Przyjaciele Polaków

0
2801
Jan Prokeš, fot. Wikimedia
- reklama -

Jan Prokeš – działacz robotniczy i narodowy oraz jeden z najbardziej zasłużonych ojców miasta Morawska Ostrawa, m.in. stał na czele jej władz w latach 1918-1935 r. Ten czeski „budziciel”, był także przyjacielem Polaków.

Po roku 1848 i Wiośnie Ludów, Polacy i Czesi na Śląsku Cieszyńskim współpracowali, broniąc się przeciwko dominującym Niemcom i postępującej germanizacji. Wspierali się wzajemnie na poziomie gmin i miast, a później także w sejmie w Opawie i w Radzie Państwa w Wiedniu. Niestety wraz z rosnącym nacjonalizmem, pod koniec XIX w., bliskie sobie nagrody i ich polityczni przedstawiciele zaczęli ze sobą konkurować i zwalczać się nawzajem. W tej wojnie „o duszę ludu”, walczono m.in. o to, czy w poszczególnych miejscowościach będą szkoły polskie albo czeskie, czy w szkołach utrakwistycznych drugim językiem nauczania obok niemieckiego będzie czeski lub polski. Niemcy oczywiście nie pozostawali bierni i podsycali czesko-polskie spory, a jednocześnie współtworzyli i wspierali rozwój proniemieckiego ruchu ślązakowskiego, kierowanego przez Józefa Kożdonia.
Obszarem współpracy czesko-polskiej pozostał ruch związkowy i socjalistyczny, sprawy robotnicze i socjalne. Czescy lewicowi działacze m.in. Peter Cingr i Jan Prokeš, współpracowali z liderami PPSD: Tadeuszem Regerem, Ryszardem Kunickim oraz Henrykiem i Dorotą Kłuszyńskimi. Choć wśród środowisk socjalistycznych i socjaldemokratycznych również nie brakowało tarć na tle narodowościowym, to jednak wspólna niedola eksploatowanych ponad miarę górników i robotników, utrzymała między nimi więzy solidarności. O tym, że nie była to tylko internacjonalistyczna i klasowa współpraca, przekonuje przykład przyszłego burmistrza Morawskiej Ostrawy.
Od przełomu XIX i XX w. pochodzący z Moraw Jan Prokeš należał w ruchu lewicowym do autonomistów dążących do wyodrębnienia samodzielnych czeskich organizacji politycznych i związkowych. Obok pracy nad wzbudzeniem i rozwojem świadomości narodowej ludności czeskiej na austriackim Śląsku, starał się jednocześnie łagodzić czesko-polskie spory. Kierowany przez niego ostrawski organ prasowy czeskich socjaldemokratów „Duch času” m.in. w 1901 r., potępiał „garstkę patriotycznych czeskich inżynierów” (wymieniając wielu z nich z nazwiska), a z drugiej strony polskich tzw. „radykałów frysztackich” za „fanatyzowanie” mas robotniczych. Na łamach swego pisma wielokrotnie popierał także postulaty utworzenia szkół polskich dla ludności polskiej mieszkającej w Ostrawie, Witkowicach i w miejscowościach na zachodnich rubieżach Śląska Cieszyńskiego, gdzie przeważała już ludność czeska. O tym jaki duch braterstwa wobec Polaków panował w jego rodzinie świadczy postawa najstarszego syna – Vladislava Prokeša ur. w 1896 r. w Morawskiej Ostrawie. Kiedy w sierpniu 1914 r. jego polscy koledzy z Polskiej i Morawskiej Ostrawy ruszyli do Cieszyna, żeby zgłosić się do Legionów, Vladislav dołączył do nich. 21 września 1914 r. wymaszerował z towarzyszami z Legionu Śląskiego do Mszany Dolnej, gdzie został wcielony do I batalionu 3 pułku II Brygady Legionów Polskich. Poszedł bić się o wolną Polskę ryzykując dla niej młode życie.
Po kilku miesiącach kontakt listowny z synem się urwał i zatroskani rodzice obawiali się już najgorszego. Jan Prokeš napisał więc list do swojego starego socjalistycznego towarzysza – Tadeusza Regera, który od 17 września 1914 r. pełnił funkcję wojskowego komisarza Legionów Polskich w Cieszynie:

Czcigodny Towarzyszu!
Mam do Ciebie następującą prośbę. Mój najstarszy syn Vladislav we wrześniu wstąpił do Legionu Polskiego i wyjechał do Krakowa skąd po podstawowym szkoleniu wyjechał z Legionem na Węgry. Pierwszą wiadomość, otrzymałem od niego 18.11. z Pesztu. Został przydzielony do 3 Pułku Legionów do prowiantury. Podał nam numer poczty polowej. Pisaliśmy do niego kilka razy, ale on nie otrzymał tych listów jak nam to napisał z Rafajłowej. Za odważne zachowanie został kilkakrotnie pochwalony przez pułkownika, a następnie awansowany na kaprala. Służy w 3 Pułku Legionów Polskich w I batalionie. Możesz mi doradzić, gdzie mam pisać, aby listy do niego docierały? 
Właściwie nawet nie wiem, czy on jeszcze żyje, ponieważ jego ostatni list z Rafajłowej nosi datę 9.12.1914. Proszę, pomóż mi, być może z Twoja pomocą, mógłbym pisać do synka, żeby listy dochodziły. Chcemy mu również coś wysłać.
Na Twoją czcigodną odpowiedź czekam i pozdrawiam

Jan Prokeš. 
Morawska Ostrawa 13.1.1915.

- reklama -

Nie wiemy (na razie?) jak wyglądała pomoc Tadeusza Regera i dalsze wojenne losy dzielnego Vladislava Prokeša, który przeżył i wrócił do domu, do Ostrawy, ale Jan Prokeš pozostał przyjacielem Polaków.
Jesienią 1918 r. upadł tron Habsburgów, a Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego w Cieszynie i Zemský národní výbor pro Slezsko w Ostrawie weszły w spór o Śląsk Cieszyński. Jan Prokeš należał do czołowych działaczy czeskich walczących o przyłączenie regionu do Republiki Czechosłowackiej. 23 stycznia 1919 r. został także wyznaczony jednym z komisarzy rządowych, którzy mieli objąć w imieniu rządu czeskiego władzę nad zajmowanymi miejscowościami, kopalniami i hutami. Jednak patriotyzm, twarde stawianie interesów czeskich, nie pozbawiły go pozytywnego nastawienia do Polaków. Kiedy zorientował się jak brutalnie postępują czescy legioniarze z polskimi żołnierzami wziętymi do niewoli, a przede wszystkim z górnikami i robotnikami, którzy bronili swoich domów m.in. w Karwinie i Dąbrowie próbował interweniować. Niestety wizyta w sztabie ppłk Šnejdárka nic nie dała. Dowódca wojsk czeskich uznał polskich cywilów złapanych z bronią w ręku za partyzantów i bandytów podlegających zgodnie z prawami wojny karze śmierci. Jan Prokeš jednak nie zrezygnował i 13 lutego 1919 r. w „Duch času”, opublikowano artykuł, w którym ostro protestowano przeciwko zachowaniu wojsk czeskich na Śląsku Cieszyńskim. Apelowano o zmianę tego postępowania, tak podobnego do niemieckich i austriackich praktyk z czasu I wojny światowej. Przypomniano, że uzbrojonego milicjanta lub cywila można rozbroić i aresztować bez egzekucji i wieszania. 16 lutego krytykę powtórzyło „Právo Lidu” (w nr 41), a za nim przedrukowała te informacje „Bohemie”. Sprawa nabrała tak dużego rozgłosu, że 20 lutego 1919 r. na posiedzeniu parlamentu w Pradze musiał się do tych prasowych zarzutów odnieść minister Obrony Narodowej Václav Klofáč. Odrzucił te oskarżenia wobec żołnierzy i wziął ich w obronę. Lakonicznie przyznał jedynie, że doszło do kilku „nieprawidłowości”, których nie da się uniknąć w czasie wojny, ale skrytykował jednocześnie czeską prasę. Jednak nagłośnienie tej sprawy przyśpieszyło wymianę jeńców i internowanych pomiędzy obiema stronami.