Od dawna w Trzyńcu nie było tak minorowych nastrojów, jak w minionych kilku tygodniach. Mistrzowska drużyna z ostatnich pięciu sezonów od początku sezonu gra poniżej oczekiwań, a od miesiąca wręcz ostro pikuje w dół. Doszło do sytuacji, że po ostatniej ligowej kolejce Stalownicy ocierają się o dno ligowej tabeli. Po upokarzającej porażce z HC Kladno nastąpiły jednak pewne przetasowania na trenerskiej ławce.
To niezwykle rzadkie sytuacje, gdy po ligowym meczu główny trener Stalowników Zdeněk Moták tak długo i cierpliwie odpowiadał na pytania dziennikarzy. Pod trzyniecką szatnią nastroje panowały niemal grobowe, a szkoleniowiec, który w dwóch ostatnich latach kontynuował mistrzowską passę Stalowników, całą odpowiedzialność za wyniki zespołu i jego grę wziął na siebie. Nie szukał wymówek i nie próbował nikogo winić. – Jest mi z tym bardzo źle, gdy czuję, że kogoś zawiodłem, a dokładnie takie mam odczucia. Muszę spojrzeć w oczy chłopakom w szatni, klubowym działaczom, kibicom. Jestem jednak bojownikiem, więc tak łatwo się nie poddam. Wykonujemy na treningach mnóstwo pracy i one w końcu muszą przynieść efekt – mówił po niedzielnym spotkaniu.
O tym jednak, że szykują się zmiany było już czuć w czasie meczu. W momencie, gdy goszczący w Trzyńcu zespół z Kladna, po 8 porażkach z rzędu triumfował na lodzie mistrza Republiki, sektor najzagorzalszych kibiców domagał się odejścia Marka Malika, a już po zakończeniu spotkania w okolicach szatni pojawili się klubowi działacze. Kilkanaście godzin później klub poinformował, że z funkcji asystenta zrezygnował właśnie Malik.
„Sytuacja, w której znalazł się zespół, nie jest łatwa. Gra zespołu jest daleka od ideału. Z postawy zespołu nie jestem zadowolony ani ja, ani inni trenerzy, zarząd oraz kibice. Jako trener musiałem wziąć odpowiedzialność za sytuację w klubie. A ponieważ drużyna jest dla mnie na pierwszym miejscu, zdecydowałem się na podjęcie tego trudnego kroku i złożyłem rezygnację, która została przyjęta przez zarząd” – napisał w oświadczeniu trener, który w organizacji trzyniecko-frydeckiej spędził 10 lat, osiągając sukcesy w pracy z młodzieżą.
Stalownicy w tym sezonie grają dużo poniżej oczekiwań i utracili wiele ze swoich atutów. Drużyna, która przez lata była budowana na skutecznej grze w defensywie, w obecnych rozgrywkach przestała być monolitem nie do pokonania. Stalownicy tracą wiele bramek, zawodzi komunikacja między formacjami. Nie lepiej jest w ofensywie – graczy spod Jaworowego trudno szukać w zestawieniach najskuteczniejszych graczy w sezonie, zdobywanie bramek przychodzi im z trudem, wielu graczy jakby utraciło instynkt strzelecki.
Zespół obecnie zajmuje przedostatnie miejsce w ligowej tabeli. Do końca sezonu zasadniczego jednak jeszcze daleko – ten zakończy się na początku marca, a zawodnicy mają do rozegrania jeszcze 32 ligowe spotkania. Jednak już teraz statystyki wyglądają zatrważająco – Stalownicy w 20 meczach zdobyli zaledwie 20 punktów, w którzy strzelili zaledwie 44 bramki.
Od początku sezonu zespół musi sobie radzić bez najskuteczniejszego napastnika w historii klubu – Martina Růžički. Klubowa legenda do gry ma powrócić w najbliższych dniach, i być może pojawienie się bramkostrzelnego zawodnika okaże się kolejnym ważnym impulsem dla zespołu.