Zanim w Morawskiej Ostrawie padł rozkaz „Naprzód”, a pod Boguminem zagrzmiały pierwsze strzały, w Pradze od kilku tygodni przygotowano akcję podstępnego przejęcia Śląska Cieszyńskiego.
100 lat temu największym czeskim tajnym agentem był Emanuel Voska. W wieku lat 19, w 1894 r. z powodu kłopotów z prawem za działalność socjalistyczną, musiał wyemigrować do USA. Przyjechał z kilkoma dolarami w kieszeni, ale szybko się dorobił, stając się po kilku latach właścicielem 3 kamieniołomów. Mocno zaangażował się w działalność diaspory czeskiej i wspierał antyaustriacką działalność swoich rodaków w Czechach.
Już w 1907 r. organizował w Ameryce wykłady Tomáša Garrigue Masaryka. Na początku 1914 r. zaczął tworzyć w Europie, sieć informatorów. W czasie powrotu z wizyty w ojczyźnie, w obcasach butów przewiózł, przygotowane przez czeskich dysydentów, tajne raporty i dokumenty do Londynu. Kiedy wybuchła I wojna światowa, poświęcił się całkowicie działalności wywiadowczej na rzecz powstania niepodległej Czechosłowacji. Swoje działania sfinansował sprzedając jeden z kamieniołomów. Szybko stworzył sieć wywiadowczą w Stanach, opłacając informatorów również wśród pracowników placówek dyplomatycznych państw Centralnych. Nie zawahał się nawet zatrudnić własnej córki w konsulacie austro-węgierskim. Dzięki tej siatce, w czasie wojny ujawnił setki niemieckich i austriackich szpiegów USA m.in. agentów wywiadu, lobbystów państw Centralnych, przekupionych dziennikarzy, doradców Kongresu itp. Szybko nawiązała z nim współpracę brytyjska Secret Intelligence Service. Kiedy Stany Zjednoczone weszły do wojny (6 kwietnia 1917r.) Emanuela Voske przyjęto do armii amerykańskiej w stopniu kapitana. Stał się także jednym z doradców prezydenta Thomasa Woodrow Wilsona. Ten „czeski James Bond” w 1918 r. stanął na czele sekcji wywiadu armii amerykańskiej na Europę Środkowo-Wschodnią. Choć sam musiał zostać w Paryżu, gdzie w salonach dyplomatów ważyły się losy europejskich państw i ich granic, w listopadzie 1918 r. wysłał swojego syna Arthura Voske, porucznika armii amerykańskiej, jako obserwatora jej Sztabu Generalnego do Pragi.
Pod koniec 1918 r. rosło napięcie w sporze o Śląsk Cieszyński miedzy Czechosłowacją a Polską. Kiedy na nic się zdały oficjalne protesty wobec władz polskich, a Francja nie chciał wysłać swoich wojsk do Cieszyna, w Pradze zapada decyzja o „wypchnięciu” polskiego wojska za rzekę Białą, do Galicji. Choć od początku brana była pod uwagę opcja rozwiązania siłowego, pojawił się pomysł na podstęp, który zmusi polskie wojska do wycofania bez walki. Wtedy w imieniu państw Ententy, „administracyjne” przejęcie przeprowadziłyby oddziały czeskie. W trwających od początku stycznia 1919 r. serii narad prowadzonych z udziałem ministra obrony narodowej Václava Klofáče, udało się pozyskać do planowanej akcji 6 oficerów (członków misji wojskowych) francuskich, włoskich i angielskich. Zgodzili się „zagrać” rolę oficjalnych przedstawicieli swoich rządów i armii. Dodatkowo w skład tak sformowanej „Komisji Międzysojuszniczej” weszli ppłk Josef Šnejdárek formalnie wciąż oficer francuski i porucznik Arthur Voska, działający podobnie jak jego ojciec, w podwójnym charakterze (oficera amerykańskiego i jednocześnie agenta czeskiego). Zredagowano i wydrukowano specjalne plakaty, z odezwą do ludności polskiej, w których informowano, że to wojska państw Ententy wkraczają na Śląsk Cieszyński i że będą się z równym szacunkiem i sympatią odnosić do wszystkich narodowości.
W dniu czeskiego ataku, 23 stycznia 1919 r. około godz. 11:00, samochodami z Morawskiej Ostrawy do Cieszyna, do płk Franciszka Latinika przybyli oficerowie przedstawiający się jako „Komisja Międzysojusznicza”. Oprócz ppłk. J. Šnejdárka i por. A. Vosky w jej skład wchodzić mieli: angielski mjr Crossfiled, Włoch mjr Noseda i Francuz mjr Maudhuit. „Komisja” w imieniu Ententy zażądała w formie ultimatum wycofania do godziny 13:00 wojsk polskich z granic Śląska Cieszyńskiego. W przypadku niespełnienia tego żądania zagroziła użyciem siły. Zapewniła jednocześnie, że wejście wojsk Ententy wraz z oddziałami czechosłowackimi, nie będzie decydowało o ostatecznej przynależności państwowej cieszyńskiego, o czym zdecyduje Konferencja Pokojowa w Paryżu. Płk. Latinik przytomnie odpowiedział, że musi się skontaktować z władzami w Krakowie i Warszawie. Zgodzono się więc, że do godziny 13:00 polska odpowiedź zostanie przesłana do dowódcy wojsk czeskich w Morawskiej Ostrawie, francuskiego ppłk Antoine Gillaina. Zdając sobie sprawę, że z Warszawy może nadejść tylko odmowna odpowiedź i że podstęp się nie udał, fałszywa „Komisja” wyjechała do Ostrawy.
Akcja w Cieszynie, na która Czesi tak liczyli poniosła fiasko, udało się jednak częściowo wprowadzić w błąd ppłk Stanisława Nałęcza-Mroczkowskiego dowódcę garnizonu polskiego w Boguminie, gdzie walki trwały już od rana. Około godz. 13:00 przybył do niego mjr Evžen Sýkora wraz z oficerami w mundurach angielskich i francuskich. Przekazał list od ppłk Gillaina z Ostrawy z informacją, że to wojska Ententy zajmują Śląsk Cieszyński, a polski garnizon ma się wycofać z Bogumina. Ppłk Mroczkowski zgodził się na krótkie przerwanie walki, chcąc skontaktować się z płk Latinikiem i Radą Narodową Księstwa Cieszyńskiego w Cieszynie. Warunkiem było pozostanie oddziałów obu stron na swoich dotychczasowych pozycjach. Mimo tych ustaleń, czeskie oddziały kontynuowały rozpoczęty rano manewr okrążenia Bogumina. Po kolejnym przedłużeniu zawieszenia broni, po godz. 16:00 na teren dworca w Boguminie wjechał pociąg przewożący III batalion 21 ps. legii francuskiej dowodzony przez mjr Sylvestra Bláhe. Legioniści czescy od razu zaatakowali polskie pozycje na dworcu. Podjęto wprawdzie rozmowy o przerwaniu walk i wolnym odejściu polskiego garnizonu, ale kiedy kolejnym pociągiem na teren dworca wjechał czeski II batalion 54 pp. polscy obrońcy zostali podstępnie rozbrojeni i wzięci do niewoli.
Do Bogumina przyjechał także por. A.Voska, chociaż prawdopodobnie dotarł tu już po zakończeniu walk. Następnego dnia przyłączył się do ataku na Karwinę, której spontanicznie bronili słabo uzbrojeni polscy milicjanci i górnicy. W mundurze oficera armii amerykańskiej z karabinem w ręku, brał udział w walkach zabijając młodą dziewczynę, która chwilę wcześniej miała go podobno ostrzelać z okna swojego domu. Informacje o udziale oficera amerykańskiego w działaniach zbrojnych po stronie Czechów opublikowała polska prasa. Przesłano je także polskiej delegacji na Konferencję Pokojową w Paryżu, która powiadomiła o tym dyplomatów Ententy, przede wszystkim amerykańskich. Por. A. Voske niezwłocznie wezwano do Paryża, do sztabu armii amerykańskiej. Mimo poważnych oskarżeń, dzięki wpływom ojca i działaniom czechosłowackich służ dyplomatycznych udało mu się uniknąć odpowiedzialności.
Tymczasem po zakończeniu walk o Śląsk Cieszyński, w bitwie pod Skoczowem 30 stycznia 1919 r., w Paryżu podpisano „Umowę w sprawie Księstwa Cieszyńskiego”, która m.in. przywracała polską administrację na terenach zajętych przez wojska czeskie, a im samym nakazywała wycofanie do linii kolejowej Bogumin-Mosty. Jednocześnie wysłano także do Cieszyna specjalną Międzysojuszniczą Komisję Kontrolującą, która miała na miejscu przygotować dla Konferencji Pokojowej w Paryżu raport o sytuacji w tym regionie. Czesi zdawali sobie sprawę jak fundamentalnie ważne jest pozyskanie przychylności członków tej Komisji, która 12 lutego przybyła do Cieszyna. Na osobiste polecenie prezydenta T.G. Masaryka, kpt. Emanuel Voska został wysłany do Cieszyna, aby „urobić” Komisję Kontrolującą. Niezwłocznie podstawiono dla niego lokomotywę z jednym wagonem, dzięki czemu, był pierwszym rozmówcą członków komisji, już w czasie ich pierwszego śniadania w Cieszynie. Wykorzystując swoje talenty wywiadowcze, przy współpracy ppłk J. Šnejdárka, czeski as wywiadu, (formalnie oficer armii amerykańskiej) zdobył tak silny wpływ na większość członków Komisji Kontrolującej, że przyjęli tylko czeskie argumenty i wersje wydarzeń na Śląsku Cieszyńskim. Doprowadziło to do sytuacji, w której Komisja nie potrafiła (nie chciała), wyegzekwować od Czechów wypełnienia zapisów umowy paryskiej i wycofania wojsk spod Skoczowa na tymczasową linię demarkacyjną (Bogumin-Mosty). Dopiero po odjeździe kpt. E. Voski oraz przy chwilowej nieobecności J. Šnejdárka, dzięki interwencji oficerów Misji Międzysojuszniczej przebywającej w Polsce, którzy przybyli w tej sprawie do Cieszyna, udało się wyegzekwować wycofanie wojsk czeskich. 27 lutego 1919 r. do Cieszyna wreszcie wróciło wojsko polskie.
Daniel Korbel