Śląsk Cieszyński w euforii! Stalownicy obronili mistrza

0
761
Hokeiści z Trzyńca obronili tytuł mistrzowski. fot. Robert Kania
- reklama -

Piękny hokejowy sen trwa! Hokeiści z Trzyńca po raz piąty w historii, a po raz czwarty z rzędu zdobyli tytuł mistrzów czeskiej Ekstraligi. W piątkowy wieczór, tuż po ostatniej meczowej syrenie, nie tylko w najbardziej hutniczym mieście regionu zapanowała ekstaza, i pewnie potrwa jeszcze kilka dni. A najlepiej jak najdłużej

Stalownicy dokonali niemal niemożliwego. Konia z rzędem temu, kto w lutym albo na początku marca obstawiał, że to właśnie śląski zespół wzniesie na koniec kwietnia okazały puchar. A jednak stało się coś niesamowitego – drużyna w play-offach rozpoczęła od przedzierania się przez przedkolo, by w kolejnych tygodniach punktować kolejnych, wyżej notowanych po sezonie zasadniczym rywali. Sparta Praga i Dynamo Pardubice, które ekipa spod Jaworowego eliminowała w ćwierćfinale i półfinale, jak nikt inny w tym roku miały w tym roku apetyt na mistrzostwo. Jednak po raz kolejny okazało się, że w ostatnich latach w hokej w Republice Czeskiej grają wszyscy, a na końcu i tak wygrywają Oceláři Trzyniec. W finałowej batalii przekonał się o tym zespół Mountfield Hradec Kralove, który w finale grał bez większych obciążeń, bo też przed sezonem nie był zaliczany do grona murowanych faworytów.

Finałowa seria rozpisała się na 6 z 7 możliwych spotkań. Gdy na początku tej rywalizacji Stalownicy wyszli na prowadzenie, odnosząc trzy zwycięstwa z rzędu, mogło się wydawać, że to będzie naprawdę krótka seria. Nic bardziej mylnego – gracze z Hradca w czwartym spotkaniu, przed publicznością w trzynieckiej Werk Arenie włączyli tryb reanimacyjny, i wygrywając w dogrywce przedłużyli serię. Po kolejnej wygranej w Hradcu nawet przez moment uwierzyli, że będą w stanie odwrócić jeszcze losy tej rywalizacji. Nic bardziej mylnego. – Jako zespół cechuje nas również bardzo silna mentalność i chłodna głowa, zdolna do błyskawicznych analiz sytuacji i wyjścia z sytuacji kryzysowych. To był również klucz do sukcesu – przyznał nam na gorąco tuż po zakończeniu ostatniego finałowego meczu Marian Adamek, obrońca mistrzowskiej drużyny a zarazem jej wychowanek.

- reklama -

Klub z Trzyńca pisze nadal piękną hokejową opowieść. Gdy z zeszłym roku, po zdobyciu trzeciego z rzędu złotego medalu i odejściu trenera Vaclava Varady, który stał za największymi sukcesami drużyny wydawało się, że nadchodzące miesiące będą raczej momentem przełomu, w czasie których zespół na nowo będzie się musiał uformować, więc tylko najwięksi optymiści wierzyli w kolejny tytuł. A jednak stało się – mimo słabszych momentów pod koniec rundy zasadniczej drużyna się podniosła, i wygrywając mistrzostwo, nawiązała do historycznych sukcesów drużyn z Vsetina czy Brna, które przed laty seriami zdobywały tytuły. – To piękna hokejowa opowieść, i jestem szczęśliwy, że mogę stać się jej częścią. Nigdy nie zwątpiłem w nasze możliwości, i nawet w najtrudniejszych momentach sezonu czułem, że stać nas na wszystko. Sport uprawiam po to, by wygrywać – cieszył się po meczu napastnik Aron Chmielewski, dla którego to czwarty tytuł z Oceláři.

Teraz, przez najbliższe dni cały Śląsk Cieszyński będzie fetować mistrzostwo. I Niech ten piękny sen trwa nadal.

Fotoreportaż z finałowego spotkania w obiektywie Roberta Kani: