego pieczywa czy mięsa.
Okres postu nie zakłóca w sposób szczególny trybu życia człowieka Orientu. Przeciwnie, integralnie z nim współgra. Życie na obszarach islamu w naturalny sposób rozkwita dopiero po zmroku. Wraz z zachodem słońca, kończy się czas pracy, a zaczyna czas wypoczynku, rozumiany tutaj jako oddanie się życiu towarzyskiemu. To najlepszy moment, aby wyjść zza sklepowej lady, czy opuścić mury domostwa i udać się do pobliskiej knajpki. Upał nie jest już tak dokuczliwy. Ramadan to kontynuacja rytuału dnia codziennego, tyle, że w bardziej uroczystej formie. Po wieczerzy, to, co zwykle: wychyla się jedną lub dwie filiżanki herbaty. Każdy skupiony, jakby chciałby mieć tę chwilę tylko dla siebie. Dopiero później rozpoczynają się rozmowy. Ktoś przychodzi w odwiedziny. Czas biegnie po woli.
Noc w Ramadanie, tak naprawdę, rozpoczyna się nad ranem. Jej miejsce zajmuje zaś przedłużający się wieczór. W jego trakcie miasto wraca do życia. To, jak wspomniałem wyżej, czas relaksu i życia towarzyskiego. Ludzie się pospiesznie przemieszczają. Nie ma mowy o śnie. Trzeba odwiedzić jeszcze kolejnych znajomych. Spełnić z nimi choćby jedną szklankę herbaty. W tę noc „pękają w szwach” także meczety, szczególnie należące do bractw mistycznych. Organizowane są tam do późnych godzin nocnych wspólne modlitwy oraz przede wszystkim ekstatyczny zikr – znany u nas potocznie jako „taniec derwiszy”.
Sen dosięga mnie nad ranem. Idę spać, jak większość muzułmanów na świecie. Nie ma w tym przypadku znaczenia, że znajdujemy się w Sudanie, w jednej z dzielnic Omdurmanu. W te dni cały świat islamski stanowi wielką ideową i religijną wspólnotę.
Poznawaj świat – studiuj z nami etnologię i antropologię kulturową!
autor: M. Kurcz