Widok z okna

0
401
1-25 June 2023, Somerset House, London Organised by the Adam Mickieiwcz Institute Polish Pavilion at the London Design Biennale is entitled “The Poetics of Necessity”. photo © Jędrzej Sokołowski / IAM
- reklama -

„Podstawę naszego istnienia stanowi codzienność”, Jolanta Brach-Czajna, „Szczeliny istnienia”

Idą chłody. Gdy budzę się nad ranem, pierwszą czynnością jest zamknięcie okna. W maju uchylałam je jak najdalej, żeby słyszeć wiosenny harmider ptaków. Teraz jest cicho a dachy domków z sąsiednich ogródków działkowych po raz pierwszy pobielił szron. Ubieram wełniane kopytka, owijam szyję szalikiem i wychodzę sprawdzić, co w ogrodzie. Pierwszy sygnał powoli nadchodzącej zimy dają dalie, bezbronne nawet wobec krótkich przymrozków.

Mimo nieuchronności nadchodzącej powoli zimy, wokół domu wciąż panuje zieleń, nie tylko za sprawą zimozielonych świerków i tui. Jest po prostu zielono, z ognistymi przebłyskami wplątanego w siatkę ogrodzenia winobluszczu. Sprawdzam w telefonie zeszłoroczne zdjęcia – w połowie października był już żółty dywan klonowych liści, na którym brylowała kura Zuzanka. Wczesnym popołudniem słońce daje zapomnieć o zbliżającym się listopadzie, powietrze przecinają włosy babiego lata. W miękkiej ziemi lądują ostatnie cebulki narcyzów, tulipanów i szafirków. Sąsiedzi koszą, oby już ostatni raz przed zimą. Nie czuć zapachu ognisk, ani charakterystycznego dla tej pory roku zapachu ziemi i zbutwiałych liści. W winogronach za tarasem śmigają ptaki – mają tutaj stołówkę. Nieodwołalnie szybko zapada zmrok i wraca chłód. Niebiesko pulsuje ekran telewizora. W tym roku, a może powinnam napisać, jak na razie – wyborczy entuzjazm chroni nas od jesiennej nostalgii. W końcu etymologicznie jesień – prasłowiańska osenь – oznacza czas żniw. Te najważniejsze odbyły się 15 października i dowiodły, że zbierasz to, co zasiejesz…
W ogrodzie i w lesie szczęśliwie można zebrać również to, czego nie zasiałam – maślaki i jeżyny, coraz bardziej cenione jako silne antyoksydanty. Ostatni moment, by pójść do lasu z dyskretnie zawieszonym garnuszkiem. Będzie sok z jeżyn i malin, cierpliwie czekających w zamrażarce na swoją kolej. Mniej w tym roku pracy, mało jabłek, śliwek, w tym śliwy tarniny (mniej sloe gin!), orzechów i grzybów. Coraz mniejsze to nasze gospodarstwo, a jeszcze zniknęła kaczka Agata. Ostatnio coraz bardziej oddalała się od domu, spacerowała z upodobaniem wzdłuż ulicy i ogródków działkowych, aż pewnej nocy nie wróciła na swoje zwykłe stanowisko pod jabłonką. Patrzę teraz przez okno na opustoszały krajobraz i martwą taflę wody w miednicy – jej „jezioro”. Nie mogą mnie pocieszyć nawet delikatne kwiaty jabłoni. Biało-różowych kwiatków jest dokładnie pięć, i mimo że na bezlistnym drzewie wyglądają jak japońska ikebana, już wiem, że nie powinno nas to cieszyć. Upalne lato przyśpieszyło wegetację, jabłonka jeszcze w lipcu pozbyła się wszystkich liści, by nieśmiało wypuścić kilka z powrotem we wrześniu, a w październiku zakwitnąć. Wiadomo, jabłek z tego nie będzie, a nie przygotowane na zimę gałązki mogą przemarznąć. Teraz jednak instynktownie przyciągają wzrok, przesłaniając chaotyczny nieporządek panujący wokół szopki.
Neuroestetyka – tłumaczę sama sobie – dowiodła, że doświadczanie piękna ma źródła biologiczne, ewolucyjne, należy bardziej do natury niż kultury. Nasz mózg, a jak się okazuje, również ciało, instynktownie i pozytywnie reagują na zieleń. Zmęczone oczy trzeba odwrócić od klawiatury i ekranu, popatrzeć w dal, najlepiej na przyrodę. Przełomowe okazały się badania Rogera S. Ulricha („Science” 1984), które dowiodły, jak widok za szpitalnym oknem wpływa na leczenie pacjentów pooperacyjnych. Ci, którzy mogli patrzeć na drzewa, potrzebowali mniej środków przeciwbólowych i szybciej wychodzili ze szpitala niż ci pacjenci, którzy przez okno widzieli tylko ścianę z cegieł. Spoglądam na kosa – siedzi na gałęzi świerka, kręci główką, jakby oceniając odległość do kolejnej porcji winogron – i fruu! Więc czytam dalej: „Naukowcy odkryli, że obszary zielone w mieście działają korzystnie na funkcje poznawcze kobiet w średnim wieku. Przyczyniają się również do łagodzenia depresji. Co więcej, zieleń w pobliżu miejsca zamieszkania poprawia koncentrację i szybkość przetwarzania informacji przez mózg. – Szybsza regeneracja po stresie to jeden z głównych sposobów, w jaki przyroda może wspomagać nasze zdrowie. Ponadto ludzie chętniej przebywają na zewnątrz, kontaktując się z przyjaciółmi, co wspomaga zdrowie psychiczne – opisuje kierowniczka badań, Marcia Pescador Jimenez z Boston University School of Public Health (USA). Jak dodaje, to badanie dostarcza dowodów, że tereny zielone mogą korzystnie wpływać na funkcje poznawcze w starszym wieku”.
Wiem, trochę głupio to pisać, gdy listopad za progiem i długie spacery w przyrodzie ryzykownie zmaleją do trasy odmierzanej jedynie długością sklepowych alejek. W dodatku zamiast na zieleń będziemy łypać na wszystkie odcienie szarości. Krótki dzień, mgły i błoto, już czujecie?
Lubię jesień, wyciszenie i ogołocenie. Gęste zupy i długie wieczory. Ogień w „kozie” i zapach dymu. Karmnik od lat wiszący na jabłonce, do którego zaczną zlatywać się ptaki. Tak, spoglądanie w okno jadalni jest znacznie zdrowsze od telewizji, zwłaszcza w czasach przełomów i wojen. Mamy okna – czy kiedykolwiek myśleliście, że można ich nie mieć? Nasze są drewniane, energooszczędne, skutecznie chronią od chłodu i hałasu. Moglibyśmy mieć jeszcze lepsze, na przykład z filtrami ograniczającymi promienie słoneczne, więc chłodzące, lub przeciwnie, wprowadzające ciepło do środka domu. Wybór oszałamia, w końcu Polska jest największym w Europie producentem okien, a wymiana okien, np. na termoizolacyjne wciąż należy do najbardziej oczekiwanych i popularnych remontów. Tylko co zrobić ze starymi? Niegdyś budowano z nich przydomowe szklarnie, ale teraz, gdy możesz kupić gotową w centrum handlowym za 300 zł? Internet pełen jest pomysłów, jak przerobić stare ramy okienne na dekoracyjne ramy i ramki, ale lepszą podpowiedź daje… współczesna architektura „re-use”. To w jej duchu działa Fundacja BRDA, która zbiera stare okna i wysyła do Ukrainy, żeby wesprzeć potrzebujących w odbudowie swoich domów. Architekci i założyciele fundacji Zofia Wasilewska i Petro Vladimirov tak piszą o swojej działalności: „Konsekwencją ataków rakietowych na ukraińskie budynki są przede wszystkim wybite szyby i zniszczone okna. To oznacza brak izolacji termicznej. To oznacza moknące od deszczu pomieszczenia i ich zawartość oraz brak bezpieczeństwa. Folia spożywcza i płyta OSB to żadne rozwiązanie. W ramach projektu OKNO gromadzimy, mierzymy, katalogujemy, pakujemy i wysyłamy jak największą ilość okien we współpracy z ukraińskimi organizacjami pozarządowymi. Pozyskujemy okna od osób prywatnych oraz od producentów z końcówek serii, testów i ekspozycji. (…) Okna z odzysku to cenny materiał, który pozwoli zamieszkać w bezpiecznych domach i mieszkaniach tym, którzy stracili najwięcej – osobom uchodźczym, które potrzebują podstawowego schronienia i mieszkańcom i mieszkankom Ukrainy, którzy zostali lub wrócili do swoich domów”.

- reklama -