O nadziejach

0
1527
fot. arch. autora
- reklama -

Niedawno rozpoczął się nowy rok, a wraz z nim nadzieja na tak zwane lepsze jutro. To lepsze jutro dla każdego z nas jest innym jutrem, ale każdy kto takiego jutra pragnie, ma nadzieję na takie wymarzone, oczekiwane. Można powiedzieć, że nadzieja często trzyma nas przy życiu, sprawia, że chce nam się wstać rano, zaparzyć kubek mocnej kawy, rozpocząć kolejny dzień naszej wędrówki.

Nasze nadzieje mogą być malutkie, takie jednodniowe, mogą być też nieco większe, może nawet na cały najbliższy rok, a zdarzają się takie wielkie nadzieje, wieloletnie, które równie dobrze moglibyśmy zaklasyfikować jako marzenia. Macie Państwo takie wieloletnie nadzieje-marzenia?

Ja mam. Takie wieloletnie, życiowe, choć niektórzy mówią mi, że są zupełnie nieżyciowe, należące tylko do kategorii marzeń. Ale jeśli do marzeń, to nie jest tak źle, bo przecież marzenia lubią się spełniać, trzeba tylko „kupić” los, coś uruchomić, dać temu energię. Swoją własną, płynącą z serca, z głowy, z pragnień. Dla mnie energia jest działaniem. Działajmy zatem, kupmy ten los na loterii będący naszym energetycznym impulsem, bo swojego losu raczej nie kupimy, ale możemy go odmienić, jeśli tego chcemy. Ja swojego osobistego losu zmieniać nie zamierzam, bo mam taki, jaki sobie wymarzyłem. Ale może tak troszeczkę chciałbym odmienić nasz wspólny, ziemski los. Mam taką cichutką nadzieję na wzajemną uważność, na rezygnację z walki, na wspólne działanie. Kiedy mówię o tych nadziejach, to często słyszę, że tego raczej nie da się zmienić, a żeby cokolwiek się zmieniło trzeba wielu pokoleń. Może tak, ale kiedyś warto zacząć. Może właśnie teraz, kiedy dzień powolutku staje się coraz dłuższy, kiedy wychodzimy z otulającej ciemności i powoli wchodzimy
w ciepłą słoneczność. Jeszcze Matka Ziemia śpi razem ze swoimi dziećmi – zwierzętami, drzewami, trawą
i kwiatami. Odpoczywa po miesiącach wydawania plonów. W ciszy, spokoju, ukojeniu. Wielkie ciało, którego serce bije jakby wolniej, w nocnym rytmie. Drzewa bez liści i bez uwijających się w pośpiechu ptaków, budujących gniazda, wysiadujących jaja, które otworzą się
w pewnej chwili z krzykiem wiecznie głodnych piskląt. Ukrytych już wówczas w gęstwinie zielonego szaleństwa liści szumiących na wietrze, dających osłonę i ukojenie. Teraz jest jeszcze cisza odpoczynku, cisza bez śpiewu ptaków, przestrzeń bez zieleni liści na drzewach. Naturalny etap, po którym nastąpi rozkwit bogactwa natury. Jesteśmy do tego rozkwitu przyzwyczajeni, czekamy na to i cieszymy się kiedy przychodzi.
Może teraz, kiedy jest pusto i cicho, łatwiej nam wyobrazić sobie niewyobrażalne – niezmienność zimowego krajobrazu, niezależnie od tego, czy słońce świeci nisko i tylko kilka godzin, czy też wysoko i długo. Ziemia bez zieleni, której nie szanujemy, nie dbamy
o nią, przekonani o jej ogromnej ilości, nadmiarze,
z którego możemy korzystać bez umiaru, bez refleksji, bez wyobraźni. Czy potrafimy sobie wyobrazić koniec zimy bez początku wiosny, kiedy Ziemia wyczerpana do cna, pozbawiona sił, nie ma czym nakarmić swoich dzieci – zwierząt, drzew, traw, kwiatów i… nas, ludzi? Czy potrafimy poczuć uczucia, jakich wtedy doświadczymy?

W szaleństwie swojego optymizmu mam nadzieję, że tak. Że nie musimy zawsze uczyć się na kolejnych błędach, że wystarczą już te, które popełniliśmy, a teraz, w tym czasie, kiedy nasz świat jeszcze śpi i zbiera siły, możemy z uważnością naszych serc i rozumów uczestniczyć w jego powolnym budzeniu się i rozkwitaniu. Mamy niepowtarzalną okazję docenić miejsce, w którym się znajdujemy, poczuć jego bogactwo i szczodrość. Poczuć zapach ziemi, dostrzec młode roślinki, z których kiedyś, jeśli im nie przeszkodzimy, wyrosną wielkie, szumiące drzewa. Usłyszeć pierwszy wiosenny śpiew nawołujących się ptaków, milknących jakiś czas potem, zajętych już wylęgiem w spokoju i ciszy. Usłyszeć tę ciszę, poruszenie najmniejszego listka na starym drzewie rosnącym w naszym ogrodzie. Odetchnąć głęboko czystym powietrzem i uśmiechnąć się do sąsiadki i jej wnuka, energicznego i ciekawego świata chłopca. Podzielić się z nimi pięknymi jabłkami, którymi obdarowała nas w swojej szczodrości młoda jabłoń. Przyjąć z wdzięcznością pyszne i pielęgnowane z czułością pomidory lub bukiet złocistych kwiatów. Taka odrobina uważności wobec siebie nawzajem, wdzięczności za to, że nie jesteśmy sami. Że jesteśmy razem. Że jest ten energiczny chłopczyk, obserwujący pilnie, czy już wychodzimy na spacer z psem i biegnący z radością aby pójść z namii zadawać mnóstwo pytań. On kiedyś dorośnie, będzie żył swoim życiem, mając potężny kapitał, który dostał od swojej babci i rodziców, w postaci organicznego czucia zapachu ziemi oraz słyszenia szumu liści drzewi śpiewu ptaków. To daje mi nadzieję.

- reklama -

Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam. Ta fraza z mojej ulubionej piosenki wzrusza mnie za każdym razem, gdy ją słyszę. Jest w niej wszystko, co dla mnie najważniejsze, jest radość z bycia tu i teraz wśród innych, najbliższych, sąsiadów, przyjaciół i wśród ludzi mijanych na ulicy. Jestem z nimi, nie jestem sam, jesteśmy razem. Przez całe życie, przez jego część lub przez małą chwilę, kiedy czujemy ciepło mijanej osoby. Czy potrafimy docenić te chwile trwające parę sekund lub wiele lat? Jesteśmy cząstką całości, nasza energia może połączyć się z energią innej osoby, a może wielu osób. Czy zostanie wspólnie wykorzystana, zależy od każdego z nas. Ale to połączenie jest piękną szansą na współpracę, na bycie razem, na wzajemną uważność, dzięki której będziemy mogli żyć z całych sił, czując, słysząc i widząc siebie nawzajem oraz świat, w którym żyjemy. Uśmiechając się do siebie. To taka moja jeszcze jedna nadzieja, że będziemy umieli zwolnić na chwilę i spróbujemy znowu zrobić coś razem bez ustawiania się w opozycji wobec siebie, bez potrzeby udowodnienia swojej racji, bez dokonywania kalkulacji własnych korzyści i strat.

Mam takie marzenie o wspólnej wycieczce z moją wnuczką: w upalny, letni dzień podróżujemy pociągiem z pootwieranymi oknami do pobliskiego Goleszowa,
a może jeszcze dalej. Pociąg jedzie w otoczeniu pięknych, zielonych drzew, a my słuchamy szumu ich liści i wesołego śpiewu ptaków. Może to marzenie ma jeszcze szansę się spełnić? Czy można wybudować nowy tor kolejowy, nie wycinając wszystkich drzew aż po horyzont? Jak Państwo myślą, czy jest możliwa taka współpraca różnych ludzi? Z rozsądkiem, z rozumem, z wyobraźnią? Czy można żyć aż tak wielką nadzieją?