Z miłości do hokeja

0
824
fot. Bogdan Kaleta
- reklama -

Sportowe campy, organizowane przez Arona Chmielewskiego, napastnika trzynieckich Stalowników oraz reprezentacji Polski, już na stałe wpisały się do kalendarza niejednego młodego adepta hokeja. Po raz pierwszy camp został zorganizowany w 2018 roku, i od tej chwili jego popularność nieustannie rośnie. W tym roku, ze względu na duże zainteresowanie, udało się przygotować aż dwa obozy.

Zapewne nie byłoby tych campów, gdyby nie ludzie, którzy go tworzą. Od początku wraz z Aronem Chmielewskim nad przygotowaniami czuwa jego żona – Paulina. – Zajmuję się m.in. logistyką, pilnuję terminów, sprawdzam zgłoszenia, potwierdzam ubezpieczenia, kontroluję dokumenty, i oczywiście wykonuję jeszcze mnóstwo innej pracy – wymienia jednym tchem, choć z uśmiechem na twarzy. Państwo Chmielewscy wybrali taki model organizacji campów, w której decydującą rolę odgrywa jakość prowadzonych zajęć, zaangażowanie i czas, jaki poświęcają uczestnikom oraz rodzinna atmosfera podczas trzydniowego obozu. W tym roku udało się zorganizować dwie tury spotkań młodych graczy z Aronem Chmielewskim oraz trenerami. W każdej wzięło udział po 28 graczy. – To optymalna liczba uczestników, gdyby było ich więcej, wszystkim źle by się pracowało. To trzy intensywne dni, podczas których uczestnicy otrzymują solidną dawkę wiedzy i ćwiczeń praktycznych w pigułce. Aby jednak coś z tych doświadczeń wynieśli, nie może ich być zbyt wielu – wyjaśnia Paulina Chmielewska.

Paulina podkreśla, że campy nie stałyby się tak popularne, gdyby nie zaangażowanie jej męża. – Wiedzę, którą zdobywał latami oraz doświadczenie zbierane w Trzyńcu Aron stara się przekazać dzieciakom. Chcemy robić camp na najwyższym poziomie. I oczywiście stawiamy na profesjonalizm, przede wszystkim w sferze hokejowej. Cały czas skupiamy się na tym, co dzieje się w hali, jak dzieciaki pracują z trenerami na lodzie – mówi. Uczestnicy mogą również liczyć na niespodzianki. Jedną z nich jest np. możliwość spotkania z zawodnikami z zapisaną piękną hokejową kartą. – Ostatnio z dzieciakami spotkał się m.in. Radek Faksa, znany z występów na taflach NHL. Takie spotkania nie tylko jeszcze bardziej motywują młodych graczy, ale pozwalają jeszcze mocniej zaszczepić w nich miłość i pasję do hokeja – dodaje.
Podczas dwóch kolejnych lipcowych weekendów hokejowa młodzież pod okiem Arona Chmielewskiego oraz zaproszonych do współpracy trenerów ćwiczyła m.in. jazdę na łyżwach, jazdę z krążkiem, poznawała również wiele elementów, które są pomijane w polskim szkoleniu. Choć od początku misją tego campu było łączenie hokejowego szkolenia z innymi formami aktywności. Dlatego też zawodnicy mieli okazję uczestniczyć w zajęciach na basenie, boisku piłkarskim, a nawet odbyć krótką lekcję boksu tajskiego pod okiem ututułowanych zawodników – zajęcia poprowadzili bowiem Karolína Klusová, dwukrotna mistrzyni świata i mistrzyni Europy oraz Khru Martin Vaňka, srebrny medalista mistrzostw świata, najlepszy trener w Republice Czeskiej. – Choć program campów jest przygotowany wcześniej, czasami trzeba reagować błyskawicznie, choćby na zmieniające się warunki atmosferyczne. Tak wydarzyło się w tym roku podczas drugiej tury, gdy deszczowa aura pokrzyżowała zajęcia na boisku piłkarskim oraz otwartym basenie – mówi Paulina Chmielewska.
Paulina i Aron Chmielewscy starają się funkcjonować jak w najlepszej drużynie. Przed każdym kolejnym rocznikiem obozów robią burzę mózgów, planują, analizują, wsłuchują się też w głosy rodziców, którzy czasami wysyłają konkretne prośby związane ze szkoleniem. – Wprawdzie nie gram w hokej, choć przecież od kilkunastu lat biorę czynny udział w sportowym życiu mojego męża. Dlatego byłoby mi trudno wyobrazić sobie sytuację, że nie pomagam Aronowi w przygotowaniach. Campy są takim naszym rodzinnym wyzwaniem, ponieważ chcemy robić coś dobrego dla dzieci. I tak jak w życiu, tak i na campach, jesteśmy jedną drużyną, w której doskonale się uzupełniamy – wyjaśnia Paulina Chmielewska.
Obserwując zajęcia w trzynieckiej Werk Arenie, gdzie zawsze odbywają się Campy Chmielewskiego zastanawialiśmy się z Pauliną w czym tkwi ich sekret. – Jest wiele małych cegiełek, które składają się na całość. Dla nas najlepszą rekomendacją jest to, że dzieciaki chcą do nas wracać i regularnie wracają. Gdy tylko ogłaszamy terminy campów, w przeciągu paru godzin wszystkie miejsca są już zarezerwowane. Tworzymy nawet listy rezerwowe na wypadek, gdyby któryś z uczestników był zmuszony zrezygnować – tłumaczy.
I choć zdecydowana większość uczestników przyjeżdża z Polski, w tym roku na zajęciach pojawili się również młodzi gracze z Czech i Słowacji. Państwo Chmielewscy podkreślają, że chcą organizować obozy najdłużej jak się da. – Mnie najbardziej cieszy, jak dzieci wyjeżdżają od nas zadowolone. Wtedy mamy poczucie, że wykonujemy dobrą pracę na rzecz młodych graczy. A przecież wszyscy dobrze wiemy, jaką pozycję ma w Polsce hokej, więc tym bardziej cieszy mnie, że możemy dorzucić swoją cegiełkę nie tylko w rozwoju dziecięcej pasji do hokeja, ale także dzielić się umiejętnościami – dodaje Paulina Chmielewska. Ważną rolę w przygotowaniach odgrywa wsparcie sponsorów, dzięki któremu za udział rodzice nie muszą płacić horrendalnych kwot. To jednak nie wszystko. – Dzięki wsparciu naszych sponsorów mogliśmy stworzyć vouchery, które powędrowały do najzdolniejszych zawodników. To bardzo utalentowane dzieciaki, które ze względów finansowych bez wsparcia sponsorów nie mogłyby do nas przyjechać – dodaje współorganizatorka campów.

- reklama -