Będziemy pozytywnie zmieniać Polskę

0
432
- reklama -

Rozmowa z Konradem Gołotą, kandydatem do Senatu z ramienia Paktu Senackiego.

Jak daleka droga wiedzie z instytucji europejskich na Śląsk Cieszyński,, gdzie w nadchodzących wyborach powalczy Pan o mandat senatora?

Jest krótsza, niż pozornie mogłaby się wydawać. W czasie warszawskich studiów pochłonęło mnie życie polityczne, wielkim przeżyciem było np. referendum konstytucyjne i spotkania z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim. Po studiach współtworzyłem organizację młodzieżową. W roku 2011 zostałem na lewicy szefem działu międzynarodowego, gdzie do moich zadań należało m.in. kształtowanie polityki zagranicznej, reprezentowanie partii przed innymi ugrupowaniami z Europy, czy codzienne kontakty z korpusem dyplomatycznym. Po czterech latach Partia Europejskich Socjalistów zaproponowała mi stanowisko doradcy do spraw Europy Środkowej i Wschodniej. Zajmuję się tam analizą polityczną jedenastu krajów, doradzam Przewodniczącemu, byłemu premierowi Szwecji w sprawach bieżących. Przez lata byłem w zespole organizującym spotkania z ministrami do spraw europejskich, z szefami partii, wreszcie z premierami czy komisarzami UE. Koordynuję łączność grupy politycznej w Brukseli z partiami krajowymi. Przez 7 lat poruszałem się w dużo bardziej zróżnicowanym kulturowo i historycznie środowisku,niż mi się wcześniej wydawało. To uczy pokory i szacunku i daje niesamowicie szeroką perspektywę.

Cieszyn jest cały czas ze mną. Stąd pochodzi moja żona i cała jej rodzina. To tu zawieraliśmy z Gosią związek małżeński, tutaj chrzciliśmy nasze dzieci, tutaj byliśmy tak często, jak pozwalała moja praca. Tutaj wreszcie poznałem smak cieszyńskich ciasteczek i nauczyłem się przygotowywać zupę rybną.

- reklama -

Wiążąc się z Cieszynem także w tej najbliższej perspektywie wyborczej podejmuję rodzaj zobowiązania względem rodziny. Mój teść Janusz Wapienik, cieszyński przedsiębiorca i aktywny uczestnik życia społecznego mocno mnie wspiera w działaniach, podkreślając rolę wspólnot w tym regionie. A ja tego zaufania nie chcę zawieść, i nie chcę się sprzeniewierzyć wielowiekowemu dziedzictwu Śląska Cieszyńskiego.

To przecież region wyjątkowy, moja żona zawsze podkreśla, że to miejsce daje jej siłę i uczy, że wielokulturowość i wielowyznaniowość jest źródłem siły a nie słabości. Jestem przekonany, że Polska byłaby lepsza, gdyby wyglądała bardziej jak Śląsk Cieszyński. Dlatego trudno byłoby mi sobie wyobrazić, że kandyduję z innego regionu.

Wiele osób pyta dlaczego ludzie o tak ustabilizowanym życiu zawodowym jak Pan decydują się wkroczyć w świat polskiego parlamentu. A zatem dlaczego zdecydował się Pan na start w nadchodzących wyborach?

Moja 17-letnia córka zapytała mnie: „Tata, po cholerę ci to? Masz przecież taką fajną pracę”. Odpowiedziałem jej, że robię to m.in. po to, ona i jej brat żyli w lepszym kraju. Brzmi to bardzo patetycznie, ale we mnie z roku na rok rosła niezgoda na to, co dzieje się w Polsce. Mimo to nieustannie działałem na rzecz Polski za granicą. Doszliśmy jednak w naszych wysiłkach do ściany.

Dziś kluczową sprawą dla naszej przyszłości jest to, czy ta bardzo zła władza zostanie wkrótce zmieniona. Postanowiłem zrobić wszystko, aby pomóc w tej zmianie. Pokazać ludziom lepszy program, zdobyć ich zaufanie i w przyszłości tego zaufania nie zawieść.

Startu w wyborach nie traktuję w kategoriach poświęcenia, lecz raczej obowiązku wobec siebie, najbliższych, moich rodaków. Chcę, aby stając za 20 lat przed lustrem móc powiedzieć, że zrobiłem wszystko, aby Polska była krajem otwartym i tolerancyjnym, w którym obywatele chcą żyć, a nie krajem, w którym się duszą.

Co jednak zrobić, aby polepszyła się jakość życia publicznego? Aby wzrosło wśród Polaków zaufanie do instrumentów państwa?

Trzeba wygrać nadchodzące wybory. Bez tego nic się nie zmieni. Obóz, który nami rządzi, ma z definicji inne wyobrażenie na temat tego, czym jest władza i demokracja. W prawdziwej demokracji uwzględnia się również interesy mniejszości. Polityka jest wówczas rywalizacją idei, a to oznacza, że choć wygrałem wybory, to jednak potrafię wsłuchać się w inne głosy. Bo żyję ze świadomością, że nie mogę mieć stuprocentowej racji w każdej kwestii. Jednak pisowska wersja oznacza rządy większości i kropka. Polityka nie jest walką idei, lecz pojedynkiem dobra ze złem. Mamy od kilku lat nieustanny przekaz o wspaniałym rządzie i potwornej opozycji, o patriotach z PiS-u i zdrajcach z opozycji.

Dlatego chciałbym zmienić myślenie o polityce. Państwo nie może ingerować w każdą dziedzinę życia, nie może nam mówić jak mamy myśleć, co czuć i w co wierzyć. Rolą państwa jest tworzenie warunków rozwoju, a rząd istnieje po to, by zapewnić bezpieczeństwo oraz wysoką jakość usług publicznych.

Z wielu rozmów wiem, że nie mamy zaufania do państwa, ponieważ obecnie sam rząd je niszczy. Dzieli obywateli, a takiemu państwu trudno jest ufać. Bo przecież w każdej chwili obywatel może znaleźć się w zaatakowanej grupie, która akurat nie podoba się rządowi.

W przeszłości, o czym nie wszyscy wiedzą, uprawiał Pan boks. A więc domyślam się, że jest Pan fighterem nie tylko w ringu, ale i w życiu codziennym. Mylę się?

Miałem wielki zaszczyt bycia trenowanym przez wicemistrza świata Pawła Skrzecza, pod okiem Stanisława Łakomca, późniejszego trenera kadry narodowej. Trenowaliśmy w obskurnej salce bez okien, gdzie wilgoć spływała po ścianach i kapała z sufitu. To była jednak stara szkoła – moment w którym mogłem pozostawić swoje rzeczy w szafce oznaczał, że jestem akceptowany, że coś już umiem. Ale na to trzeba było zapracować.

To doświadczenie nauczyło mnie dwóch rzeczy – po pierwsze, że jesteśmy w stanie przesuwać własne granice, po drugie – szacunku i pokory, zwłaszcza dla rywala, bo nigdy nie wiemy na kogo trafimy. Boks uczy również, że pójście na skróty i oszukiwanie ma bardzo krótkie nogi.

Fighter to nie jest ktoś, kto jest silny a przez to agresywny. To raczej ktoś, kto jest silny a zatem potrafi ustać, przetrzymać, opracować strategię i dojść do celu. I jestem nim, bo raczej ciężko jest mnie przestraszyć. Jak charakteryzował mnie jeden z trenerów – nie cofam się. I to nie oznacza, że nie potrafię ustąpić, a raczej, że potrafię przeczekać, choć nie uciekam.

Czyli nie boi się Pan walki. O co chciałby Pan walczyć w parlamencie po wygranych wyborach?

Najpierw trzeba utworzyć rząd, a później jak najszybciej zatrzymać i naprawić deformę sądownictwa, która dokonuje się w Polsce od 2015 roku. Moją pierwszą aktywnością będzie walka o pieniądze z KPO. To kwota 270 miliardów złotych, i dla każdego z nas to suma abstrakcyjna. Średnio wypada po 180 mln na powiat. Gdybyśmy chcieli to zobrazować – to koszt budowy 18 nowiutkich przedszkoli. Albo kilkuset dużych, 60 metrowych mieszkań na wynajem.

Po drugie – senator powinien odgrywać wielką rolę we wspieraniu władz regionalnych. Chciałbym wykorzystać na rzecz lokalnej społeczności swoje doświadczenie i umiejętności w prowadzeniu rozmów i negocjacji. W regionie mamy przed sobą mnóstwo inwestycji, które wręcz krzyczą, a są zbyt dużym obciążeniem dla samorządu. Taką inwestycją jest np. Teatr im. Mickiewicza w Cieszynie, który potrzebuje natychmiastowego remontu, lecz nie ma dla niego pieniędzy, bo rząd akurat wspiera kuriozalne pomysły, jak np. muzeum Tadeusza Rydzyka.

Wciąż na solidną inwestycję czeka jedna z najbardziej obciążonych dróg powiatowych, wiodąca z Cieszyna do Ustronia. Jestem osobą, która chciałaby pomóc znaleźć i odblokować środki na jej rozbudowę. Mamy przed sobą inne ważne kwestie: czystości powietrza czy transportu publicznego. Aby region mógł rozkwitać sieć połączeń autobusowych i kolejowych musi być rozbudowana. I te działania powinniśmy finansować z budżetu centralnego, z pieniędzmi z KPO, które najpierw trzeba uwolnić, a potem za nimi chodzić i o nie walczyć.

I po trzecie – jako senator chciałbym mocniej zadbać o Polaków po drugiej stronie Olzy, bo nie wyobrażam sobie, aby parlamentarzysta z tego okręgu nie zatroszczył się o Polonię a to leży ścisłe w kompetencjach Senatu.

Mamy w regionie wielu fantastycznych samorządowców, ale oni potrzebują wsparcia politycznego i środków a nie okradania budżetów przez rząd.

 

Ważną rolę w dyskursie opozycyjnym odgrywa termin: odpowiedzialność…

I musimy ją w Polsce przywrócić. PiS np. uparcie budował w Ostrołęce blok węglowy, poszło na to 2 mld zł, blok zamknięto, i nikt nie poniósł odpowiedzialności. A wyrzucenie 2 mld zł na tę inwestycję to mniej więcej tak, jakbyśmy postawili na jakimś gigantycznym placu 2 tysiące nowych karetek i je podpalili.

Ta lista ciągnie się w nieskończoność i pewnie zabrakło by miejsca w tym numerze, aby wypisać wszystkie potrzeby i zaniedbania lub celowe działania obecnej władzy w Warszawie.

Po wyborach jako opozycja będziemy pozytywnie zmieniać Polskę, chciałbym pozostać z serca i przekonań człowiekiem lewicy, a z działań być reprezentantem całej opozycji. Lubię ludzi, lubię ich słuchać i lubię brać pod uwagę różne punkty widzenia. Senator reprezentuje przecież cały region, również tych, którzy na niego nie głosują.

Jest Pan kandydatem Paktu Senackiego, wywodzącym się z Lewicy, która nieustannie się zmienia. Jak widzi Pan jej rolę we współczesnej Polsce?

Rzeczywiście mam ten komfort, że reprezentuję Pakt Senacki. Startuję z list Lewicy i zawsze byłem związany z polską i europejską socjaldemokracją, a dziś reprezentuję całą opozycję, bo zaufało mi kilka partii. Mogę nieco szerzej spojrzeć na wiele zjawisk, i cieszę się bardzo, że coś, co do niedawna było traktowane jako język lewicy dziś jest głosem społeczeństwa. To ułatwia porozumienie.

Lewica ewoluuje, bo świat się zmienia, przychodzi nowe pokolenie, bardziej progresywne, widzące świat inaczej niż poprzednicy. Lewica zawsze miała dwie ważne misje w historii – zmieniania świata na lepsze oraz walki o tych, którzy sami nie są w stanie się obronić. Z tego punktu widzenia wszyscy jako społeczeństwo jesteśmy mniej lub bardziej lewicowi. Bo każdy ma jakąś wrażliwość społeczną, potrzebę pomagania i troszczenia się o słabszych, i rozwijania świata, a nie konserwowanie go.

I co dla mnie osobiście szalenie istotne – Lewica jest gwarantem respektowania praw kobiet. To co zrobiła obecna władza z prawami kobiet zasługuje na wieczne potępienie. Myślę, że wyborcy im za to odpłacą. Dla nas prawa człowieka nie podlegają negocjacjom. I tu użyję bokserskiej metafory – będziemy o te prawa bić się z każdym, kto będzie je chciał ograniczać.

Dlatego zawsze wspieram jak najszersze uczestnictwo kobiet w życiu publicznym. To lekcja płynąca również z życia społecznego Śląska Cieszyńskiego – im więcej będzie kobiet wśród osób decyzyjnych, tym lepiej dla nas wszystkich.

 

Wybory to walka zespołowa czy pojedynek?

Każda osoba, która zagłosuje, już współtworzy drużynę. Wybory to wspólne działanie i wspólny sukces, a wybrany Senator jest twarzą regionu i jego wartości. Wybory do senatu są jednomandatowe, tu głosuje się na osobę a zwycięzca jest tylko jeden. I nie tylko wybory, lecz i cała późniejsza kadencja to sport zespołowy. Trudno reprezentować wyborców nie będąc wśród nich. Albo razem z ludźmi rozwiązujemy ich problemy albo jeździmy do Warszawy wyłącznie po instrukcje partyjne. Nie muszę chyba mówić który model jest mi bliski. Nie szukam splendoru, lecz dobrych rozwiązań. Myślę, że tak jak w zespole, największą nagrodą dla polityka jest uścisk dłoni i uznanie od tych, których reprezentuje każdego dnia, a nie tylko od święta. Bycie senatorem stela to ogromny zaszczyt i zobowiązanie. Zaufali mi liderzy Lewicy, Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi, wystawiając jako jedynego, wspólnego kandydata do Senatu w tym okręgu. Mam nadzieję, że to zaufanie podzielą mieszkańcy ziemi cieszyńskiej.

Rozmawiał: Marcin Mońka

Konrad Gołota jest politologiem i menedżerem, absolwentem Nauk Politycznych na Uniwersytecie Warszawskim oraz podyplomowych studiów biznesowych Executive MBA na Wyższej Szkole Menedżerskiej w Warszawie. Od ponad 7 lat pracuje w Brukseli jako doradca do spraw Europy Centralnej i Wschodniej w PES, czyli Partii Europejskich Socjalistów, drugiej największej w Europie grupie politycznej skupiającej 32 partie socjaldemokratyczne i postępowe.
Ma 45 lat. Szczęśliwy mąż oraz ojciec dwójki dzieci – Marty i Jakuba. Mówi 4 językami obcymi, ma w planie naukę kolejnych.