Moje miasto – mój DOM Joanna Wowrzeczka

0
1137
fot. Małgorzata Koniorczyk
- reklama -

Czym dla Ciebie jest to miasto? 

Dla mnie miasto jest jak moje mieszkanie, w którym czuję się najlepiej, z tym wyjątkiem, że jest ono wspólne i dlatego muszę myśleć o innych ludziach, którzy tę przestrzeń razem ze mną dzielą. Takie myślenie, o przedłużonej przestrzeni mojego domu, rozciągającej się na obszar Cieszyna, pozwala mi brać odpowiedzialność za każdy kąt, a jednocześnie jestem świadoma, że jest to coś wspólnego, coś należącego do wielu różnych ludzi, w różnych wieku i o różnych potrzebach. Zaczynam myśleć o innych, patrzeć ich oczyma, wyobrażać sobie ich sytuację i gdzieś wewnętrznie miasto staje się dla mnie czymś moim i osobistym. 

Jak zmieniać a może po prostu jak zadbać o to miasto?

Jeśli mój dom, to przede wszystkim chcę, żeby było w nim czysto. Na pierwszy rzut oka liczą się posprzątane ulice i kosze na śmieci w zasięgu wzroku, czy możliwość uporządkowania po zwierzętach, które w tym domu żyją. Są to działania podstawowe odpowiadające na codzienne potrzeby. Zależy mi jednak bardziej, aby patrzeć na miasto przyszłościowo. Mam na myśli troskę o środowisko, o naszą planetę, na której Cieszyn, z mojej perspektywy, zajmuje sam środek. To mój środek świata, powiązany ze wszystkimi innymi miejscami, który tworzy jeden wielki biosystem. Jest to nasza wspólna odpowiedzialność, aby pozbywać się ogrzewania, które stało się spalarnią śmieci, tak, że wieczorami nie można wyjść na zewnątrz, a co drugie dziecko krztusi się przez astmę. W moim mieszkaniu jestem zdrowa. Od najmłodszych lat przez wszystkie etapy życia moje ciało potrzebuje określonej troski, która jest w zasięgu ręki. Dziecko potrzebuje dentysty w szkole, zajęć korekcyjnych kręgosłupa, koniecznych po godzinach spędzonych przy komputerze. Potrzebuje gamy różnych sportów, które może uprawiać blisko domu i bardzo tanio czy nawet za darmo. Nie potrzebujemy tylu imprez sportowych, czy nawet obiektów i rozbudowanych struktur, z rzeszą działaczy, to wszystko samo się wytworzy, jeśli tylko otworzymy możliwości do aktywnego sposobu życia dla jak największej grupy ludzi. Rodzina potrzebuje takiego sportu, który może uprawiać razem. Potrzebuje ścieżki rowerowej, żeby wspólnie wyjechać w soboty lub niedzielę i odpocząć chwilę, pokopać w piłkę czy zagrać w badmingtona na łące. Potrzebujemy ciągłego myślenia o przestrzeniach zielonych przy planowaniu nowej i przekształcaniu starej zabudowy. Starsi ludzie są zamknięci w swoich domach, w mieszkaniach, często na czwartym piętrze, gdzie nie ma windy, a schody są nie do pokonania. Jesteśmy coraz starszym społeczeństwem i coraz więcej życia upłynie nam na zmaganiu się ze swoimi dolegliwościami i samotnością. Starsi potrzebują zachęty i uwagi, aby mogli wyjść – chociażby, dlatego, aby razem z innymi posiedzieć i pochodzić po parku, żeby czuć się częścią miasta – domu.

- reklama -

Widzisz możliwość rozwoju Cieszyna? Na co to miasto powinno postawić, by stać się miejscem, do którego ludzie będą chcieli przyjechać?

Niewiele w Polsce miast, które są tak świetną bazą wypadową dla turystyki krajowej i zagranicznej. Jesteśmy u podnóża polskich i czeskich Beskidów, bardzo łatwo dojechać do przepięknych parków narodowych Słowacji: Tatr, Małej i Wielkiej Fatry, Słowackiego Raju. Przez położenie u wlotu do Bramy Morawskiej otwiera się przed nami piękno krainy naszych południowych sąsiadów, z którymi przecież dzielimy jedno miasto i jedną rzekę. Łatwo od nas dostać się koleją do Pragi i samochodem do Wiednia. W tym samym czasie, wszyscy nasi południowi sąsiedzi mogą się u nas zatrzymać w drodze do naszej ojczyzny. Jesteśmy miastem transgranicznym, bazą wypadową, miejscem styku wielu kultur i szlaków, o czym świadczy nasza bogata historia. Cały dzień biegając po mieście, załatwiając tysiące spraw, marzę o powrocie do domu, o momencie, kiedy ściągnę buty, usiądę i zrobię sobie herbatę. W sensie myślenia o mieście, jako miejscu, w którym odpoczywam, które jest moją przystanią, od razu narzuca się temat transportu i komunikacji. Do mojego miasta chcę łatwo dojechać (chociażby z Katowic, Bielska czy Skoczowa) i łatwo się z niego wydostać. Podobna sprawa jest z komunikacją wewnętrzną, naszym miejskim transportem publicznym. Może uda się wreszcie, szybko oraz tanio i czysto, czyli elektrycznym autobusem przedostać się z jednego na inne wzgórze naszego pięknego miasta? 

Jedyną uniwersalna odpowiedzią człowieka na zmieniający się świat jest edukacja. Cieszyn to miasto, które przyciągało i mam nadzieję ciągle przyciąga ludzi z okolicy do zdobywania wiedzy. A poza tym, my sami potrzebujemy przestrzeni do nauki na wszystkich etapach naszego życia. Nie możemy tego zmarnować i chcemy korzystać z wiedzy, która jest nowoczesna i która nam pozwoli odnaleźć się w globalnej zinformatyzowanej rzeczywistości. Uniwersytet, który od tylu lat jest obecny w naszym mieście, to ciągle niewykorzystane bogactwo. Bogactwo, które z jednej strony jest obszarem wolnej, niezależnej i otwartej wymiany myśli i doświadczeń, a jednocześnie świetną bazą dydaktyczną dla wszystkich mieszkańców. Od lat to bogactwo nie jest w pełni wykorzystane, właśnie z racji niedostecznej współpracy między miastem a uczelnią, a dokładniej wzajemnego niezrozumienia siły, która tkwi we wspólnym działaniu.

W domu najwięcej pracuję, rodzą się tutaj wszystkie moje najważniejsze plany i idee. Cieszyn to miejsce pracy, to setki przedsiębiorców, którzy potrzebują w stosunku do swojej działalności przejrzystej polityki miejskiej i ogromnego wsparcia w bieżącej jak i innowacyjnej działalności, z możliwością rozwoju nowych technologii. Samobójczy charakter ma działanie, które nie wspiera lokalnej przedsiębiorczości. 

Dom ma swoje najważniejsze miejsce, w którym najwięcej przebywamy. Krzesło, na którym najczęściej siedzimy, obraz, na który od lat spoglądamy. Mieszkam na Głębokiej, przy głównym trakcie naszego miasta, najbardziej reprezentacyjnej ulicy prowadzącej od rynku do zamku. Jest to szlak estetyczny, nasza historia w pigułce, ale również i teraźniejszość, bo tutaj mieszkają i pracują nasi obywatele – Cieszynioki. Ktoś, kto przejdzie po Głębokiej, od razu ma wyrobione zdanie o mieście. Wytrawny obserwator na jej podstawie doskonale opisze naszą aktualną kondycję. Głęboka może być sterylnie czysto utrzymanym deptakiem, z siecią banków, ekskluzywnych sklepów i restauracji, ale może być przy tym sztuczna i martwa. A tymczasem główna trasa, jest miejscem, gdzie przecina się droga mieszkańców i turystów, gdzie jest otwartość i gościnność, gdzie każdy dobrze się czuje. Doświadczenie współgrania otwartości i różnorodności, o którym marzę dla Głębokiej, chciałabym przenieś na całe miasto. Myślę o tradycji, która nie boi się nowoczesności, o sztuce, dla której jest miejsce na mapie miasta, a która własnym językiem zadaje nowe pytania. Myślę również o organizacjach rządowych i pozarządowych, które razem współpracują i szukają wspólnego dobra. 

W moim domu jestem silna. Najsilniejsza. Tutaj słyszę innych i jestem wysłuchana. Tutaj chcę zostać.

Z Joanną Wowrzeczką rozmawiała Urszula Markowska.