BEZ NAGONKI I LINCZU

0
1253
fot. arch. Spot
- reklama -

ROZMOWA Z KRYSTIANEM LEGIERSKIM

Problem pedofilii wśród księży katolickich wydaje się tematem niegasnącym. Można odnieść wrażenie, że jest to niekończąca się, straszna opowieść, której z jakichś powodów nikt nie potrafi zatrzymać, choć nawet sam papież Franciszek zajmuje bardzo jasne stanowisko w tej sprawie. Czyżby niektórzy nie wiedzieli problemu? Nie czuli się winni lub już za życia rozgrzeszeni? A może – aż strach pomyśleć – uważają, że przecież nic złego się nie dzieje, a ofiary wyolbrzymiają problem? W niniejszym wywiadzie spróbujemy dotknąć tematu z trochę innej perspektywy. Nikogo nie oceniając.

Patrycja Cichy-Szept

Co może opowiedzieć pan o swoim dzieciństwie, o miejscu, w którym pan dorastał?

- reklama -

Krystian Legierski
Wychowałem się w małej, malowniczej wsi w Beskidach. Ta wieś kojarzy mi się z ciepłem, pięknymi widokami, wspólnotą, tradycją. Kojarzy mi się z opowieściami mamy i babci, z jedyną i niepowtarzalną kuchnią, z zapachem ciasta, troską o życie i zdrowie chłopca jakim byłem mieszkając w Koniakowie. Nie brakowało mi niczego do szczęścia. 

A jednak w życiorysie tego małego chłopca z Koniakowa powstała rysa…

Tak, ale ta jedna mała rysa na moim życiorysie była tak wielka, że pozwoliła mi – całkiem niechcący – pomóc innym i jednocześnie tak mała, że nie okaleczyła mnie na całe życie. Byłem małym chłopcem, moje pełne barw i słońca życie pewnego dnia zatrzymało się jakby w stop-klatce, a ja, jak każde dziecko w takiej sytuacji nie wiedziałem co zrobić, jak zareagować? Powiedzieć mamie? Zapytać kolegów, czy oni też… Nie miałem pojęcia jak ten mały człowiek, którym byłem wtedy powinien się zachować. Nikt mnie tego nie uczył, nikomu przecież nie przyszłoby do głowy, żeby edukować własne dziecko na temat, jak ma się zachować, gdy będzie molestowane przez dorosłego, nie mówiąc już o osobie duchownej. Przecież takich tematów się nie porusza, nie mówi się o tym, tego nie omawia się na lekcjach w szkole! Ani w czasach, gdy byłem dzieckiem ani obecnie. 

Problem molestowania dzieci wypływa wtedy, gdy już to co najgorsze nastąpiło, gdy jakiś chłopiec, czy dziewczynka padła ofiarą pedofila. Ale wtedy jest na wszystko za późno. Owszem, mówić trzeba ponieważ dzięki temu i rodzice i dzieci stają się czujniejsi, mogą po prostu wyjść z przysłowiowej zakrystii i trzasnąć drzwiami. Cały czas zastanawiam się, dlaczego dziecku nie mówimy: broń się, krzycz, walcz, nie pozwól sobie, uciekaj, trzaskaj drzwiami i na koniec powiedz głośno o tym, co cię spotkało. Nie robimy tego, ponieważ się wstydzimy. Bo się boimy, co powiedzą ludzie, bo krzywdzeni czujemy się gorsi. Bo w podświadomości czai się jakiś zły duch, który mówi: „a może to wszystko twoja wina? Może gdybyś się inaczej zachował, zachowała, ta sytuacja nie miałaby miejsca? A może jak powiem rodzicom, będą na mnie źli?” 

Mówmy swoim dzieciom i powtarzajmy jak mantrę jedno zdanie, zdanie, które jest obok „kocham cię” najważniejszym co może usłyszeć dziecko i czego jak tlenu potrzebuje, powtarzajmy każdego dnia, lub jak trzeba kilka razy dziennie: „Cokolwiek się stanie, jestem po twojej stronie”. Dziecko musi czuć, że jego rodzice zawsze będą dla niego wsparciem nawet jeśli porządnie nabroi, nie odwrócą się od niego. To, co dzieje się w życiu dziecka, to że jest ono niegrzeczne, nieposłuszne, krnąbrne, czy wycofane nie świadczy o jego winie. To wynik tego, co dzieje się w jego życiu. Żadne zachowanie, które nam dorosłym się nie podoba nie bierze się z powietrza. 

Przyszedłem tego dnia z kościoła, rzuciłem ubraniem ministranta i powiedziałem, że nigdy więcej do kościoła nie pójdę. Mama próbowała ze mną rozmawiać, potem poszła do księdza. Niczego się nie dowiedziała, ot wybryki małego chłopca. Czy przyszło mamie na myśl, że to nie ja „narozrabiałem”? czy jakikolwiek rodzic, opiekun pomyślałby: A może to nie dziecko jest niegrzeczne? Może problem jest po drugiej stronie? W naszych szkołach nie ma edukacji seksualnej, nie mówi się o takich sprawach, po to, żeby ludzie się nie zgorszyli. A jest to ślepa uliczka, która prowadzi donikąd. Która daje przyzwolenie na to, by molestowanie dzieci przez duchownych było odwieczną tajemnicą Poliszynela. 

A potem nastąpiły długie lata ciszy…

Przez wiele lat milczałem. Być może, gdybym poruszył ten temat wcześniej, – jakkolwiek to górnolotnie czy sprawczo zabrzmi – uratowałbym przed niekończącym się bólem, jaki mają ofiary pedofilów – przynajmniej kilka osób. Nie każdy radzi sobie z takim bólem, ja sobie z nim poradziłem, przepracowałem i przemieniłem w coś dobrego. Mówię o tym, co mnie spotkało i usiłuję wprowadzić do szkół elementy edukacji o seksualnych zagrożeniach. Z marnym jednakże skutkiem. 

Minęło 20 lat po tym, jak wyznałem, co mnie spotkało. Przypomniał sobie po tylu latach? – szeptali ludzie we wsi i oczywiście stawali po stronie księdza. Znaczna część ludzi boi się prawdy, a ja tę prawdę obnażyłem światu. Oddźwięk mojej historii, poza tym, że dowiedziała się w końcu prawdy moja mama, był dość mizerny. Dopiero po dwóch latach, odezwał się chłopak, który przeżył to samo. Potem kolejny i kolejny. Okazało się, że nie jestem sam! Że nie ja jedyny. Zaczęły się do mnie zgłaszać osoby, których rodziny dotknęło podobne nieszczęście, zrozumiałem, że tym, co mam zrobić, to właśnie mówić o tym i nagłaśniać, że takie rzeczy naprawdę mają miejsce. 

Rozmawiała: Patrycja Cichy-Szept

Krystian Legierski w naszej rozmowie wielokrotnie podkreślał, jak ważna jest edukacja. To, że są sytuacje, choroby społeczne, którym można zapobiegać. Że z dziećmi trzeba rozmawiać. Nie bać się dotykać trudnych tematów. Że szkoła powinna interesować się nie tylko programem, który ma do zrealizowania, ale dzieckiem jako takim i problemami jakie przynosi do tej szkoły w swoim plecaku. 

Co zatem powinien powie dziecku rodzic? Przede wszystkim pytać i słuchać odpowiedzi. Czasami brak reakcji, milczenie jest także odpowiedzią. Zadawać nie jedno, nie dwa, a dziesięć pytań, które mogą pomóc dziecku się otworzyć. I nie chodzi tu o przysłowiowe „wiercenie dziury w brzuchu” tylko o wyczucie, delikatność, a jednocześnie nie odpuszczanie. To, że dzisiaj nie powie dlaczego jest smutne, złe, czy roztargnione, nie znaczy, że nie powie jutro, czy za miesiąc, powie! Tylko nie zaniechajmy pytań i nie przestawajmy się interesować. 

A jeśli jest wszystko dobrze? To mówmy – delikatnie – ale mówimy o zagrożeniach. Nie bójmy się mówić o ciele, o seksualności, o tym, że po prostu po świecie chodzą nie tylko dobrzy ludzie, ale też tacy, którzy są zwyczajnie źli i niebezpieczni, którzy mogą zrobić krzywdę, zadać ranę, która nigdy do końca nie będzie mogła być wyleczona. 

Cokolwiek stało się w parafii w Koniakowie, lub – jak mówią niektórzy – cokolwiek się nie stało, bo przecież nic się nie stało i należy bronić księdza i stawać za nim murem – dziecko nigdy nie kłamie, dziecko nie jest w stanie wymyślić sobie czegoś tak strasznego. A im bardziej się milczy, tym jest podejrzenie, że straszliwszy los nas dotknął… 

Co do władzy kościelnej, Krystian Legierski wypowiada się bardzo otwarcie: Kościół katolicki komunikuje się ze swoimi wiernymi z pozycji władzy. Jak więc inaczej mogą reagować dzieci, skoro rodzice boją się tego, co powie inny dorosły? A może zniżyć się do ludzi i zniżyć się do dziecka i nie występować z pozycji lepszego, bardziej uduchowionego, namaszczonego? Może być bardziej ludzkim, a wtedy jest szansa, że dosięgnie nas światło boskie i tak karygodne sytuacje nigdy nie będą miały miejsca…

Patrycja Cichy-Szept