Letnia pora sprzyja podróżom, także zagranicznym, czasem bardzo dalekim, wręcz egzotycznym. Poznajemy nie tylko kulturę, kuchnię, historię, zabytki i przyrodę, ale również mamy styczność z lokalną mową. I w Cieszynie można częściej niż zwykle usłyszeć obcokrajowców, nie tylko uczestników odbywającej się tradycyjnie podczas wakacji „Letniej szkoły języka, literatury i kultury polskiej”. Wszyscy zagraniczni goście wraz ze swoją obecnością wnoszą do miasta wielobarwność kulturową i językową, która przez całe wakacje będzie widoczna na cieszyńskich ulicach. A czy zastanawialiśmy się kiedyś, jakie jest najbardziej międzynarodowe słowo, rozumiane pod każdą szerokością geograficzną, nawet w najdalszym zakątku świata?
Nieuniknione bezpośrednie kontakty użytkowników różnych języków od wieków sprzyjały wzajemnemu przejmowaniu słów. Zapożyczenia są całkowicie naturalnym elementem rozwoju każdego języka i nie da się ich uniknąć. Rozpatrywane z perspektywy historycznej, są świadectwem istnienia związków, m.in. politycznych, religijnych, handlowych i kulturalnych, między poszczególnymi nacjami. Przekazują wiele informacji o charakterze wzajemnych powiązań i ich intensywności w konkretnym miejscu i czasie. To dzięki zapożyczeniom wiemy na przykład o kontaktowaniu się grup etnicznych w okresie, z którego nie przetrwały żadne źródła pisane, jak zapożyczenia w języku prasłowiańskim pochodzenia staroirańskiego np. bóg (dawca) albo raj (kraina szczęścia).
Także we współczesnej polszczyźnie możemy odnaleźć wiele wyrazów pochodzenia obcego. Nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę, bo wiele zapożyczeń uległo przyswojeniu w takim stopniu, że traktujemy je jako wyrazy rodzime. Wśród naszych zapożyczeń są głównie słowa wywodzące się z łaciny i greki, bohemizmy, germanizmy, galicyzmy, zapożyczenia z języka włoskiego, węgierskiego, języków orientalnych tj. arabskiego i perskiego, które trafiły do nas poprzez język turecki, z hebrajskiego i jidysz, z języków wschodniosłowiańskich oraz z angielskiego. Historia zapożyczeń z tego ostatniego języka nie jest długa, bo sięga XIX wieku. W słowniku Lindego (1807-1814) znajduje się niewiele anglicyzmów, wśród nich m.in. klub, piknik, poncz. W trakcie XIX wieku stopniowo umacniała się moda na angielski wśród elit, tym większa, im bardziej znany powszechnie stawał się francuski. Liczba słów przejmowanych do polszczyzny z angielskiego rosła gwałtownie po II wojnie światowej, kiedy język ten zaczął dominować w światowej dyplomacji, nauce, gospodarce, wszystkich gałęziach techniki, popkulturze, sztuce i sporcie. Obecnie to właśnie angielski i jego odmiana amerykańska najsilniej oddziałują na naszą rodzimą mowę.
Jednym z zapożyczeń angielskich, które trwale i powszechnie weszło do języka polskiego, jest słowo OK. Używają go, a na pewno rozumieją, praktycznie wszyscy Polacy. Zresztą nie jesteśmy wyjątkiem. Możemy tu bez przesady mówić o zawrotnej międzynarodowej karierze tego słowa – jest najczęściej używanym i najpowszechniej rozumianym anglicyzmem na świecie. Co więcej, OK było pierwszym słowem wymówionym na powierzchni Księżyca. Słowo wygląda nietypowo jak na pisownię angielską – dwie duże litery sugerują skrót, czyli akronim. Dodatkowo rzuca się w oczy estetyczna prostota i jednocześnie graficzny kontrast w pisowni: okrągła litera O i obok trzy proste linie tworzące literę K. Jak pisze Allan Metcalf: „Kółko z gwiazdką. Żeńskie O i męskie K.” Właśnie prosty, jednoznaczny zapis oraz łatwa wymowa dźwięków, które istnieją w każdym języku na świecie, istotnie przyczyniły się do rozpowszechnienia się słowa OK. Ale to nie tłumaczy jeszcze w pełni niezwykłej popularności – trzeba wspomnieć o znaczeniu. W każdym języku są słowa wyrażające zgodę: od entuzjastycznych po ledwie akceptujące. W języku angielskim są to np. „yes”, „good”, „fine”, „excellent”, „satisfactory”, „all right”, „if we must”, w polskim np. „tak”, „dobrze”, „świetnie”, „oczywiście”, „może być”, „w porządku”, „skoro tak trzeba”. Jedno krótkie OK może zastąpić wszystkie powyższe słowa, a dodatkową zaletą użycia OK jest jego neutralność – nie niesie żadnych informacji o nastawieniu osoby, która wyraża zgodę, nie wyraża podtekstów, nie sugeruje niczego poza aprobatą. Dzięki temu ułatwia wzajemny kontakt. Coś albo jest OK, albo nie. I kropka. Oto przepis na stworzenie najbardziej międzynarodowego słowa na świecie – prostota w pisowni, wymowie i znaczeniu.
Skąd jednak wzięło się słowo OK? Różne są wersje mówiące o jego pochodzeniu, bardziej lub mniej prawdopodobne. I jak to bywa z legendami – każdy wierzy w to, co chce. Co do jednego jest zgoda – słowo pochodzi z USA i pojawiło się w XIX wieku. Jedna z wersji sugeruje indiańskie korzenie od tłumaczenia Biblii na język ludu Choctaw w 1825 roku. Często pojawiało się tam słowo okeh, oznaczające it is so (więc tak jest), które we współczesnych słownikach występuje jako forma alternatywna dla zapisu OK. Inne wersje wskazują raczej na europejskich imigrantów i mówią np. o greckim – od: ola kala (wszystko w porządku), a nawet niemieckim, holenderskim lub francuskim rodowodzie tego słowa.
Faktem jest, że trwająca do dziś zawrotna kariera słowa OK zaczęła się od pewnej gazety i polityki. W latach 30. XIX wieku amerykańska prasa z upodobaniem bawiła się w skracanie tekstów, używając różnych skrótów, np. WOOOFC (od: with one of our first citizens) czy OW (od: all right). Wszystkie te dziwne skróty zostały szybko zapomniane i nie ma po nich śladu w dzisiejszym języku. Wyjątkiem jest OK. Słowo to pojawiło się 23 marca 1839 roku w jednym z artykułów lokalnej gazety „Boston Morning Post” jako skrót od słów oll korrect, czyli błędnej pisowni zwrotu all correct (wszystko w porządku). Był to więc żart słowny przeznaczony dla czytelników i jednocześnie lekka kpina z nich, bo wielu było niezbyt wykształconych i popełniało liczne błędy ortograficzne. Zbieg okoliczności sprawił, że skrót nie został zapomniany, jak wiele innych ówczesnych prasowych pomysłów słowotwórczych. Miało to związek z wyborami prezydenckimi w USA w 1840 roku. Jeden z kandydatów, Martin Van Buren, nosił przydomek Old Kinderhook od miejscowości, z której pochodził – Kinderhook w stanie Nowy Jork. To jego zwolennicy założyli Old Kinderhood Club i szybko skrócili tę nazwę do OK. Z kolei Van Buren wcześniej ściśle współpracował z poprzednim prezydentem z tej samej partii, Andrew Jacksonem, o którym wrogowie rozpowiadali fałszywe plotki, że był tak niedouczony, że nie znał nawet ortografii i wszystkie dokumenty podpisywał skrótem OK (od: all correct).
Czy dziennikarze z „Boston Morning Post” byli pierwszymi, którzy użyli tego skrótu? Na pewno pierwsi go wydrukowali. Tymczasem gazetowy żart słowny rozpowszechniał się coraz bardziej, szybko zaczęli używać go m.in. telegrafiści jako skrót od all clear (wszystko jasne) i pisarze w swych utworach, wśród nich Mark Twain. Dziś słowo OK jest tak powszechne na całym świecie, że bywa uważane za największy wynalazek Ameryki. Zrozumie je każdy obcokrajowiec. Także we współczesnej polszczyźnie z pewnością jeszcze długo żadne zapożyczenie angielskie nie będzie równie popularne, choć co rusz trafiają do naszego języka nowe słowa pochodzenia angielskiego.
Bibliografia:
1. How ʹOKʹ took over the world, BBC News, 18 February 2011, www.bbc.com/news/magazine
2. Metcalf A., OK: The Improbable Story of America`s Greatest Word, 2010, Oxford University Press.