Ten inny

0
100
"Kocham Cię" w języku migowym
- reklama -

O niepełnosprawności dziecka często rozmawia się w kontekście głębokiego upośledzenia
i trudnej sytuacji życiowej rodzica lub rodziców. Tymczasem istnieje jeszcze inna grupa dzieci z niepełnosprawnościami, tzw. lekkimi, nabytymi w dzieciństwie lub latach nastoletnich, które borykają się z odrzuceniem przez rówieśników, będących często przed wypadkiem ich dobrymi kolegami.

Ostracyzm z powodu niepełnosprawności w świecie dzieci pełnosprawnych nie jest niczym nowym. Od zawsze piętnowano „grubasów” oraz „okularników”, wyrastających często na szczupłych, wykształconych ludzi w soczewkach kontaktowych. Ta trauma z dzieciństwa jest więc możliwa do opanowania. Niestety dzieciom, które np. straciły stopę bądź rękę w wypadku lub słuch z powodu stosowania niewłaściwych antybiotyków jak gentamycyna, trudno jest zostawić za sobą lata odrzucenia. Nieufność ze strony społeczeństwa pełnosprawnego ciągnie się za nimi przez całe życie.

Dzieci „lekkie” nie wymagają szkół specjalnych, nakładów finansowych, potrafią się świetnie uczyć. Instynktownie szukają przestrzeni dla siebie przyjaznych, w których czują się komfortowo, co pozwala im na rozwój oraz realizację celów. Przestrzenie dzieci „lekkich” mimo że wybrane z możliwości świata pełnosprawnego, nie zawsze są akceptowane przez kolegów. Nie zdają sobie oni sprawy, że w ten sposób Ułomny usuwa się z przestrzeni, w których ma problem z radzeniem sobie, a jednocześnie z przestrzeni w których może Zdrowych narażać na dyskomfort. Większość społeczeństwa żyje w wystarczająco niekomfortowym świecie, dlatego rzadkością jest, by pojawiła się akceptacja kolejnych sytuacji zmuszających do wysiłku. Polityka społeczna nie daje przyzwolenia na jasne określenie swojej niechęci do inności, więc oficjalnie społeczeństwo jest pełne współczucia i chęci niesienia pomocy. Do czynów jednak daleka droga, a prawdziwe uczucia są skrzętnie skrywane.

Dziecko z niedosłuchem, unikając spotkań zbiorowych na których dominują rozmowy w grupie niestety umożliwia rówieśnikom doczepienie mu łatki „ dzikusa”, osoby nietowarzyskiej. Często osoby pełnosprawne czują się lepsze i ważniejsze od osoby z ułomnością, nawet jeżeli istnieje różnica w IQ na korzyść pechowca. Z pewnością powodem jest niedoinformowanie społeczeństwa. Akcje służące zbliżeniu obu grup kończą się na wzniosłych, pustych hasłach, kilku emocjonalnych artykułach oraz braku ogólnego zainteresowania tematem.

- reklama -

Z biegiem lat dziecko wyrasta na Ułomnego Dorosłego, który patrzy zniechęconym wzrokiem na Niektórych Sprawnych zastanawiając się dlaczego nie zadziałało prawo Darwina.

By ten krótki tekst nie wybrzmiał jednak zbyt smutno, czuję się zobowiązana nadmienić, że wszystkie dzieci z niedosłuchem, które poznałam jako wychowawca kolonijny oraz wolontariusz w Domu Kultury Głuchych we Wrocławiu tryskały radością, żywiołowością i energią godną pozazdroszczenia, a tekst napisałam na podstawie własnych doświadczeń z pozycji osoby dojrzałej, niedosłyszącej. Moje doświadczenia nie muszą być udziałem pozostałych osób. I oby tak było! 🙂