Iskro bogów, oświeć nas!

0
1220
- reklama -

Po wyborach do Parlamentu Europejskiego media chętnie pokazywały aktualną, polityczną mapę Polski podzielonej na dwie części – wschodnią, propisowską, raczej antyeuropejską, ale za to zwycięską, odmalowaną w ciemnoniebieskim kolorze oraz zachodnią, w jakimś jaśniejszym (różowym lub piaskowym) kolorze, gdzie jakoby częściej głosowano na Koalicję Europejską. Przy czym medialni kartografowie opierali się na wyborczych danych z województw. I w związku z tym wschodnia, prawicowa część nadwiślańskiego kraju, położonego między Odrą i Bugiem, rozpościerała się od Województwa Podlaskiego na północnym wschodzie aż po Województwo Śląskie na południowym zachodzie. W ten sposób Województwo Śląskie dla obecnych polskich strategów, graczy i kartografów politycznych znalazło się w politycznie wschodniej części Polski.

Wkrótce po ogłoszeniu ostatecznych wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego pojawiły się jednak bardziej dokładne mapy obrazujące rezultaty głosowania. Okazało się, że ta pierwsza, najpopularniejsza, oparta na puzzlach województw mapa powyborcza, jest myląca i rzeczywiste podziały wyglądały inaczej. Na mapie przedstawiającej wyborcze wyniki w powiatach obraz powyborczego pobojowiska był znacznie bardziej nieregularny, zróżnicowany, pstry i kapryśny, a nawet w znacznym stopniu zaprzeczający z gruba ciosanemu podziałowi na mapie z województwami. Województwo Śląskie nie należało już tu całkowicie do antyeuropejskiego, populistyczno – prawicowego bloku wschodniego. W niektórych śląskich powiatach i miastach jednak Koalicja Europejska miała więcej zwolenników niż PiS. W powiecie cieszyńskim liczba głosujących na Koalicję Europejską o niecały jeden procent przewyższyła wynik tutejszego elektoratu PiSu. Nieznacznie, niemal o włos, ale jednak. Na podstawie tej statystyki powiat cieszyński powinien zostać odmalowany przez politycznych i medialnych kartografów w jaśniejszych, mniej populistycznych barwach i przyłączony do zachodniej części aktualnej politycznej mapy Polski. Sęk w tym, że ta aktualność jest względna, krótkotrwała, a polityczne mapy zazwyczaj służą politycznej propagandzie.

Rzeczywistość, która znajduje się pod powierzchnią, pod zasłoną mapek, grafów i obrazków, pod warstwami nabytej kultury i gęstymi sieciami cywilizacji, jest nie tylko znacznie bardziej skomplikowana, ale też – oczywiście – nieuchwytna i – a jakże – tajemnicza. Przede wszystkim zaś jest to rzeczywistość niepolityczna. No, ale w cywilizowanym życiu społecznym nie unikniemy polityczności. Chodzi jednak o to, aby rozgrywać ją w kulturalny sposób. To znaczy nie w sposób przejawiający nasze mroczne, nieopanowane namiętności, lecz metodami oświeconymi przez rozum, działającymi także poprzez wyobraźnię (najlepiej twórczą) oraz zdolnymi do empatii. Czyli w sposób zasadniczo przyjazny człowiekowi. Człowiekowi, a nie partiom i ich ideologiom. Życie społeczne zawsze jest polityczne, co sugestywnie przypomniał ostatnio Timothy Snyder w instruktażowym podręczniku „O tyranii”. Życie jest polityką nie dlatego, że świat przejmuje się tym, co myślisz, ale dlatego, że reaguje na to, co robisz. Nasze drobne decyzje – przypomina Snyder – stanowią rodzaj głosu, mogą zwiększyć lub zmniejszyć prawdopodobieństwo wolnych i uczciwych wyborów w przyszłości. No a właśnie my, w stosunkowo niedalekiej przyszłości znowu mamy przed sobą wybory.

Na Śląsku Cieszyńskim wyborcy zagłosowali więc trochę bardziej na Koalicję Europejską. Niewiele więcej było tych głosów. Tak właściwie to dało to remis ze wskazaniem. Jak rozkładało się poparcie dla poszczególnych komitetów – czyli w jakich realiach politycznych poruszamy się w powiecie cieszyńskim przed wakacjami Anno Domini 2019 – można domyślać się dopiero przejrzawszy wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego na poziomie gmin. Koalicja Europejska zwyciężyła w trzech miastach – Cieszynie (52%), Wiśle (67%, rekordowe poparcie! ) i Ustroniu (52%). W Skoczowie natomiast przeważali zwolennicy PiSu (45% poparcia). Na pozostałym obszarze, czyli we wszystkich gminach z wyjątkiem Goleszowa ( poparcie dla Koalicji Europejskiej wyniosło tu 52% ) najwięcej wyborców postawiło na PiS. Rekordowe poparcie, co zupełnie nie zaskakuje, PiS odnotował w okręgu wyborczym Istebna ( ponad 71% oddanych głosów!), lekko ponad 50% uzyskał w Strumieniu i w Brennej, w gminach Zebrzydowice i Hażlach zebrał blisko połową oddanych głosów, a w gminie Dębowiec zwyciężył zaledwie jednym głosem. Można się więc pocieszać, że w powiecie cieszyńskim wyborów do Parlamentu Europejskiego nie wygrał PiS, ale marna to pociecha i lepiej spojrzeć tak zwanej prawdzie w oczy. Choć właściwie trudno w obecnej sytuacji o prawdzie mówić, bo mamy tu do dyspozycji tylko suchą statystykę, konstatującą sumę faktów dokonanych przy urnach, sumiennie przeliczonych przez komisje wyborcze. A z takiej, nawet rzetelnej statystyki nie wynika jeszcze prawda. Chcąc nie chcąc, żyjemy bowiem w czasach postprawdy, postreligii, postpolityki i postdemokracji. I powoli, niedostrzegalnie stajemy się postludźmi, prymitywnie manipulowanymi przez boty, czyli algorytmy na usługach partyjnej, korporacyjnej lub gangsterskiej propagandy nastawionej na przejęcie nad nami władzy. Możliwe, możliwe, ale jako to się ma do wyników wyborów europejskich w powiecie cieszyńskim?

- reklama -

W ostatnich wyborach europejskich w powiecie cieszyńskim doszło zatem do remisu. Ale między kim i kim? Właśnie tego dokładnie nie wiadomo. Czy może między tutejszymi zacofańcami ze wsi i postępowcami z miast? Czy może – mówiąc językiem parlamentarnym – między zwolennikami partii władzy i zwolennikami partii opozycyjnych? Albo może między telewidzami „Wiadomości” w TVP i oglądaczami „Faktów” TVN? Albo może między konsumentami dopłat do hektara i ofiarami podwyżek cen energii, których jakoby miało w tym roku nie być. A może między tymi, co mają konto na Facebooku i tymi, co takiego konta nie mają. I jeszcze między tymi, co w niedzielę dają na tacę i tymi, co nie chodzą do kościoła? Może jeszcze między tymi, co to są stela, a tymi, co tu przyjechali z głębi Polski i zostali na tej śląskiej rubieży, ucząc się mozolnie tutejszej powikłanej, mrocznej specyfiki, której tak do końca nie rozumieją i z którą raczej wolą się nie identyfikować. Sęk jednak w tym, czy ci, co są stela, sami rozumieją swoją specyfikę. I czy właśnie tą specyfiką nie jest różnorodność, której nie da się na dłuższą metę podporządkować jednemu wspólnemu systemowi, religii czy ideologii, a przestrzenią względnej jedności, powoli zanikających wspólnotowych więzi jest tylko język – sławna cieszyńska gwara, która nie jest gwarą ani polską ani czeską, lecz gwarą europejską, a ściślej – środkowoeuropejską. Choć wiadomo, że ta gwara też jest zróżnicowana wewnętrznie i nie jest dana raz na zawsze w tej samej postaci, to można powiedzieć, że łączy ona mieszkańców najbardziej zróżnicowanych politycznie okręgów wyborczych w powiecie – protestanckiej Wisły i sąsiedniej katolickiej Istebnej. Granica pomiędzy nimi przebiega gdzieś w ciemnym lesie na Zadnim Groniu pod Baranią Górą, gdzie wznosi się Zamek Prezydenta RP. W obu obwodach daleko było do remisu. Sąsiednie gminy, a diametralnie różne wyniki, tak jakby rewers i awers, tak jakby Istebna była politycznym negatywem Wisły. I vice versa. Barania Góra i okolica ze źródłami Wisły jawi się jako zalążek polskiej, wschodnio-zachodniej, biało-czarnej polaryzacji politycznej, choć stroje ludowe tutejszej rdzennej ludności są te same i gwara mniej więcej też. Tylko wiara w sprawy nadprzyrodzone inna. W Wiśle jest wiele wyznań, w Trójwsi zaś w zasadzie tylko jedno. A wśród lasu stoi forteca prezydenckiej rezydencji. To może właśnie ona gwarantuje tu spokój. Ale czy powaga i majestat prezydenckiego zameczku jest w stanie zapewnić w okolicy Baraniej Góry równowagę polityczną i trwały, zrównoważony rozwój, który uwzględnia troskę o okoliczne lasy, powietrze i wodę, czyli podstawę tutejszego żywobycia?

Sytuacja jest skomplikowana, bo też cieszyńska dusza, która od średniowiecza wyrażała się w tutejszych dziejach i kulturze, nie jest jasna, prosta i jednoznaczna. To jest dusza wielowymiarowa, wieloraka, taka i taka i jeszcze trochę inna zarazem, mozaikowa, migotliwa dusza, wyrastająca z ostępów, gdzie blisko siebie biją źródła rzek, co płyną w przeciwległe strony Europy, dusza pogranicza kultur, skrzyżowania dróg i cywilizacyjnych przeciągów. To szczególna, transkulturowa, tranzytowa, wewnętrznie sprzeczna hybryda. Skomplikowana dusza Europy jest wynikiem jej geografii. Falującego zarysu jej wybrzeży, wysokości jej gór, klimatu i kierunku, w którym płyną jej rzeki – pisał ponad trzydzieści lat temu Ludvik Vaculik, czeski prozaik i polityczny, antykomunistyczny dysydent. Każdą zatoką władał inny książę, każda wyspa miała swojego króla. A skoro na przeciwległym zboczu niejednej góry mówiono już innym językiem, niemożliwe było ustanowienie tu jednolitej administracji. Żaden zdobywca nie mógł podbić Europy za jednym zamachem, zawsze natrafiał na jakąś przeszkodę, tracąc czas i siły. Na zdobytych terytoriach pozostawiał za sobą buntujące się wspólnoty, które pomimo swoich niewielkich rozmiarów ogłaszały się państwem i pomimo swoich niewielkich rozmiarów czyniły ze swego narzecza język administracyjny. I nic się z tego nie zmienia aż do dzisiaj! Wygnani z jednego miejsca kaznodzieje, nauczyciele, artyści, uczeni, osiedlali się nieco dalej i nikt nie mógł nic na to poradzić. To jest wizja starej Europy, już jednak nieaktualna, sprzed czasów internetu i portali społecznościowych, kiedy jeszcze w tej części Europy nie działały globalne korporacje i nie pracowały montownie azjatyckich samochodów. Wtedy Vaculikowi jeszcze się nie śniło, że rozpadnie się nie tylko Związek Radziecki, ale i Czechosłowacja. Czechy i Słowacja zostaną przyjęte do Unii Europejskiej, gdzie granice będzie można przekraczać swobodnie i bez paszportu, a Czesi, Słowacy, Polacy i Węgrzy będą wybierać swoich europarlamentarzystów, którzy założą sobie biura w Brukseli.
W powiecie cieszyńskim, który jest powiatem przygranicznym, trójstycznym i tranzytowym, jak w soczewce i niemal modelowo skupia się kulturowa dwoistość, polityczny duopol i cywilizacyjny pat, z jakim mamy obecnie do czynienia w środkowej Europie. Pojęcia, które jeszcze niedawno wydawały się jasne, przestały być zrozumiałe, a dotychczasowe, tradycyjne kategorie, którymi wygodnie posługiwaliśmy się jeszcze niedawno, przestały być użyteczne. Cieszyński świat, który nas otacza, a którego horyzont można w przybliżeniu ogarnąć choćby z kopców w Zamarskach, wciąż się wydaje naszą małą ojczyzną, odrębną, dobrze oswojoną dziedziną. Kiedy zakręcimy się na pięcie wokół własnej osi utworzonej przez nasz kręgosłup, na północnym zachodzie majaczą we mgle szyby i kominy ostrawskiego zagłębia przemysłowego, na północnym wschodzie lasy, stawy i pola schodzą w stronę Jeziora Goczałkowickiego, od południowej zaś strony widać mglisto-granatową sylwetkę Beskidu Śląskiego z Czantorią nad Goleszowem po lewej i Jaworowym po prawej, u którego podnóża położono Cieszyn z dominantą ewangelickiego Kościoła Jezusowego. Z kopców w Zamarskach nie widać granic. Okręcamy się na pięcie i myślimy – gdzieś tam jest granica, bo przez stulecia wpajano nam myślenie według granic. Z kopców w Zamarskach aż po horyzont na razie widać jeszcze sporo zieleni. Ale niech nas nie zwiedzie i nie omami ten idylliczny, sentymentalny pejzaż. Mechaniczne piły barbarzyńców pracują i tną drzewa na przemysłową skalę, źródła górskich potoków wysychają, wody w Olzie ubywa, pestycydy zatruwają ziemię, plastik wala się na poboczach, kominy i rury wydechowe dymią na potęgę i w nasze stare, zabytkowe, dumne miasta stale wjeżdżają monstrualne, zabójcze TIRy.
O, Europo, Europo, wybaw nas od butnych najeźdźców! Oddal od nas nienawistników, kłamców, koniunkturalistów, partyjniaków, tępych urzędników, manipulatorów, trolli, zimnych cyników, głupców, obłudnych bigotów i chciwców. Iskro bogów, oświeć nas i rozprosz ciemnotę wokoło. Ześlij nam łaskę zdrowego rozumu i zrównoważonego rozwoju! Odśwież śląskie powietrze, oczyść wodę i ziemię i zachowaj na niej drzewa przed elektryczną piłą barbarzyńców. Może jeszcze jakoś uda się tu dożyć starości naszym dzieciom.