Edyta Geppert znana jest z tego, że z wielką starannością buduje swój repertuar. Jej precyzyjnie wyreżyserowane recitale są rzadką okazją usłyszenia prawdziwych perełek polskiej piosenki literackiej. Wśród autorów tekstów odnajdujemy: Magdę Czapińską, Agnieszkę Osiecką, Jacka Cygana, Marka Dagnana, Jerzego Ficowskiego, Jonasza Koftę, Wojciecha Młynarskiego, Andrzeja Poniedzielskiego, Jana Kazimierza Siwka , a wśród kompozytorów: Henryka Albera, Włodzimierza Korcza, Seweryna Krajewskiego, Andrzeja Rybińskiego. Bardzo wiele piosenek z repertuaru Edyty Geppert wytrzymało próbę czasu i stało się evergreenami. Z tych prostych, melodyjnych, małych form słowno-muzycznych artystka wydobywa wielkie emocje, które udzielają się publiczności. Recital Edyty Geppert to znakomita okazją do spotkania z Jej niezwykłym kunsztem interpretatorskim i z tak rzadką już dziś umiejętnością budowania ostro skontrastowanych nastrojów.
Słuchając Pani piosenek myślę o tym jak wiele jest w nich emocji i przekazu. Dzisiaj rynek muzyczny i teksty piosenek zostały spłycone. Nie ma w tym przekazu a na pewno jest go niewiele. Czy to wina czasów czy to wina tego, że skomercjalizowało się nasze życie?
Edyta Geppert: To wina dominujących na naszym rynku kilku wielkich koncernów muzycznych. To one decydują, kto i co dostaje szansę na dotarcie do szerokiego grona słuchaczy. Dopóki ich wytwory artystyczno podobne nie spotkają się z masowym odrzuceniem, dopóty będzie tak jak jest.
Jak Pani odnajduje się w tym plastikowym świecie.
Edyta Geppert: Staram się go omijać i nie zauważać. Nie bywam, nie śledzę, nie przyjmuję do wiadomości.
Pani koncerty wywołują w ludziach bardzo wiele emocji. Obserwowałam kiedyś reakcje na recitalu w Bielsku Białej. Pojawiały się łzy i uśmiech. Uderza Pani swoimi piosenkami w bardzo delikatne ludzkie struny. Na co dzień staramy się wszyscy je skrzętnie ukrywać ale w takich momentach jesteśmy bezbronni chyba. Czy widzi Pani te reakcje ze sceny i czy to jest najlepsza nagroda dla artysty?
Edyta Geppert: W trakcie koncertu jestem skoncentrowana na tym, co robię na scenie. Nie obserwuję widowni. Dopiero po koncercie, kiedy spotykam się z moimi słuchaczami, dociera do mnie, jak silne emocje udało mi się wywołać. Wtedy czuję, że moja obecność na estradzie ma sens nie tylko dla mnie.
Kiedy w 1984 roku na festiwalu w Opolu brawurowo zaśpiewała Pani „Jaka róża taki cierń”, czuła Pani, że zaczyna się wielka kariera? Czy taki sukces i popularność miały wpływ na Pani życie?
Edyta Geppert: Nagroda w Opolu pozwoliła mi uwierzyć w to, że śpiewanie piosenek może stać się czymś więcej niż tylko moim hobby. Od dziecka lubiłam śpiewać i śpiewałam przy każdej okazji, ale nawet po skończeniu wydziału piosenki w Państwowej Średniej Szkole Muzycznej II stopnia im. Fryderyka Chopina w Warszawie nie widziałam się na zawodowej estradzie.
Pracowała i pracuje Pani z najlepszymi artystami a teksty piszą dla Pani najlepsi. Jednak w każdym tekście mam wrażenie, że są po prostu Pani. Jest w nich bardzo dużo prawdy i ludzie wierzą w to co Pani śpiewa. Niezwykłe jest to jak wiele życia można zamknąć w piosence. Ile jest w nich Pani doświadczeń i przeżyć?
Edyta Geppert: Mimo, że nie jestem autorką tych tekstów – bardzo dużo. Myślę, że można by przy ich pomocy ułożyć moją śpiewaną poetycką biografię. Na szczęście są one napisane w sposób metaforyczny, więc nie stały się dosłownymi, ekshibicjonistycznymi, opowieściami o mnie, ale w każdym z nich można znaleźć cząstkę mnie – coś, co leży gdzieś na dnie mojego serca i w mojej pamięci.
Jedną z moich ulubionych jest „Idź swoją drogą” napisaną przez Jonasza Koftę. Piosenka o rozstaniu a jednak dodaje odwagi w szukaniu siebie. O tym, że nie wolno siebie porzucić nawet za cenę rozstania. Sporo w tej piosence energii i optymizmu jednak. Ile w tej piosence jest Pani samej?
Edyta Geppert: Ta piosenka została napisana nie dla mnie, a dla cygańskiego zespołu Roma. Kiedy ją pierwszy raz usłyszałam, autor jej tekstu – Jonasz Kofta – już nie żył. Piosenkę ofiarował mi jej kompozytor – pan Edward Dębicki. Zachwyciła mnie od pierwszego usłyszenia.
Często pojawia się w Pani wypowiedziach stwierdzenie, „Od dziecka wiem czego chcę. Natomiast nic nie muszę”. Śpiewa Pani nawet o tym piosenkę. Czy to jest recepta na sukces, na życie?
Edyta Geppert: „Nic nie muszę”, czyli nic nie robię wbrew swoim przekonaniom. To daje mi wewnętrzny spokój, zarówno w życiu jak i w zawodzie, który jest bardzo często uzależniony od mód, koterii towarzyskich i kółek wzajemnej adoracji.
Gdyby mogła Pani cofnąć życie jak zegar o kilkanaście lat, co by Pani zmieniła i czy w ogóle zmieniłaby Pani cokolwiek w swojej zawodowej drodze?
Edyta Geppert: Tylko drobiazgi. Jeśli chodzi o moje poważne decyzje artystyczne, to z perspektywy czasu uważam je za słuszne.
Obecnie żyjemy w ciekawych lecz dość trudnych czasach. Czasem człowiek ma ochotę wykrzyczeć swój sprzeciw wobec wszechobecnej agresji, swój sprzeciw wobec zła . Myślała Pani o tym by w repertuarze znalazło się miejsce na takie teksty?
Edyta Geppert: Wydaje mi się, że mam ich w swoim repertuarze sporo. Może nie zawsze są one wypowiedzią wprost, ale nie chciałabym, żeby stały się publicystyką. Od tego są środki masowego przekazu.
Miejsce, które kocha Pani najbardziej i wraca Pani do niego często. Jest takie?
Edyta Geppert: Nie przywiązuję się do miejsc. Bardziej do ludzi. To oni powodują, że jedne miejsca lubię mniej, a inne bardziej.
Bywała Pani w Cieszynie?
Edyta Geppert: Oczywiście, byłam w Cieszynie, kilkakrotnie, przed laty, przy okazji koncertów. Mam w pamięci piękny teatr i urocze miasto. Bardzo się cieszę na spotkanie z cieszyńską publicznością.
Recital Edyty Geppert z udziałem Piotra Matuszczyka (fortepian) i Jerzego Szareckiego (trąbka), wg scenariusza i w reżyserii Piotra Loretza można będzie zobaczyć 10 października o godz.18.00 w Tatrze im. A. Mickiewicza w Cieszynie.
Ten koncert to niezwykła okazja przeżycia emocji, jakich mogą dostarczyć publiczności tylko nieliczni, obdarzeni prawdziwą charyzmą artyści.