Gdy na scenie pojawia się aktor milkną nawet teatralne duchy

0
1271
fot. arch. prywatne
- reklama -

Kiedy w teatrze pojawia się nowy aktor towarzyszy temu zawsze ciekawość skąd przybywa i kim jest. Ta ciekawość w Cieszynie jest o tyle większa, że to scena leżąca poza granicami kraju. Niedawno do zespołu dołączyło dwóch młodych aktorów. Dzisiaj przedstawiam Państwu jednego z nich Łukasza Kaczmarka.

Pochodzę z centrum Polski z Kutna. I choć od jakiegoś czasu mieszkam w Bielsku – Białej i występuję gościnnie w Teatrze Polskim to szukałem swojego miejsca na stałe. Mój zawód nie znosi zastoju i by się rozwijać muszę grać.
Zainteresowało mnie ogłoszenie które znalazłem w Internecie i postanowiłem napisać do kierownika Sceny Polskiej. Po przesłuchaniu otrzymałem propozycję gościnnego występu w spektaklu „Tango”. Później pojawiła się kolejna rola w sztuce Wiesława Hołdysa „ Siedem zegarków kopidoła Joachima Rybki”. Ten sezon rozpocząłem już jako stały pracownik Polskiej Sceny.

Teatr Divadlo w Czeskim Cieszynie jest wyjątkowy przez posiadanie trzech scen i to scen dwóch języków. Nie obawiał się Pan, że to może być kłopotem? Jest Pan gotowy na takie wyzwania?

To było chyba nawet dodatkowym atutem. Nie mogłem się doczekać, by osobiście przekonać się jak to funkcjonuje. Nie było to na pewno barierą przed zatrudnieniem się w tym teatrze. Wprawdzie nie znam języka czeskiego choć powoli się go uczę, ale po tych kilku miesiącach nie mam problemu z porozumieniem się z kolegami z czeskiej strony. Zdarzyło mi się już nawet porozumieć telefonicznie z ekspedientką czeskiego sklepu rowerowego, co jest moim małym sukcesem. Dla mnie w ogóle to jest niezwykłe, że mówiąc we własnym języku jestem rozumiany i powoli zaczynam rozumieć, co mówią do mnie sąsiedzi z za Olzy. W teatrze może dlatego jest łatwiej, bo pracuję na Polskiej Scenie. Nie odczułem jeszcze, że pracuję za granicami kraju.

- reklama -

Zazwyczaj bywa tak, że kończąc szkołę aktorską, trzymając w ręku dyplom, młodzi aktorzy marzą o wielkich teatrach, scenach wypełnionych znanymi nazwiskami. Czy nie szukał Pan takiej drogi?

Tu trzeba być realistą. Marzenia i ambicje to jedno, ale rynek aktorski jest mocno nasycony. Oprócz szkół państwowych sporo jest tych prywatnych, z których również sporo studentów aplikuje do zawodu aktora. Ja się więc cieszę, że gram. W takich miejscach jak Cieszyn młody aktor ma szansę się rozwijać. W dużym mieście i na dużych scenach może być tylko trzeciorzędnym halabardnikiem, co zatrzymuje w rozwoju. Mając kontakt z kolegami aktorami widzę, że właśnie tzw. prowincja proponuje dużo ciekawsze warunki do pracy. Duże teatry skupione są na zarabianiu, na graniu właśnie nazwiskami. Taki teatr jak w Cieszynie czy choćby w Wałbrzychu jest wartością ogromną. I w sumie chcąc odwiedzić Wałbrzych myślimy tylko o złotym pociągu, ale to wałbrzyski teatr właśnie od wielu lat wytycza trendy nowego teatru w Polsce. Wyjazd więc do teatru takiego jak nasz, nie jest na pewno zesłaniem, ale szansą na rozwój. Mam tutaj pewność, że będę grał, a dwujęzyczność scen jest wartością dodaną, z której mam szansę korzystać dodatkowo. Nie oznacza to również, że nie próbowałem swoich sił w dużym mieście. Kilka miesięcy spędziłem w Warszawie, ale był to czas poświęcony na castingi. Wydarzyło się wprawdzie kilka ciekawych rzeczy, jednak czułem, że tracę czas. Zostałem aktorem, by grać w teatrze i nie chciałbym być bywalcem castingowych holi, żeby walczyć o małą rólkę. Jeśli więc ktoś ma mnie docenić czy zauważyć to właśnie na teatralnej scenie. Na scenie teatru właśnie za każdym razem odbywa się egzamin z umiejętności aktorskiej a nie podczas trzydziestosekundowego przesłuchania castingowego do reklamy.

Jak Pan ocenia zespół Sceny Polskiej?

Na to pytanie nie można odpowiedzieć inaczej niż tyle, że bardzo dobrze. Mam do aktorów tego teatru wielki szacunek. Spędzili tutaj całą swoja karierę i budują jakość tej sceny. Podglądam ich i dużo się uczę. Czuję, że jestem w silnym zespole. Mam nadzieję, że będę wartością dodaną tego zespołu, że uda mi się wnieść coś nowego. To wielobarwna scena, w której aktor ma szansę zetknąć się z każdym literackim gatunkiem w dodatku prowadzony przez reżyserów różnej narodowości, co w innych teatrach nie jest tak oczywiste.

W świecie aktorskim szczególnie tym już doświadczonym kilka razy słyszałam opinię, że obecnie młodzi aktorzy wchodzący w zespół są roszczeniowi, zbyt pewni siebie i tacy, którzy uważają, że już wszystko potrafią, że brak im pokory więc przyjmowanie uwag od starszych kolegów jest z wielką obrazą. Młodzi patrzą na swój zawód już zupełnie inaczej niż starsza kadra. Jednak czy to oznacza, że to aktorstwo które znamy zmieni się i zostanie wyparte przez nowe techniki i inne podejście do sztuki? Czy to w ogóle prawdziwe tezy?

Zespół aktorski jest trochę inną grupą zawodową. Kiedy się dołącza do niego potrzeba sporo czasu, by nie tylko się zaaklimatyzować ale też poznać. Należy pamiętać, że to są zazwyczaj zespoły, które pracują w swoim gronie wiele lat czasem nawet całe swoje zawodowe życie. Wchodzenie do takiego grona jest zawsze trochę trudne. Może to kwestia nastawienia i celu w jakim się przychodzi. Należy też pamiętać, że aktorzy wysuwający takie tezy, sami kiedyś byli młodzi i pewnie o nich mówiono podobnie. Taki jest chyba przywilej młodości, ona bazuje na wyobrażeniach i wnoszeniu czegoś nowego. Zderzenie dwóch światów, choć czasem bywa bolesne, jest pouczające i na pewno ciekawe. Bunt młodości jest w gruncie rzeczy bardzo potrzebny. Nie pozwala starszemu pokoleniu zastygnąć, ale nawet mobilizuje do działania i otwierania się na zupełnie nowe rzeczy. Tak chyba funkcjonuje to przez wieki i w każdej dziedzinie. Przychodzi młode i próbuje wypierać to, co stare. Mam bardzo duży szacunek do aktorów pracujących w tym teatrze. Lubię ich podglądać i mam nadzieję, że zechcą mnie również uczyć. Spędzamy w swoim gronie bardzo dużo czasu a nasza praca opiera się przede wszystkim na emocjach. Trzeba się więc liczyć z tym, że te emocje bywają więc różne. Moje dotychczasowe doświadczenie pokazuje mi, że czasem buduje się scenę również na konflikcie. Dwie osoby na scenie nie mogą się zawsze ze sobą zgadzać, bo powstałaby nudna i nijaka historia. Tam musi być konflikt. Zetknięcie się tych dwóch pokoleń powinno być twórcze. Musimy dyskutować i walczyć o swoje, bo inaczej to nie poruszy widza, a przecież o to chodzi w teatrze.

Tylko parę razy w życiu widziałam aktorów, którzy na scenie byli swojej roli oddani w 100%. To wymaga wielkiej odwagi, kunsztu ale i może być niebezpieczne dla zdrowia. Wchodzenie tak głęboko w rolę i stawanie się na chwilę kimś zupełnie innym nie zawsze też jest dobre a na pewno nie musi być docenione przez widza. Czy udaje się Panu bywać takim aktorem również, czy dopiero taki poziom osiąga się po wielu latach doświadczenia scenicznego?

Na razie wciąż jestem na etapie nauki. To kwestia pewnej świadomości. Czasem może mi się tylko wydawać, że jestem na scenie na 100%, ale w ocenie innych wcale tak nie musi być. Na pewno się staram, by tak było bo po to wybrałem taki zawód by spełniać się w nim z oddaniem. Czasem zależy to również od dyspozycji dnia. Jeden z profesorów nawet trochę zalecał nam ostrożność w takim pojmowaniu aktorstwa. Powinniśmy zachować zdrowy dystans i traktować aktorstwo jako zawód. Jest to przecież praca, którą wykonujemy codziennie więc mogłoby to mieć nie do końca dobry wpływ na naszą fizyczną i psychiczną kondycję. Niemniej jednak chcę być w swoich rolach prawdziwy. Chcę być świadomym aktorem i na scenie chcę być rzeczywiście tu i teraz. Dobrze jest móc zostawić rzeczywistość w garderobie i po prostu wejść w rolę.

Przed nami kolejna premiera na Scenie Polskiej „Szkła żon” Moliera w reżyserii Bogdana Kokotka. Zobaczymy Pana na scenie?

Klasyka teatru jest bardzo ciekawym doświadczeniem i bardzo potrzebnym. Prowadzenie na scenie przez Bogdana Kokotka jest równie ciekawe. I choć nie spotykamy się bezpośrednio jako aktorzy, to jego bycie obok jest inspirujące. Jest to również okazja do poznania się w pracy oraz do oceny warsztatu. Jeszcze zbyt wcześnie, by oceniać jakie będzie to przedstawienie. Jesteśmy na etapie prób ale zapowiada się na pewno ciekawie. I wszystkim ten spektakl polecam. Zapraszam do naszego teatru.