Jak Górale bili się z Czechami

0
20260
fot. Elitarne oddziały czechosłowackiej legii włoskiej, świetnie uzbrojone i wyszkolone
- reklama -

Beskidzka Trójwieś, była jednym z nielicznych miejsc na Śląsku Cieszyńskim, gdzie 26 stycznia 1919 r. odbyły się wybory do sejmu, które były jednym z pretekstów czeskiego ataku. Górale w dniach wojny czesko-polskiej dali także inne dowody swojego przywiązania do Polski.

Ludność góralska już przed I wojną światową wspierała polski ruch narodowy na Śląsku Cieszyńskim w każdych spisach ludności, przy kolejnych wyborach. Mieszkańców beskidzkich wiosek nie zabrakło w czasie przełomowych dni października i listopada 1918 r. kiedy m.in. na wiec do Cieszyna przybyło ich ponad 1000. Chociaż w wielu wsiach np. Ustroniu czy Wiśle silne były wpływy Ślązakowców, to większość górali stanęła po stronie Polski. Twardzi ludzie, którzy zawsze cenili sobie wolność, nie łatwo poddawali się jednak nowej administracji, szczególnie gdy ta nie rozumiała ich podstawowych potrzeb. Dowodzący cieszyńskim okręgiem wojskowym pułkownik Franciszek Latinik w swoim „Memoriale” z czerwca 1919 r. skarży się na buntowniczych górali, którzy już pod koniec 1918 r. sami rozpoczęli wycinkę lasów komory cieszyńskiej nie mogąc się doczekać ich rozparcelowania. Nieudolny dowódca obrony Śląska Cieszyńskiego nie rozumiał, że w biednych górskich wioskach samą Niepodległą Polską dzieci nie dało się nakarmić. Powątpiewał w patriotyzm górali, zapominając, że wspierali walkę o polskość Śląska Cieszyńskiego od dziesięcioleci, a wielu z nich nie wahało się w jej obronie poświęcić życia, stając z bronią w ręku do walki z czeskim najazdem.

Jedną z redut polskości była Istebna z silnym i bojowym oddziałem milicji. Tu pracą narodową i przygotowaniem ochotników kierowali m.in. porucznik Ludwik Skrzypek i ksiądz Emanuel Grim. Por. Skrzypek, był jednym z organizatorów i przywódców przewrotu z 31 października na 1 listopada 1918 r. w Cieszynie oraz dowódcą tworzonego pułku ziemi cieszyńskiej. Należał do najlepszych polskich oficerów na Śląsku Cieszyńskim. Niestety został usunięty z dowództwa pułku przez płk Latinika, ale dzięki temu milicjanci i ochotnicy z Istebnej, Jaworzynki i Koniakowa, zyskali doskonałego organizatora, instruktora i dowódcę. Od 26 stycznia por. Skrzypek rozpoczął nawet formowanie dodatkowych ochotniczych oddziałów wojskowych na południowym odcinku frontu czeskiego, którym dowodził do końca lutego 1919 r.

Już w pierwszych dniach wojny, kiedy 24 stycznia oddziały czeskie z 35 pułku strzelców czechosłowackiej legii włoskiej uderzyły z Czadcy na Trzyniec i Cieszyn, wśród milicjantów i cywilnych ochotników nie zabrakło górali z Jabłonkowa i okolicznych wiosek. Wsparli skutecznie zaledwie kilkudziesięciu żołnierzy z pułku cieszyńskiego, którzy bronili Przełęczy Jabłonkowskiej. Dzięki m.in. ich pomocy, uszkodzono tory kolejowe najpierw w Mostach, a później w Jabłonkowie. Cofając się w walce w kierunku Bystrzycy spowolnili marsz silnych oddziałów czeskich, na tak długo aż doczekali nadejścia kilkuset milicjantów z Trzyńca, a następnie w krwawej walce utrzymali linie obrony aż do przybycia wieczorem regularnych oddziałów wojska polskiego z Cieszyna. Po całodziennej walce, Czesi wycofali się z powrotem do Czadcy. Jednym z powodów przerwania ataku było stałe zagrożenie tyłów 35 ps. legii włoskiej ze strony silnych oddziałów milicji złożonych z górali z Istebnej, Jaworzynki i Koniakowa. Mogli oni m.in. zniszczyć tory i zablokować tunele linii kolejowej w Mostach, odcinając Czechom drogę odwrotu. Ta groźba oraz silny opór obrońców i niesprzyjający teren wąskiej doliny jabłonkowskiej, która uniemożliwiała wykorzystanie przewagi liczebnej spowodowało, że Czesi zrezygnowali z dalszych ataków na tym kierunku.

- reklama -

W czasie pierwszego dnia bitwy pod Skoczowem, utrzymanie Istebnej przez górali dowodzonych przez por. Skrzypka zamykało drogę do obejścia polskich pozycji od południa. Wśród ochotników i milicjantów wspierających polskie wojska broniące linii rzeki Wisły m.in. przy przygotowaniu i umocnieniu rezerwowej linii obrony Bielowicko – Grodziec – Witaliusz – Górki Wielkie, byli również górale z Brennej.

Mimo zawarcia 30 stycznia 1919 r. rozejmu i zobowiązania do przerwania walk, Czesi postanowili jednak spacyfikować uzbrojone oddziały górali, których głównym „matecznikiem” była Istebna. Stosunkowo silne oddziały polskie w rejonie Trójwsi, wciąż stanowiły zagrożenie dla linii kolejowej na Słowację, szczególnie w newralgicznym miejscu jakim były tunele kolejowe w Mostach. Właśnie opanowanie i zabezpieczenie linii kolejowej z Bogumina do Mostów było, obok zajęcia zagłębia karwińskiego, głównym celem strategicznym czeskiego ataku. 2 lutego o godz. 23:00, stacjonujący w Jabłonkowie II batalion 33 pułku strzelców czechosłowackiej legii włoskiej wysłał kompanię, która miała spacyfikować Istebną, rozbić lub rozproszyć polskie oddziały oraz wziąć do niewoli lokalnych działaczy narodowych.

Wybrany oddział szturmowy był zorganizowany na wzór Arditi – włoskich komandosów, którzy wsławili się odwagą i wykonywaniem najtrudniejszych zadań w czasie I wojny światowej. Kompania była świetnie uzbrojona w karabiny, granaty, lekką broń maszynową i noże szturmowe. Początkowo akcja przebiegała zgodnie z planem. Na Krzyżówce w Jaworzynce udało się nawet zaskoczyć i wziąć do niewoli ponad 20 żołnierzy z kompanii żywieckiej. Jednak strzały jakie padły w tym krótkim starciu zaalarmowały mieszkańców Istebnej. Wejście Czechów do wsi niewiele więc im dało. Musieli walczyć o każdy dom z cofającymi się milicjantami i ochotnikami. Wójt Istebnej chwilowo wzięty do niewoli uciekł. Po kilku godzinach czeska kompania musiała się cofnąć do Bukowca, a później Jabłonkowa. Przynajmniej przez pewien czas tego odwrotu, za legionarzami szli górale gęsto ich ostrzeliwując. Prawdopodobnie wtedy zaginął bez wieści strzelec 33 ps. legii włoskiej Štěpán Cencer, którego ciała nigdy nie odnaleziono. Oprócz niego kilku innych Czechów zostało rannych, w tym dowódca kompanii podporucznik František Kašpárek, który 3 lutego zmarł w szpitalu w Cieszynie.

Odwaga i wola walki ludności tych kilku górskich wiosek były tak silne, że pozostały one pod polską władzą, aż do powrotu wojsk polskich do Cieszyna, Trzyńca i Jabłonkowa 26 lutego 1919 r.