1 maja minęła setna rocznica śmierci Juliana Ochorowicza jednego z najwybitniejszych polskich uczonych przełomu XIX i XX w. Filozof, psycholog, lekarz, pedagog, radioelektryk, biofizyk, pisarz i publicysta, ojciec parapsychologii, hipnotyzer, okultysta, budowniczy, teoretyk pozytywizmu, deweloper, a do tego – dla jednych wizjoner i prorok, dla innych szarlatan i dziwak.
Niedoceniany i szkalowany przez rodaków jest dziś postacią prawie zapomnianą. Nie przeczytamy o nim w podręcznikach szkolnych. Mało kto dzisiaj o nim słyszał. W rocznicę śmierci Juliana Ochorowicza w Wiśle otwarto Muzeum Magicznego Realizmu. Jest to znakomita okazja, by w sposób szczególny docenić tego wybitnego polskiego naukowca, jak również tchnąć w zbudowaną przez niego willę zupełnie nowe życie. Muzeum „Ochorowiczówka” jest największą tego typu instytucją w Europie i czyni Wisłę istotnym miejscem na kulturalnej mapie kontynentu.
Kim właściwie był Ochorowicz?
Łatwiej powiedzieć, kim nie był. Bez wątpienia można określić go jako człowieka renesansu. Oprócz psychologii zajmował się szeregiem innych zagadnień – od filozofii po fizykę i poezję. Ochorowicz konstruował aparaty telekomunikacyjne, redagował pisma, tworzył programy społeczno-kulturalne, był historykiem oraz parapsychologiem i właśnie z tą ostatnią dziedziną zwykle się go kojarzy.
Urodzony w 1850 r. w Radzyminie, był synem Juliana – inspektora nauczycielskiego i Teresy z Sumińskich. W Gimnazjum Lubelskim poznał Aleksandra Świętochowskiego – prekursora polskiego pozytywizmu oraz Aleksandra Głowackiego – późniejszego Bolesława Prusa, z którym dzielił zainteresowanie parapsychologią. Ten drugi sportretował potem Ochorowicza jako wizjonera Juliana Ochockiego – kuzyna Izabeli Łęckiej.
Początkowo studiował nauki filozoficzno-historyczne w Szkole Głównej Warszawskiej (później Cesarskim Uniwersytecie Warszawskim), skąd przeniósł się niebawem na Wydział Fizyko-Matematyczny. Najważniejszym osiągnięciem tamtego okresu była dla niego pierwsza nagroda w konkursie na rozprawę o naturze duszy. Miał wtedy 18 lat.
W 1873 r. wyjechał na studia uzupełniające do Lipska, a w 1874 zdobył tytuł doktora. Rok później przeniósł się do Lwowa, gdzie na tamtejszej uczelni otrzymał habilitację i gdzie do 1881 wykładał. Jego zajęcia z psychologii (od kryminalnej po cywilizacyjną) były uwielbiane przez studentów, ale Ochorowicz pracował tam za darmo. Poza uczelnią, w laboratorium swojego kolegi, eksperymentował z elektrycznością i elektromagnetyzmem.
Chwalony, ale często piętnowany, nie mogąc doczekać się profesury, zostawił Lwów i wyjechał do Paryża, gdzie spędził 10 lat. Ponieważ najbardziej pasjonowała go kwestia przesyłania informacji na odległość, stworzył własny aparat telefoniczny. W 1885 r. jego urządzenie telefoniczne zainstalowane w jednym z pawilonów Światowej Wystawy w Paryżu transmitowało głośno i dokładnie koncerty z Opery Paryskiej oddalonej o 4 kilometry! Zaś na Wystawie Powszechnej w Antwerpii połączył się z oddaloną o 45 km Brukselą, a w Petersburgu – z oddalonym o 320 km Bołogoje. Jednak sława spłynęła kilka lat później na Amerykanina Aleksandra Bella, który telefon opatentował. Pomimo, że, to Ochorowicz wynalazł fonograf, czyli urządzenie służące do zapisu i odtwarzania dźwięku, to i tak sześć lat później uznano je jako wynalazek Edisona. Ale to nie wszystko, jeśli chodzi o Ochorowicza.
Skonstruował termomikroskop, za który otrzymał dyplom honorowy w Warszawie i Piotrogrodzie. Wynalazł hipnoskop do badania wrażliwości hipnotycznej i chorób nerwowych oraz pracował nad fotografią kolorową i przenoszeniem obrazu, czyli późniejszą telewizją. Ochorowicz nie miał szczęścia do spijania śmietanki za swoje wynalazki. Wprawdzie naukowcy na zachodzie wysoko je cenili, a prawie wszystkie jego prace zostały nagrodzone przez Akademię Nauk w Paryżu, ale nie przyniosły mu sławy i pieniędzy.
Pewnego dnia szukający spokoju i ciszy do swojej pracy naukowej Ochorowicz zjawił się w Wiśle. Pierwszy raz postawił stopę na Śląsku Cieszyńskim w 1898 roku. Odludna, piękna Wisła zauroczyła go. Na stały pobyt zdecydował się w 1903 roku. Julian zrobił z Wisły miejscowość letniskową, chętnie odwiedzaną przez znanych ludzi. „Budowę pierwszych will, zwanych przez miejscową ludność domkami, z powodu ich ładnego wyglądu, rozpoczęto już w roku 1898. Przy ich wznoszeniu posługiwał się dr Ochorowicz wyłącznie siłami miejscowymi” – pisze Podżorski. Chaty góralskie nie nadawały się do przyjmowania letników. Miejscowi chłopi nauczyli się od niego sztuki wypalania cegieł. Wiślanie mieli również szanse na pracę przy wznoszeniu domków.
W 1901 r. wyjechał do Warszawy, żeby rozpropagować miejscowość wśród znajomych. Pierwszą willę zbudowaną przez Ochorowicza, noszącą nazwę „Sokół”, kupiły siostry Leśniewskie z Warszawy. Przez krótki czas gościła ona pod swoją strzechą poetkę i pisarkę Marię Konopnicką. Drugą willę Ochorowicz nazwał „Placówką” na cześć swojego przyjaciela, pisarza Bolesława Prusa, którego ściągnął do Wisły na letni pobyt (gościł tu również Władysława St. Reymonta). Takich willi o wdzięcznie brzmiących nazwach „Jaskółka”, „Maja” czy „Zofiówka” zbudował Ochorowicz jeszcze kilka.
Jedną z nich, która zachowała się do dzisiaj nazwał „Ochorowiczówką”. Zrobił w niej laboratorium. Tam też przeprowadzał swoje słynne eksperymenty ze Stanisławą Tomczyk. Ochorowicz wprowadzał „Małą Stasię” w stan hipnozy. Obserwatorami tych dokonań byli nie tylko zagraniczni, ale i krajowi uczeni, w tym Bolesław Prus. Willa pewnego dnia opustoszała.
„Wszystko to jest bardzo dziwne i zastanawiające” – stwierdził w pamiętniku Andrzej Pilch, który tak opisał wyprawę do opustoszałej „Ochorowiczówki”: „Dom wydawał się na wpół rozgrabiony, okna wyłamane z zawiasów, przez wiatr czy przez ludzi. Drzwi otwarte, książki porozrzucane po podłodze, retorty i kolby rozbite, szkło skwierczało pod butami (…)”. Ochorowicz wyjechał z Wisły, kiedy wybuchła I wojna światowa. Już do niej nigdy nie wrócił. Zmarł 1 maja 1917 roku. Kilka godzin przed wykładem o swoich nowych naukowych odkryciach.
Postać Ochorowicza oblepiono stereotypami i łatkami, bo ludzie jeśli czegoś nie rozumieją uznają za złe. Doktor Julian i jego badania podzieliły mieszkańców Wisły do dzisiaj. „Ochorowiczówka” niszczała, a miasto nie miało pieniędzy na jej remont. Po nagłośnieniu sprawy wśród miejscowych polityków i społeczników pojawił się pomysł upamiętnienia wielkiego uczonego i otwarcia jego muzeum. Miejscowi księża i pastorzy wyrazili zdecydowany sprzeciw, twierdząc, że rodzinne miasto Adama Małysza opanował alkoholizm wiążący się z „obciążeniem okultystycznym”, co jest winą „okultysty Ochorowicza”.
Mało kto wierzył, że podupadła willa ma szansę na drugie życie. Jej losy były od początku zawiłe. Przez pół wieku funkcjonowały tam mieszkania socjalne, aż do stycznia 2014 roku, kiedy wybuchł w obiekcie pożar. – „W tym czasie szukaliśmy miejsca na stałą wystawę dużego zbioru dzieł współczesnych polskich malarzy, rozważane były lokalizacje w Katowicach i Krakowie. Jako mieszkaniec Wisły znałem legendę Ochorowiczówki, magicznej, przepięknej secesyjnej willi stworzonej przez wyjątkowego budowniczego. Nie mogłem pozwolić by to miejsce zniknęło, wtedy zapadła decyzja, że powstanie tu muzeum dzieł magicznego realizmu” – mówi Sebastian Chachołek, pomysłodawca i fundator Muzeum.
Dzisiaj „ Ochorowiczówka” w nowej odsłonie wita gości. W muzeum zwiedzajacy mogą zobaczyć ponad 300 eksponatów – obrazów, rzeźb, grafik. Wśród nich znajdują się prace między innymi: Zdzisława Beksińskiego, Marcina Kołpanowicza, Tomasza Sętowskiego, Rafała Olbińskiego, Jarosława Jaśnikowskiego, Artura Kolby, Jacka Yerki, Wojciecha Siudmaka i wielu innych artystów tego nurtu.
W „Ochorowiczówce” zobaczyć też można wiele pamiątek związanych z doktorem Julianem, m.in. unikatowe dokumenty, maskę pośmiertną, rękopisy książki, listy pisane z Wisły i zdjęcia.