Na Klimczok przez „Chatę Wuja Toma”

0
4118
- reklama -

Z moich Ochab przy dobrej pogodzie pięknie widać nasze Beskidy. Czantoria Wielka, Równica czy Błatnia… Jednak wśród szczytów, szczególnie wyróżnia się pasmo Klimczoka (1117 m.n.p.m.). Majestatycznie wyłania się i przyciąga wzrok. Tegoroczna zima na Śląsku Cieszyńskim, bardziej przypomina jesień lub wczesną wiosnę. Przyroda szaleje. Nie dalej niż tydzień temu przy dziesięciu stopniach w plusie na moim trawniku zakwitły stokrotki. Kilka dni poźniej przymrozek pozbawił kwiatki życia. Sam nie wiem jak nazwać porę roku, która jest za oknem! W poszukiwaniu zimy postanowiliśmy z moim wiernym psim towarzyszem – Ozzim wybrać się na Klimczok, aby poczuć skrzypiący śnieg pod butami.

Naszą wyprawę postanowiliśmy rozpocząć w Brennej. Przy szybko zapadającym zmroku nie polecamy długich wypraw. Dlatego całość zaplanowaliśmy na około sześć godzin marszu. W zimie szlaki często są oblodzone, dlatego raki turystyczne (kolce zakładane na buty) sprawdzają się znakomicie. Możemy je zakupić w sklepach sportowych za naprawdę niewielkie pieniądze. Dużym udogodnieniem są także kije trekkingowe. Trasę zaplanowaliśmy jako pętlę. Po przejechaniu centrum Brennej udajemy się na duży parking usytuowany w Brennej Bukowa. W miejsce to np. z Cieszyna docierają także liczne autobusy. Szybko znajdujemy żółty szlak pieszy. Naszym pierwszym celem jest – Przełęcz Karkoszczonka (729 m.n.p.m.). Wzdłuż potoku Brennica, początkowo wygodną asfaltową drogą wspinamy się coraz wyżej. Fragment ten jest bardzo popularnym miejscem spacerów. Śmiało polecamy tą ścieżkę rodzinom z dziećmi. Po około dwóch kilometrach kończy się asfalt, szlak skręca w lewo i ostro do góry kamienistą drogą. Fragment ten jest dość wymagający, a ostatnie sto metrów „daje nam w kość”. Od parkingu na przełęcz marsz zajmuje nam godzinę. Widok piękny. Po prawej wyłania się Skrzyczne (1257 m.n.p.m) z charakterystyczną anteną na szczycie. Na wprost zabudowania Szczyrku, a w oddali Kotlina Żywiecka. Po lewej ściana lasu, stroma, dostojnie wznosi się ku niebu. To nasz cel – Klimczok! Nim „zaatakujemy” szczyt wchodzimy do „Chaty Wuja Toma”. To drewniane schronisko – przytulisko, urządzono w starej zagrodzie z 1918 roku. Obiekt dysponuje pokojami do wynajęcia. Więcej informacji: http://chatawujatoma.com.pl/. My polecamy grzane czeskie piwo (duży wybór), które na naszej drodze było miłym urozmaiceniem. Po krótkim odpoczynku ruszamy nadal żółtym szlakiem, tym razem w dół w stronę Szczyrku. Na początku ulicy Jagodowej skręcamy w lewo na zielony szlak, przechodząc przez jedną z odnóg Wilczego Potoku. Zaczynamy podejście pod górę. Zostawiamy osiedla i wchodźmy w beskidzki las. Po pewnym czasie raz jeszcze przecinamy Wilczy Potok, tym razem nie ma mostu. Woda w tym miejscu jest płytka. Wchodzimy na okazały trakt, cały czas trzymając się zielonego szlaku pieszego. Naszym kolejnym celem będzie Schronisko PTTK na Klimczoku. Zimny wschodni wiatr wiejący od Kotliny Żywieckiej daje się we znaki. Przecinamy niebieski szlak, cały czas trzymając się zielonego. W pewnym miejscu ostro skręcamy w lewo zboczem. Przez swoją wysokość świerki i buki nie są już tak majestatyczne. Ostatni kilometr drogi przed schroniskiem jest najpiękniejszy. Co chwila przystajemy, aby podziwiać widoki. Mamy szczęście, mroźne przejrzyste powietrze odsłania Kotlinę Żywiecką, Beskid Mały, Beskid Żywiecki, w tym Babią Górę (1725 m.n.p.m). Gdzieś na horyzoncie widzimy majestatyczne szczyty Tatr Zachodnich. Ruszamy dalej, by po dziesięciu minutach zameldować się na pysznej kawie i kołoczu w Schronisku PTTK na Klimczoku. Obiekt znajduje się na wysokości 1034 m.n.p.m., ma bardzo bogatą historię i jest często odwiedzany przez turystów. Po ogrzaniu się i nabraniu sił ruszamy z Ozzim na szczyt. Droga nie jest łatwa, szczególnie w zimie. Przez przełęcz Siodło pod Klimczokiem, najpierw zielonym szlakiem, a w ostatnim fragmencie czarnym po dwudziestu minutach wchodzimy na szczyt Klimczoka. Sam wierzchołek jest zalesiony. Przez wiatr i zimno podejmujemy szybką decyzję o zejściu z powrotem na przełęcz Siodło pod Klimczokiem. Tu wybieramy Czerwony Szlak w kierunku przełęczy Karkoszczonka (dobrze znana nam już Chata Wuja Toma). Fragment ten szczególnie dał nam się we znaki. Chyba przez wycinki drzew, sypiący śnieg, a może przez zmęczenie, dwa razy gubimy drogę, by po chwili znowu ją odnaleźć. W górach w zimie, szczególnie przy zejściu trzeba zachować bardzo dużą ostrożność. Po półtora godzinnym marszu docieramy na przełęcz. Z góry widzimy Chatę Wuja Toma. Przed nami ostatni dobrze znany fragment. Żółtym szlakiem wzdłuż potoku Brennica, schodzimy na parking do Brennej Bukowa. 

Zimowe zdobycie Klimczoka nie należy do łatwych! Strome podejścia, wiejące wiatry, a co za tym idzie zimno, sprawiają, że góra stawia przed nami spore wymagania. Szczególnie pamiętajmy, o tym przygotowując się na zdobycie góry w zimowe ferie. 

Do zobaczenia na szlaku!  

- reklama -

Karnawał to okres od święta Trzech Króli do wtorku „diabelskiego”, czyli „kusego” przed Środą Popielcową, poprzedzający Wielki Post. Według Zygmunta Glogera, polskiego etnografa, słowo „karnawał” pochodzi od włoskiego carne vale, czyli „mięso, żegnaj”. Stąd powstała polska nazwa karnawału: „mięsopust” lub „zapusty”, które „są od wieków porą wszelkiego rodzaju zabaw, widowisk, maszkar, uczt i pustoty. Gody (czyli Boże Narodzenie) i Nowy Rok dały powody do wesołości religijnej, a łakomy żołądek ludzki w przewidywaniu długiego postu wymyślił tłuste uczty i huczne pohulanki”.