Mniej więcej przed rokiem, na początku marca 2017 roku, nad piastowską wieżą w Cieszynie łopotała jeszcze chorągiew Księstwa Cieszyńskiego. Błękitna flaga ze złotym orłem. Minął rok i oto na wieży zamkowej w Cieszynie powiewa flaga biało-czerwona.
Tymczasem nadszedł jubileuszowy rok 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Już zawczasu, przed polskimi świętami państwowymi w 2017 roku, błękitno-złotą flagę Księstwa Cieszyńskiego z piastowskiej wieży zdjęto, schowano, wciśnięto gdzieś na zaplecze, jako znak nieaktualny i rekwizyt historyczny, obiekt muzealny, którego replika może się przydać co najwyżej w jakiejś widowiskowej rekonstrukcji historycznej. Choć odrestaurowana flaga Księstwa powiewała na zamkowej wieży zaledwie przez kilka miesięcy, wzbudziło to na Śląsku pewne zamieszanie oraz patriotycznie niepewne emocje również poza regionem. Tu i ówdzie z jej dumnego powiewania wyciągano mniej lub bardziej radykalne wnioski historyczne i polityczne, częściej formułowane nie wprost i nie publicznie, lecz raczej w zaciszu gabinetów. W powiewaniu starej, rycerskiej flagi Księstwa tu i ówdzie dostrzeżono zagrożenie dla obecnej państwowości na Śląsku Cieszyńskim, niebezpieczny powiew śląskiego separatyzmu i autonomizmu. Choć grupa zapaleńców, która oferowała wywieszanie książęcej flagi, zarzekała się, że nie zamierza przywracać Księstwa, lecz traktuje flagę tylko jako promocyjny gadżet, szybko okazało się, że nie można niewinnie igrać z tego rodzaju symbolami. Oflagowanie zamkowej wieży w Cieszynie mogło być uznane za symbol zajęcia i podporządkowania sobie cieszyńskiego terytorium przez jakieś niejasne, książęce siły, które nie miały nic wspólnego, nie tylko z miejscowymi grupami rekonstrukcyjnymi i Muzeum 4 Pułku Strzelców Podhalańskich, ale przede wszystkim z lokalną i państwową władzą. Wbrew pozorom, sytuacja była poważna. Tradycja tradycją, promocja promocją, ale hola, są pewne symboliczne znaczenia, których lepiej lekkomyślnie nie ożywiać. Są pewne granice kultywowania tradycji. Trza znać miarę, mociumpanie. Tradycję i historię należy traktować w selektywny sposób odpowiadający obowiązującemu porządkowi państwowemu i prawnemu tudzież aktualnej polityce historycznej. Czy prawdziwi Polacy i władza IV RP w budowie mogła zaakceptować wywieszanie książęcych flag na urzędowych budynkach w Cieszynie i zabytkach kojarzonych z lokalnym, dawno obalonym panowaniem? Czy flaga wzniesiona nad głowę dobrze świadczy o tej głowie? Pewne wahanie i zamieszanie w sprawie przywracania flagi Księstwa Cieszyńskiego trwało od późnej jesieni 2016 roku do wczesnej wiosny 2017 roku. No ale zbliżały się majowe święta narodowe i państwowe. W tym kontekście stało się jasne, że błękitną flagę ze złotym orłem należy zdjąć i schować ją gdzieś na zapleczu, żeby tak jaskrawo swoim błękitem i złotem nie kłuła w oczy. Teraz, wczesną wiosną 2018 roku, nad zamkiem książęcym w Cieszynie łopocze flaga biało – czerwona. Oficjalna, jubileuszowo-niepodległościowa narracja jest taka: polski my naród, polski lud. Tu byliśmy, tu będziemy. Nie będzie książę pluł nam w twarz. Ani tym bardziej jego lekkomyślni, anachroniczni zwolennicy.
Czy jednak teraz – sto lat po upadku Księstwa Cieszyńskiego – można nadal być patriotą Księstwa Cieszyńskiego? Toż to pytanie głupie. Całkiem durne jest to pytanie, bo nielogiczne. Księstwo jako pewna doczesna, przejściowa formacja społeczno-ekonomiczno-polityczna przeminęło mniej więcej sto lat temu z wiatrem historii. Tamta formacja minęła, została odsunięta, przezwyciężona. Ludzie z nią związani, czerpiący z niej zyski, przywileje i korzyści też zostali odsunięci, choć niekoniecznie wszyscy od razu polegli, umarli albo stracili swoje majątki i wpływy. Poza tym w ustroju feudalnym nie będąc feudalnym panem, było się nie patriotą tylko poddanym. Sto lat temu kończyła się wielka wojna, która zmasakrowała miliony ludzi i zniszczyła Europę. Jakby tego było mało, przez kontynent przewaliła się epidemia grypy hiszpanki, a Rosję opanowali agresywni i ekspansywni bolszewicy, którzy z okrutnym impetem parli na Zachód. Z tego kilkuletniego, krwawego wichru i chaosu wyłonił się w Europie nowy porządek, wyszli nowi przywódcy. Stare, zgniłe imperia upadły. Cesarze umarli albo zostali straceni. Królowie salwowali się ucieczką. Garnizony poddawały się bez wystrzału. Także w Cieszynie nastąpił przewrót. Polacy powołali Radę Narodową dla Księstwa Cieszyńskiego, w której reprezentowani byli katolicy, ewangelicy i socjaliści i czynne były – fenomen to wówczas rzadko spotykany – również kobiety, miejscowe działaczki społeczne i narodowe. Bo wyzwolenie narodowe i społeczne szły wtedy ze sobą w parze. W 1918 roku doszli więc do władzy ludzie, którzy mieli demokratyczne i niepodległościowe poglądy, którym zależało na zbudowaniu wolnej, zjednoczonej i niepodległej Polski. Nowa, wymarzona Polska nie miała być monarchią, lecz Polską demokratyczną i sprawiedliwą społecznie. I do takiej Polski miał należeć Śląsk Cieszyński. W Cieszynie udało się Polakom bezkrwawo przejąć władzę, ale roszczenia do większej części byłego obszaru Księstwa wysunęli także Czesi. Oni też uzyskali prawo do samostanowienia. Wśród nich też byli katolicy, ewangelicy i socjaliści. Oni też chcieli Czechosłowacji niepodległej, wolnej, demokratycznej i społecznie sprawiedliwej. Wynikł jednak konflikt terytorialny pomiędzy sąsiadami. Ludzie ulegali bowiem masowo zarazie nacjonalizmu, która domagała się przestrzeni. Polacy i Czesi zaczęli energicznie działać przeciwko sobie kierując się głównie pobudkami narodowymi, własną narodową korzyścią, swoim narodowym myśleniem życzeniowym. Ich znacjonalizowane dusze były gotowe na najgorsze w imię narodu. Już wyruszli każdy pod swoim narodowym sztandarem, aby walczyć o swoje. I, oczywiście, stało się coś okropnego. Jedni napadli na drugich. Wybuchła wojna pomiędzy sąsiadami. Wojna polsko – czeska pod flagą biało-czerwoną. Tak tak, i Polacy i Czesi mieli wtedy tę samą, biało- czerwoną flagę. Ponieważ wtedy, w 1919 roku, nie istniała jeszcze flaga czechosłowacka z niebieskim, trójkątnym klinem od strony drzewca. A Czechy właściwe – jako kraina wchodząca obecnie w skład Republiki Czeskiej – nadal mają flagę biało – czerwoną.
W 1918 roku rozpoczęła się w Europie państwowotwórcza faza marszu narodowych egoizmów. Bilans wojny światowej był straszny a zarazem cudowny. W wyniku imperialnej masakry tak zwane narody, chociaż przetrzebione, mogły o sobie decydować, tworzyć własne państwa, leczyć swoje rany, urazy i kompleksy, wcielać w życie swoje legendarne sny o potędze, budować swoją administrację, prawo, rozwijać gospodarkę i kulturę, a także wysuwać roszczenia i pretensje wobec swoich sąsiadów, co z czasem kończyło się kolejnymi katastrofami. A wszystko to pod narodowymi znakami, symbolami i flagami. Flagi oznaczały panowanie nad terytorium, wyznaczały granicę. To jest nasze a nie wasze. Dalej nie możecie się posunąć. Tu stoją na straży nasze straże. Nasi strażnicy obserwują waszych strażników. Nasi celnicy clą wasz towar. Dalej nie ma wstępu. Wyżej podnieśmy sztandar nasz w górę bez względu na to jakie są nasze racje. Aż potąd będą nasze flagi. No właśnie – flagi. Nawet zakazane, nawet schowane na zapleczu, nawet zwinięte na strychu, nawet umieszczone za szkłem w muzeum, nawet ukryte na dnie szafy – flagi jednak działają na wyobraźnię i rozpalają emocje. Nadal jest tak, że człowiek bez flagi wydaje się bezbronny, biedny i nagi. Po rozbiorze Rzeczypospolitej Obojga Narodów i upadku Królestwa Polskiego w 1795 roku Polacy nie mieli własnej państwowości, ale biało – czerwone flagi raz po raz wzywały ich do walki o niepodległość. W 1918 roku powstało polskie państwo nazywane II Rzeczpospolitą, jednak w innych granicach, na innym terytorium niż Rzeczpospolita Obojga Narodów, która upadła w 1795 roku. Po 1918 roku, po walkach, powstaniach i plebiscytach, po wewnętrznych zamachach, Polacy z Józefem Piłsudskim na czele budowali suwerenną, nowoczesną państwowość w oparciu o romantyczny mit polskiego mesjanizmu i dawnej potęgi, którą utracono bezpowrotnie. Księstwo Cieszyńskie od XIII wieku związane z Koroną Czeską nie miało z tymi mitami nic wspólnego. Po jego upadku Śląsk Cieszyński przestał należeć do Cesarstwa Austro – Węgier, ponieważ ten zdumiewający moloch rozsypał się po śmierci Cysorza Pana jak domek z kart. Automatycznie przestały istnieć Śląsk Austriacki oraz Księstwo Cieszyńskie. Pozostały po nim obszar okazał się sporny, jednak odstąpiono tu od plebiscytu i od międzynarodowego arbitrażu. W lipcu 1920 roku podczas międzynarodowej konferencji w belgijskim Spa i później podczas Rady Ambasadorów w Paryżu podzielono Cieszyn i Śląsk Cieszyński pomiędzy dwa nowo powstające państwa – Polskę i Czechosłowację. Księstwo Cieszyńskie upadło, rozpadło się, zginęło razem z Cesarstwem Austro -Węgierskim, ale żył nadal Książę Cieszyński, który nie abdykował.
Dynastia Habsburgów, którzy nosili tytuł Księcia Cieszyna, nie wygasła wraz ze śmiercią Franza Josepha I. Sukcesorem Cysorza Pana był jego ulubieniec arcyksiążę Karol, który został następcą tronu po zabójstwie arcyksięcia Franciszka Ferdynanda w Sarajewie. Jako cesarz Austrii, król Węgier i król Czech panował bez mała dwa lata – od 21 listopada 1916 roku do połowy listopada 1918 roku. To właśnie jego manifest „Do moich ludów” z 16 października 1918 roku umożliwił w poszczególnych krajach Monarchii tworzenie lokalnych rad narodowych dzięki czemu utworzona 19 października 1918 roku Rada Narodowa dla Księstwa Cieszyńskiego miała legalny charakter. Cesarz Karol I starał się zakończyć bezsensowną wojnę i także za to, za próby powstrzymania dalszego rozlewu krwi, w 2004 roku wyniósł go na ołtarze jako błogosławionego papież Jan Paweł II. Bezkrwawy przewrót wojskowy przeprowadzony przez Polaków – austriackich oficerów cieszyńskiego garnizonu – w nocy z 31 października na 1 listopada 1918 roku praktycznie zakończył istnienie Księstwa. Żył jednak nadal Friedrich Maria Albrecht Wilhelm Karl von Österreich, Herzog von Teschen, ostatni faktyczny książę cieszyński, cesarski marszałek polny, który pewnie bardzo ubolewał nad tym, że w Cieszynie, gdzie w latach 1914 – 1916 jako głównodowodzący armii austriackiej przewodniczył naradom stacjonującego tu Głównego Sztabu Armii Austro – Węgierskiej, polscy oficerowie armii austriackiej dokonali zamachu stanu. Jeszcze bardziej musiało go boleć, że jego cieszyński majątek został przejęty przez nowo powstałe państwa. Udało mu się jednak zachować dobra na Węgrzech, dokąd przeprowadził się z rodziną w 1921 roku. Zmarł tam w sędziwym wieku w 1936 roku i został pochowany w kościele parafialnym w Mosonmagyaróvár, miejscowości znanej z termalnych kąpielisk. Jego syn Albrecht, którego urodziny w lecie 1897 roku uczczono rozpaleniem wielkiegho ogniska na Czantorii, odziedziczył po nim tytuł księcia cieszyńskiego. Albrecht II Habsburg wsławił się erotycznymi aferami i współpracą z nazistami.Ścigany po II wojnie światowej przez władze węgierskie jako przestępca wojenny schronił się w Ameryce Południowej. Umarł w 1955 roku w Brazylii.
Tytuł Księcia Cieszyna prawdopodobnie stale znajduje się w pakiecie tytułów Głowy Domu Habsbursko-Lotaryńskiego. Cały ten habsburski pakiet tytularny odziedziczył Karl Habsburg-Lothringen, syn Ottona von Habsburg i księżniczki Heleny Reginy, wnuk Cesarza Karola I i jego żony Zyty Burbon- Parmeńskiej, austriacki polityk – jakże by inaczej – prawicowy, poza tym agronom, leśnik i były europarlamentarzysta. Chociaż jego ojciec Otto von Habsburg, aby móc wrócić do Austrii z wygnania, musiał wyrzec się wszelkich roszczeń do austriackiego tronu, tamtejsi monarchiści tak czy inaczej uważali go za pretendenta do tronu. Podobnie monarchiści czescy. W Czechach istnieje bowiem „Korona Czeska” czyli monarchistyczna partia Czech, Moraw i Śląska, która całkiem legalnie proponuje przekształcenie Czech w monarchię konstytucyjną z dwuizbowym parlamentem, a księciem koronnym pozostaje właśnie Karl Habsburg-Lothringen. Od 2003 roku czeska partia monarchistyczna uczestniczy w wyborach parlamentarnych, samorządowych, a nawet prezydenckich, choć w tych ostatnich nie wystawia swojego kandydata. W wyborach samorządowych i parlamentarnych czescy monarchiści nie uzyskują jednak więcej niż 0,80 % poparcia.
Księstwo Cieszyńskie – Principatus Teschinensis – przestało istnieć przed stu laty, ale Dom Habsbursko-Lotaryński nie zginął i nie wymarł. Czy można nadal być zwolennikiem Księstwa Cieszyńskiego? Czy można nadal czcić jego dawnych władców ( nb. niektórzy cieszyniocy pamiętają, że w tym roku przypada 660 rocznica objęcia tronu w Księstwie Cieszyńskim przez Przemysława I Noszaka) ? Jednak w dawnych europejskich imperiach, królestwach i księstwach nie było patriotów. Byli tylko poddani. Lecz feudalizm się skończył. Potem skończyła się rewolucja i komunizm. Powoli kończy się kapitalizm. Trwa spór o to, czy skończyła się historia. Niektórzy uważają, że kończy się świat. Tymczasem teraz, w 2018 roku, wolność i demokracja kończą się łatwiej niż wydawało się jeszcze niedawno. Jacyś ludzie przetrwali, niektórzy nawet najgorsze, nieludzkie warunki. Niektórzy lubią wspominać, ale nawet wspomnienia można zmanipulować. Niektórzy lubią sentymenty, ale miłe uczucia łatwo wykorzystać do niecnej gry. Tak zwana historia lubi się powtarzać, ale w zmutowany i karykaturalny sposób. Nieoczekiwanie w drugiej dekadzie XXI wieku wolność i demokracja przepoczwarzają w zachodnim świecie w swoje groteskowe, populistyczne przeciwieństwa. Coś, co jeszcze trzy lata temu wydawało się w Europie niemożliwe, teraz wstawiono do bieżącej agendy. Coś, co nie miało prawa powrócić, wyłazi w brunatnych marszach z lasem flag na ulicę. Coraz trudniej przewidzieć nie tylko przyszłość, także przeszłość, bo rządzący zakłamują przeszłość na swoją populistyczną, nacjonalistyczną modłę. Państwa można rozmontować, konstytucje łamać, partie delegalizować, opozycję wyprowadzać o świcie w kajdankach, niewolę nazywać wolnością. Wyborców można ogłupić, przekupić, zastraszyć.
Chrystus chodził bez strachu i nauczał bez flagi. Chciwe krwi widma przeszłości lubują się w pochodach flag. Flagi powiewają w tę stronę, w którą wieje wiatr. Wiatr przewraca maszty i obala wieże. Dlatego flagi kurczowo lepiej się nie trzymać. Człowieczeństwo ocala się bez flagi.