Stalownicy rozpoczynają finałową rywalizację

0
526
Stalownicy Trzyniec w półfinale sezonu 2022/23 pokonali Dynamo Pardubice. Zdjęcia: Robert Kania
- reklama -

Po raz piąty z rzędu trzynieccy Oceláři zagrają w finale Tipsport Ekstraligi. W ostatnich latach zdominowali rozgrywki w Republice Czeskiej, i choć przed rozpoczęciem obecnego sezonu raczej nie byli typowani do ścisłego grona faworytów, już w fazie play-off utarli nosa zespołom, którym marzyły się złote medal.

Przed Stalownikami ostatnia przeszkoda, by po raz czwarty z rzędu wygrać ekstraligę. Jak dotąd taka sztuka udała się jedynie ekipom z Vsetina w latach 90. czy jeszcze wcześniej, w latach 70. i 60. drużynom z Igławy czy Brna.

Stalownicy piszą piękną hokejową historię udowadniając, że nawet w chwili, gdy drużyna przechodzi przeobrażenia, jakimi bez wątpienia była zmiana sztabu szkoleniowego przed rozpoczęciem sezonu oraz zmiana systemu gry, to jednak wciąż mogą grać najskuteczniejszy hokej w lidze. W fazie play-off przekonały się o tym już drużyny Sparty Praga w ćwierćfinale oraz Dynama Pardubice w półfinale. Obie ekipy w starciu ze Stalownikami były lekko uprzywilejowane, ponieważ zmagania rozpoczynały meczami przed własną publicznością. W obozach praskim i pardubickim panował umiarkowany optymizm, który stymulowały wyniki trzyńczan w ostatniej części sezonu zasadniczego – zespół spod Jaworowego notował wówczas porażkę za porażką, i w pewnej chwili mogło się wydawać, że sezon jest już stracony. Aby zagrać w ćwierćfinale Stalownicy musieli przebijać się przez tzw. przedkoło rywalizując z litwinowską Vervą. – Przed play-offami otrzymaliśmy zadanie od trenerów, aby oczyścić głowy i zapomnieć o wszystkim, co zdarzyło się pod koniec rundy zasadniczej. A że jesteśmy profesjonalistami, którzy mają nieustający apetyt na wygraną, wejście w fazę pucharową było dla nas nie tylko próbą własnych umiejętności, ale przede wszystkim mentalną walką. Bo przecież nikt nie wątpił w to, że jesteśmy zespołem jakościowym, o wszystkim musieliśmy zdecydować w naszych głowach. Jak widać, zadanie udało się w pełni zrealizować – mówi nam napastnik Aron Chmielewski, podstawowy gracz Stalowników w play-offowej batalii, który w pojedynkach z Pardubicami grał w elitarnej, pierwszej formacji.

- reklama -

Przed graczami z Trzyńca ostatnia przeszkoda, by po raz czwarty z rzędu zdobyć złote medale, choć po raz pierwszy pod wodzą trenera Zdenka Motaka. Szkoleniowiec, który zastąpił przed sezonem Vaclava Varadę, nie miał łatwego zadania. I choć dobre spotkania jego ekipa przeplatała gorszymi meczami, w dużej mierze zachował konsekwencję w wyborach taktycznych i personalnych. To opłaciło się już w fazie play-off. Legendarny już „trzyniecki beton”, broniący dostępu do własnej bramki dał najpierw popalić praskiej Sparcie, a w półfinałowej batalii drużynie z Pardubic. Zwłaszcza ten ostatni rywal dość długo przełykał gorzką pigułkę po odpadnięciu z rozgrywek. Ekipa „Pierników” w tym roku celowała w złoto – klub obchodzi stulecie istnienia, więc jubileusz chciano świętować mistrzowską koroną. W zaciętej rywalizacji to jednak Stalownicy okazali się drużyną, która stanowi całość, a różnicę w grze nie stanowią indywidualności, a stworzony przez trenera monolit.

Ostatnim rywalem Stalowników będą zawodnicy Mountfield Hradec Kralove, którzy w półfinale niemiłosiernie męczyli się w rywalizacji z HC Vitkovice Ridera. Podobnie jak Stalownicy rozegrali 7 spotkań półfinałowych, a jedno z nich przeszło już do historii ekstraligi. Bowiem mecz numer 6. trwał 138 minut, rozstrzygnięcie zapadło dopiero w czwartej dogrywce. Dla zespołu z Hradca awans do finału jest największym sukcesem w historii, jednak w klubie przed startem finałów zapowiadają, że choć nie są faworytem w rywalizacji z Oceláři, to jednak będą walczyć o każdy centymetr lodu. Przed nadmiernym hurraoptymizmem kibiców śląskiego klubu przestrzega Aron Chmielewski: – Zespół Mountfieldu nie ma nic do stracenia, a my musimy zachować czujność i koncentrację od pierwszej do ostatniej minuty każdego spotkania. Przed nami ostatni krok, który w sporcie bywa najtrudniejszy, ja jednak wierzę głęboko, że jesteśmy w stanie dokonać rzeczy wyjątkowej, czyli po raz kolejny zdobyć mistrzowski tytuł – mówi napastnik.

Pierwsze dwa mecze finału odbędą się 18 i 19 kwietnia w Hradcu Kralove. Kolejne dwa spotkania zaplanowano w trzynieckiej Werk Arenie w sobotę i niedzielę 22 i 23 kwietnia.

- reklama -