Nowy browar zamkowy w Cieszynie był największym i najwspanialszym zakładem piwowarskim na terenie arcyksiążęcych dóbr śląsko-galicyjskich do I wojny światowej. Wszystkie zabiegi inwestycyjne miały jasno wyznaczony cel – polepszenie jakości piwa, zwiększenie jego spożycia i tym samym zmniejszenie konsumpcji wódki, głównego konkurenta złotego trunku, który w pierwszej połowie XIX wieku na południowym Śląsku stał się niezwykle popularny.
Zabiegi o najwyższą jakość piwa rozpoczęto jeszcze przed powstaniem browaru, ale trwały one nawet podczas jego budowy. Zlecono co najmniej kilka wypraw wywiadowczych do znanych i nowocześnie urządzonych przedsiębiorstw piwnych, które miały na celu podpatrzenie stosowanych urządzeń i technologi produkcji.
Jednym z najtrudniejszych zadań w browarach było utrzymanie niskich temperatur przy produkcji piwa, jego chłodzeniu i przechowywaniu. Toteż niektóre browary w ogóle nie warzyły piwa latem. Zwykle radzono sobie gromadząc lód zimą. Wyrąbywano siekierami na jeziorach i stawach lodowe bloki, transportowano je do browaru i składano w zimnych piwnicach, zabezpieczając warstwami trzciny, słomy czy torfu. Stamtąd wybierano lód według zapotrzebowania. Jednak niezwykle trudno było utrzymać lód od jednej zimy do drugiej, szczególnie podczas skwarnego lata, a jego brak łączył się z zaprzestaniem produkcji i ogromnymi stratami finansowymi. Dlatego pod zabudowaniami cieszyńskiego browaru zamkowego i obok, zaplanowano murowane, sklepione, dwukondygnacyjne piwnice, po części wykute w skale dla utrzymania niskich temperatur. W pierwszej kondygnacji mieściła się piwnica fermentacyjna, piwnica zbytu obciągu, klepisko słodowe i piwnica szynku browarnego. W drugiej kondygnacji znajdowała się leżakownia, składająca się z ośmiu oddziałów. Na rok 1857 zaplanowano zbudowanie kolejnej leżakowni.
Pierwsze chłodziarki skonstruowano w Anglii, w roku 1810 absorpcyjną, a w 1834 sprężarkową. Od 1856 roku rozpoczęto budowę chłodziarek sprężarkowych dla celów przemysłowych, a w 1859 Francuzi zbudowali pierwszą chłodziarkę absorpcyjną, w której czynnikiem chłodzącym był amoniak, a pochłaniaczem woda. Kilka lat później urządzenia chłodnicze weszły przebojem do przemysłu spożywczego, a w latach 70. XIX wieku były już powszechnie stosowane w browarach.
Jedno ze sprawozdań z wyprawy wywiadowczej pod koniec grudnia 1845 roku odnotowuje, że „nowo odkryty aparat chłodniczy Bollingera nigdzie nie został jeszcze zastosowany”. To nie przeszkodziło dyrekcji dóbr arcyksiążęcych w zakupie i zamontowaniu najnowszego wynalazku w powstającym browarze. Z dokumentów dotyczących kosztów budowy cieszyńskiego browaru zamkowego wynika, że zakupu miedzianego aparatu chłodniczego wraz z 3 sztukami butli lodowych i rurami od Bollingera w Wiedniu dokonano w 1854 roku. Wiadomo, że browar dla pewności i zwiększenia wydajności zainstalował podwójne urządzenia chłodnicze (aparaty Bollingera i Prikha).
Arcyksiążęcy browar współpracował, albo nawet był pod opieką naukową jedynej instytucji tego rodzaju – Stacji Doświadczalnej i Akademii Przemysłu Piwowarskiego w Wiedniu. Wykładowcy i studenci akademii piwowarskiej kilkakrotnie wizytowali browar zamkowy.
W nowym browarze wszystko musiało być pierwszorzędnej jakości. Jęczmień sprowadzano z Moraw, wyśmienity chmiel z Czech, a drewno bednarskie, sitowie i smołę z naddunajskiej stolicy.
Gdy w 1845 roku urzędnicy udawali się na Morawy po jęczmień, mieli również pertraktować w sprawie zakupu wzorca wozu do rozwożenia piwa oraz koni pociągowych dla arcyksiążęcych dóbr. Zakupiono wówczas wóz browarny, czyli dużą platformę ze stanowiskami na dwa albo trzy piętra beczek oraz konie od Tanera. Według dokumentów w browarnych stajniach stało 9 koni pociągowych. Prawdopodobnie więc arcyksiążęce przedsiębiorstwo miało do dyspozycji cztery wozy browarne do transportu kilkudziesięciu beczek na raz. Ten środek transportu przetrwał do czasów II wojny światowej. Następcą koni został zdezelowany, napędzany holzgazem (gazem drzewnym), pookupacyjny samochód ciężarowy marki renault.
Wysokie wymagania stawiano nie tylko piwowarom, ale i szynkarzom. Komora Cieszyńska dbała o stan swoich szynków i gospód, które najchętniej lokalizowała w nowych budynkach położonych przy uczęszczanych drogach albo w lepszych domach wiejskich. Przed udzieleniem pozwolenia na wyszynk dokładnie sprawdzano przeszłość kandydatów. Koncesję można było stracić, jeżeli gospoda na skutek niedbalstwa popadała w ruinę i długi, stawała się niewypłacalna lub szynkowała obce trunki. W latach 80. XIX wieku szynkarze we wsiach coraz częściej występowali o zwolnienie za opłatą z obowiązku propinacyjnego, czyli przymusowego nabywania piwa wyłącznie z browaru arcyksiążęcego. Na terenie Komory Cieszyńskiej gospody z trunkami z browaru zamkowego były niemal dziedziczne. Jeżeli tylko były dobrze prowadzone, przynosiły dochód, przechodziły z ojca na syna i często pozostawały w posiadaniu tej samej rodziny przez pokolenia.
Artykuł na podstawie „Od Mastnego do Brackiego, z dziejów piwowarstwa cieszyńskiego” Ryszarda Kincela, Cieszyn 2005