Szanuj siebie, potem innych…

0
1204
depositphotos.com
- reklama -

Czym jest szacunek? Co oznacza to słowo? Czy niesie ze sobą jakąś wartość, czy jest tylko kolejnym słowem, nie mającym zastosowania w codziennym byciu z innymi? Czy jest integralną częścią naszego bycia w rodzinie, w społeczeństwie, w przyrodzie? W nas samych? Do czego jest nam potrzebny szacunek?

Szacunek przez każdego z nas może być rozumiany trochę inaczej. Ale czy może być czymś zupełnie innym, czy możemy dowolnie kształtować jego znaczenie? Dla mnie jest uznaniem prawa do własnej, nienaruszalnej przestrzeni, prawa do istnienia, funkcjonowania, inności, odrębności, indywidualności. Do bycia łysym, kudłatym, rudym, zielonym lub czerwonym. Szacunek to również delikatność, uważność i empatia. Chyba najbardziej intymnym przejawem szacunku jest czułość. Po przeciwnej stronie szacunku widzę radykalizm, złość, egoizm i walkę.

Kim jestem, aby o tym pisać? Ponad pięćdziesięcioletnim mężczyzną, który stara się żyć tak, aby innym było ze mną dobrze. Czy to mi się udaje? O to należałoby zapytać tych, którzy mnie znają. Od wielu lat, jak moja żona, od zawsze, jak moje dzieci, od dawna lub niedawna, jak moi przyjaciele lub znajomi.

Mój ojciec był spokojnym człowiekiem, starszym panem, który od czasu do czasu, mówiąc ni to do siebie, ni to do mnie, wtrącał “szanuj siebie, potem innych”.
O co mu chodzi, po co to mówi, co to znaczy, zastanawiałem się przez chwilę będąc nastolatkiem, aby szybko … zapomnieć, bo o czym tu myśleć dłużej. Potem wydoroślałem, pokochałem wyjątkową pod każdym względem kobietę, urodziły się niezwykłe pod każdym względem dzieci, wydoroślały, pokochały niezwykłych pod każdym względem ludzi, wyjątkowych dla każdego z nich. Ja sam nie dokonałem niczego ważnego, wspaniałego, wielkiego, wyjątkowego. Popełniłem za to wiele błędów, wypowiedziałem wiele słów, które często chciałbym cofnąć, ale niestety już nie mogę.

- reklama -

Czy zatem mogę siebie szanować? Za co? Czy aby szanować kogoś lub siebie musimy mieć powód? Coś, za co należny jest szacunek? Czy sam fakt istnienia nie jest wystarczający aby był wartością niepodważalną i oczywistą? Jak to, istnienie jest powodem do szacunku? Szanować innych ludzi tak po prostu? Innych? No, ewentualnie … . Ale czy my, jak nam się wydaje, najbardziej intelektualnie rozwinięte istoty zamieszkujące Ziemię, mamy szanować rośliny i zwierzęta, tylko dlatego, że współistnieją z nami? Niedoczekanie, wymysł szalonych ekologów lub innych oszołomów, czyli najpewniej wegetarian i rowerzystów! Historia ludzkości, zwłaszcza tej polskiej części, potwierdza, że poddanym, tym “niżej” usytuowanym nie okazuje się szacunku. Skoro nauczyliśmy się, że słabszym i biedniejszym żaden szacunek się nie należy, to jak można mówić o nim w stosunku do nie-ludzi? Nie-ludzie, to określenie którym możemy nazwać wszystkich innych, jeśli to akurat będzie nam potrzebne do realizacji naszych celów, również ludzi, to też znamy z historii. Podstawy do zastosowania takiej klasyfikacji zawsze się znajdą, przecież nie od dzisiaj wiadomo, że punkt widzenia zależy tylko od punktu siedzenia. Zwłaszcza dla nas mężczyzn jest on niezwykle ważny. To my w większości społeczeństw wyznaczaliśmy normy, określaliśmy wartości, przypisywaliśmy sobie prawo do oceny i osądu. Czy możemy używać czasu przeszłego, czy tak naprawdę coś się zmieniło? Czy zastanawialiście się Państwo nad tym, czy i jak ewoluuje nasze męskie postrzeganie kobiet? Czy szanujemy kobiety? Czy traktujemy je tak, jak siebie, mężczyzn?

Pierwszą kobietą z jaką mamy kontakt, to nasza matka, nosząca nas przez kilka miesięcy w swoim ciele, delikatnie otulając nas i chroniąc. Potem opiekując się nami non stop, nie dosypiając, czuwając i będąc w pełnej gotowości. Wychowując przez kolejne lata, razem
z naszym ojcem lub samotnie. Szanujemy ją organicznie, bez powodu, po prostu. Matka, to niepowtarzalne ciepło i nieustająca opiekuńczość i troska w oczach, niezależnie od tego, czy dziecko ma rok, trzy lata, czy jest już dorosłym człowiekiem. Potrafi być stanowcza
i wymagająca, ale każdy czuje, że matkę szanować trzeba bezwzględnie i bezdyskusyjnie. Wszyscy to wiemy i szanujemy ze wszystkich sił! Trochę zastanawiające, dlaczego zatem nie szanujemy matki nas wszystkich – Ziemi. Wróćmy jednak do kobiet. Jak już dorośniemy, opierzeni i wypasieni, wyfruwamy w świat i w większości wypadków, wcześniej lub później poznajemy kobietę, która jest dla nas najpiękniejsza i jedyna w całym świecie. Potem następuje ciąg dalszy, wspólne życie i … przypisanie ukochanej ról, które pełniła matka. Niestety często z jednym wyjątkiem – bez należnego jej szacunku, ale to przecież dla wielu oczywiste, bo nie jest naszą matką. Jest matką naszych dzieci, ale to przecież nie to samo, tu podświadomy nakaz bezwzględnego i bezdyskusyjnego szacunku nie obowiązuje! Obowiązuje nasze dzieci, ale nie nas mężczyzn, mężów. Ojców również, bo przecież dzieci i ryby głosu nie mają, więc szacunek im się po prostu nie należy. Skąd ta różnica między traktowaniem matki a żony, córki i innych kobiet? Czy nie bierze się przypadkiem z tego, że my mężczyźni szanować umiemy tylko tych silnych? Tych mających „władzę”? Tych, kórych się mniej lub bardziej obawiamy? Matka poza tym, że jest jedyna, to ma też władzę rodzicielską, lepiej jej nie podskakiwać, bo można oberwać. A co może żona lub partnerka? Słabsza fizycznie, zagrozić nie może, więc szanować jej nie ma po co, nie opłaca się. Za to można trochę porządzić, a przynajmniej spróbować. No to rządzimy, przekonani o swojej wyższości tworzymy prawa i przepisy, które przyznają nam, jak kiedyś pewnej partii, przewodnią rolę. My siłacze, wojownicy, zarządcy wszystkiego i nad wszystkimi panujący.

I co dalej? Nic, bo nikt nas nie nauczył jak być razem, jak sobie poradzić bez walki, jak być miękkim i czującym, tak jak … kobieta. Szanujmy kobiety? Tak, szanujmy kobiety, zobaczmy ich siłę, miękką, delikatną, dającą oparcie i potrafiącą rozwiązywać najtrudniejsze problemy bez odrobiny walki. Czy umiemy to docenić i uczyć się od nich tego sposobu działania? Czy mamy je szanować, bo są ważniejsze, silniejsze w swoich możliwościach i umiejętnościach? Szanujmy kobiety bo są, żyjemy obok nich i z nimi, cieszmy się nawzajem swoją obecnością.

Czy fakt bycia razem, w jednym miejscu, jest wystarczający, abyśmy my ludzie szanowali Ziemię, rośliny i zwierzęta, bo tylko razem jesteśmy całością, tylko razem możemy spokojnie i szczęśliwie funkcjonować? Straciliśmy kontakt między sobą, najpierw zapomnieliśmy o nie-ludziach, potem zaczęliśmy zapominać o innych ludziach, powoli zapominamy o nas samych, przestaliśmy szanować samych siebie. Czy bez tego możemy szanować innych? Aby tak się mogło stać potrzebujemy czuć i rozumieć istotę szacunku. Czym on jest dla Państwa? Czy jest jakaś nadzieja, że zrozumiemy, jak ważna jest wzajemna uważność, życzliwość i otwartość na innych? Może jednak warto mieć taką nadzieję? Porozmawiamy o niej w najbliższym czasie?