25 lutego odbył się XXIX Pogrzeb Basów im. Kazka „Nędzy” Urbasia. W ten symboliczny sposób muzykanci zakończyli karnawał i rozpoczęli 40-dniowy post.
Zakończył się karnawał i rozpoczął czas Wielkiego Postu. Okres ten w tradycji chrześcijańskiej nazywa się Ostatkami, które obchodzone są we wtorek przed Środą Popielcową. Na Śląsku Cieszyńskim, po polskiej i czeskiej stronie, zabawę ostatkową kończy obrzęd Pogrzebu Basów. Tradycja bowiem nakazuje, by wraz z zakończeniem karnawału i nastaniem czasu Wielkiego Postu muzykanci rozstali się ze swoimi instrumentami i zaprzestali grania. Wielowiekowa uroczystość Pogrzebu Basów, organizowana na koniec karnawału, powróciła do tradycji Śląska Cieszyńskiego i trwa od trzech dekad.
Imprezę zapoczątkował Kazek „Nędza” Urbaś wraz
z Aliną Bańczyk. Po śmierci Kazka, tradycja Pogrzebu Basów jest kontynuowana dzięki staraniom Teresy Kowalowskiej z Kapeli Torka. Znana wśród przyjaciół i znajomych jako „Terka”, przy wsparciu Cieszyńskiego Ośrodka Kultury „Dom Narodowy”, co rok organizuje to niezwykłe wydarzenie.
Tegoroczny Pogrzeb Basów rozpoczął się mszą świętą w intencji Kazka Urbasia i nieżyjących muzyków. Podczas Eucharystii w kościele rzymskokatolickim pw. św. Marii Magdaleny, której przewodził biskup Roman Pindel, wspominano m.in. śp. Kazka „Nędzę” Urbasia, założyciela i lidera góralskiej kapeli „Torka” oraz ostatnio zmarłych: tancerkę i śpiewaczkę Urszulę Gruszkę, multiinstrumentalistę Tadeusza Kuzyka i Wielkiego Zbójnika Gromady Górali na Śląsku Cieszyńskim Jasia Sztefkę.
Liturgia poprzedziła ostatkową imprezę, która odbyła się w Otwartym Klubie Browaru Zamkowego. Organizatorzy wydarzenia – Kapela Góralska Torka i Cieszyński Ośrodek Kultury „Dom Narodowy” zadbali o świetną zabawę, zapraszając do udziału w Pogrzebie Basów liczne kapele góralskie. Na scenie do tańca przygrywali: Torka, Wałasi, Harnasie, Rajwach oraz Wróble.
Impreza ma na celu zebranie wszystkich muzyków w jednym miejscu, by mogli wspólnie pośpiewać, zagrać inaczej niż na koncertach. Jest też to jedyna okazja, kiedy można posłuchać prawdziwej żywej góralskiej muzyki, nie opatrzonej komercją, ani konkretnym programem, każdy utwór wychodzi z duszy; muzycy reagują na to, co goście chcą usłyszeć, grają taką muzykę, jakiej nie gra się na koncertach.
Goście wraz z muzykami tańczyli i śpiewali oraz raczyli się treściwym, tradycyjnym jadłem, miodulą i piwem. Tak wszyscy bawili się do północy.