Odpoczywać można na różne sposoby. Leżeć na kanapie, oglądając telewizor, czytać książki, albo po prostu można spać. Ale czy warto? Jeśli ma się pasję, jest się ciekawym świata i do tego mieszka się w pięknym, górskim regionie na pograniczu – można wędrować i poznawać. Jedną z moich pasji są góry. Na Śląsku Cieszyńskim mieszkam od 3 lat. Pozostałe 32 lata życia, koło Poznania w Wielkopolsce. Może to i lepiej, że jestem stela od tak krótkiego czasu, bo w nieco inny sposób będę miał przyjemność zaprezentować piękno tego wspaniałego regionu. Bardziej emocjonalny i poznawczy dla mieszkających tu entuzjastów turystyki, którzy od urodzenia przemierzają beskidzkie szlaki.
Pierwsza myśl, która nasuwa się miłośnikowi górskich wędrówek, który patrzy na mapy turystyczne Karpat Zachodnich od Suchej Beskidzkiej do (w przybliżeniu) miejscowości Zlin w Czechach to: „góry niewysokie, dobre infrastruktura turystyczna i na 100% dam radę”. I właśnie z takim optymistycznym nastawieniem, ducha i ciała, należy przemierzać tą krainę. Cieszyć się jej naturą i niezwykłą kulturą. Dzięki doskonałej sieci dróg ekspresowych z centrum Śląska Cieszyńskiego, czyli Cieszyna, dostaniemy się od wschodu na zachód regionu błyskawicznie. Pozwoliłem sobie rozszerzyć moje górskie opowieści o pasma Beskidu Żywieckiego, Małego, Śląskiego i Morawsko – Śląskiego. Tak, aby propozycje górskich, rodzinnych wypraw, które będę opisywał nie sprowadzały się do kilkugodzinnej jazdy samochodem.
Górskie wyprawy z Ozzim. Kim jest Ozzy? Dobre pytanie! To sympatyczny kompan moich wędrówek. Napotkani na szlaku mówią o nim – piękny „Border Coli”, pies pasterski, słodka psina, kompan, bohater. Dla mnie to mój towarzysz – pies „przewodnik” ze Śląska Cieszyńskiego.
Ze względu na charakter mojej pracy (często w weekendy), postanowiłem, że niemal każdy poniedziałek poświęcę na aktywny wypoczynek. Staram się dotrzymywać tego postanowienia. Plany czasem krzyżuje pogoda. Ale jestem zwolennikiem norweskiego przysłowia: „Nie ma złej pogody, jest tylko zły ubiór”.Pierwsza trasa, którą zaprezentuję, wiedzie na pograniczu. Śląsk Cieszyński to region, który znajduje się zarówno w Polsce, jak i w Czechach. Dlatego międzykulturowy charakter wycieczki, doda jej ciekawego uroku. Jest to pęta, która wiedzie przez szczyt Czantorii Wielkiej 995 m.n.p.m., dalej przez miejscowość Nydek w Czechach i kończy się po polskiej stronie. Całość to 15 km marszu. W przeliczeniu na godziny wychodzi ich pięć. Zaczynamy w Wiśle – Jawornik (tu także będziemy kończyli naszą wycieczkę). Z parkingu na wysokości ul. Wrzosowej bierze początek czarny szlak na Przełęcz Beskidek (684 m.n.p.m). Po drodze mijamy pozostałości drewnianej, beskidzkiej zabudowy. Zamykając na chwilę oczy, można wyobrazić sobie jak to miejsce wyglądało 80 – 100 lat temu. I wtedy zadajemy sobie pytanie! Gdzie się podział szacunek do tradycji i architektury drewnianej po polskiej stronie Beskidów? Dość ostrym podejściem, wchodzimy na rozległą polanę. W kierunku wschodnim rozciąga się tu wspaniały widok na Wisłę i pasma Beskidu Śląskiego. Dalej leśną drogą wchodzimy na przełęcz. Przejście tego fragmentu zajmuje nam około 40 min. To rozgrzewka przed „atakiem” na rozległy masyw Czantorii Wielkiej. Na Przełęczy Beskidek, wchodzimy na czerwony szlak. Jest to fragment Głównego Szlaku Beskidzkiego imienia Kazimierza Sosnowskiego, który wyznaczony został w okresie międzywojennym na przestrzeni 517 km (Ustroń – Wołosate). Po ponad godzinnym, dość ostrym podejściu wzdłuż granicy, osiągamy szczyt Czantorii Wielkiej. Znajduje się tu 29 metrowa wieża widokowa (wstęp płatny). Przy dobrej pogodzie możemy podziwiać widok na Tatry, Beskid Śląski i Żywiecki, Małą Fatrę, Beskid Morawsko – Śląski oraz panoramę południowej części Górnego Śląska. Widok jest rzeczywiście imponujący. Ze szczytu schodzimy niebieskim szlakiem do Schroniska na Czantorii (Chata Čantoryje). Obiekt oficjalne otwarty w 1904 roku, znajduje się po czeskiej stronie gracy. Bufet serwuje szeroki asortyment posiłków (można płacić w złotówkach). Po krótkim odpoczynku, schodzimy leśnym duktem (szlak niebieski) w stronę miejscowości Nydek (CZ). Po kilometrze wchodzimy na szlak czerwony. Całość jest to fragment wytyczonej po czantoryjskich stokach 20-kilometrowej „Ścieżki Rycerskiej”, która nawiązuje do ciekawej legendy o śpiących rycerzach i ich trzystu koniach. W olbrzymiej pozłacanej komnacie we wnętrzu góry czekają, by w najtrudniejszych chwilach pomóc Śląskowi jako jego „narodowe wojsko”. Już teraz wiem skąd John Ronald Reuel Tolkien, czerpał inspiracje przy pisaniu „Władcy Pierścieni”.
W połowie zejścia możemy przystanąć przy leśnym źródełku.
Do Nydka wchodzimy od północnego – wschodu. Miejscowość położona jest nad górnym biegiem potoku Gluchówka (Hluchova). Mieszka tu 2 tys. osób, z których 1/4 przyznaje się do polskich korzeni. Zachowało się tu wiele pięknych, drewnianych domów. W środku miejscowości, znajduje się rozległy plac. Przy Urzędzie Gminy, wchodzimy na zielony szlak i wzdłuż potoku Strelma, kierujemy się ponownie na Przełęcz Beskidek (granica Polski i Czech). Po półtora godzinnym marszu stajemy na przełęczy. Teraz został nam już ostatni, znajomy fragment. Czarnym szlakiem, którym zaczynaliśmy wyprawę, po kolejnych 25 minutach, pozytywnie zmęczeni i pełni wrażeń dochodzimy do parkingu, gdzie kilka godzin wcześniej bezpieczne zostawiliśmy auto. Całość na mapie możemy zobaczyć i zaplanować na portalu: https://mapa-turystyczna.pl. Serdecznie polecam i do zobaczenia na górskich szlakach.