Zaprzyjaźnij się z bańkami

0
2158
- reklama -

„Bańki!?” – mówimy z przerażeniem lub słyszymy od osób, które w tym momencie wyobrażają sobie okrągłe sińce na plecach, nie wspominając o ryzyku poparzenia się ogniem. Postaram się udowodnić, że baniek nie trzeba się bać i obalić mity jakie wokół nich krążą.

Nadszedł trudny czas dla naszego organizmu i jego odporności. Czas, w którym nie trudno o przeziębienie czy infekcję. Na ulicy mijamy zakatarzonych ludzi, których codziennym niezbędnikiem jest ogromny zapas chusteczek. Chodzimy w różne publiczne miejsca, gdzie mamy kontakt z wszelkimi bakteriami i wirusami. Najgorzej kiedy zachoruje ktoś w domu, wtedy już nie trudno o zarażenie wszystkich członków rodziny. Co wtedy? Najpierw szukamy sposobu, który błyskawicznie postawi nas na nogi, a także nie skreśli możliwości pójścia do szkoły czy pracy. Ale czy to na pewno najlepszy wybór? Jaką mamy pewność, że wyleczymy się do końca, a choroba nie pogłębi się, zmuszając nas do wzięcia antybiotyków? W tym przypadku cierpi nasza odporność, co zwiększa ryzyko złapania w przyszłości kolejnych przeziębień. Na szczęście jest jeszcze alternatywa! Alternatywa w postaci baniek!

„Bańki!?” – mówimy z przerażeniem lub słyszymy od osób, które w tym momencie wyobrażają sobie okrągłe sińce na plecach, nie wspominając o ryzyku poparzenia się ogniem. Postaram się udowodnić, że baniek nie trzeba się bać i obalić mity jakie wokół nich krążą. Obecnie kuracja bańkami odbywa się inaczej niż dawniej. Nie używamy już baniek ogniowych, tak jak robiły to nasze babcie (chociaż takie na pewno jeszcze gdzieś są). W każdej aptece możemy już kupić bardzo proste w obsłudze bańki bezogniowe. Wystarczy połączyć pompkę ssącą z bańką, następnie przyłożyć ją w konkretnym miejscu na ciele i wypompowywać powietrze dopóki nie powstanie pod nią bąbel. Proste! Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Brak nam wiary w tą kurację, a przecież to nie magia. Wszystko da się wyjaśnić. Niestety często polegamy jedynie na medycynie współczesnej, która ma zadziałać błyskawicznie. Czasem działa. Tylko pomyślmy jak cierpi na tym nasz organizm. To prawda, że przy leczeniu bańkami potrzebna jest cierpliwość. Musimy przecież znaleźć czas aby odpocząć, poleżeć i wygrzać miejsce po kuracji. Jednak to przynosi dużo więcej korzyści niż strat! 

No dobrze, ale jak to działa? 

- reklama -

Działa to na zasadzie wytwarzania podciśnienia, które zasysa skórę do wnętrza bańki. Powoduje to pęknięcia podskórnych naczyń krwionośnych i wydostanie się poza nie niewielkiej ilości krwi. Organizm traktuje bańkę jako ciało obce i automatycznie włącza mechanizm obronny. Pobudza w tym momencie produkcję mnóstwa ciał odpornościowych, których zadaniem jest zlikwidowanie ciała obcego. Napotykając jednak własną krew, całą siłę kieruje przeciwko powstającej lub już rozwiniętej infekcji. Tak właśnie powstaje szczepionka wyprodukowana przez nasz organizm. Proces wydaje się być logiczny. Możemy zabrać się za stawianie baniek. Jednak zanim rozpoczniemy należy pamiętać o podstawowych zasadach. Przed zabiegiem warto umyć skórę ciepłą wodą z mydłem, a następnie osuszyć. Niektórzy smarują skórę oliwką czy tłustym kremem, ale to nie jest konieczne.

Pamiętajmy! 
Nie wolno stawiać baniek na kręgosłupie

Należy wybrać najbardziej umięśnione partie ciała: plecy, kark, klatka piersiowa (omijając okolice serca), tylna lub odśrodkowa część uda oraz okolice krzyża lub lędźwi. Uważajcie również na pieprzyki i brodawki. Najlepiej, gdy za zabieg zabierzemy się wieczorem, wtedy kiedy nie planujemy już żadnego wyjścia lub jakiś poważniejszych zajęć w domu. Po zabiegu należy pozostać w łóżku, tak żeby się nie przeziębić, np. w przypadku przeciągu, który nie jest dozwolony po bańkach. Warto jednak zapoznać się z dosyć obszerną broszurą dołączoną do kompletu baniek, tam dokładnie opisane są miejsca stawania baniek i ich ilość. W trakcie ostrej choroby zabieg wykonuje się nawet co drugi dzień, w przypadku przewlekłych chorób raz lub dwa razy w tygodniu. Czy to boli? Nie. Osoba, której stawiamy bańki powinna poczuć jedynie lekkie naciągnięcie skóry. Nic więcej. Dlatego trzeba zwrócić uwagę na sposób w jaki to robimy, potrzebne jest po prostu wyczucie. Nie róbmy tego za mocno, ale też nie za lekko, bo taka bańka sama odpadnie. Jak już to się stanie należy spróbować ponownie. Osobę, której postawiliśmy bańki musimy teraz przykryć kocem, tak żeby nie było jej zimno. 

U dorosłych taki zabieg powinien trwać: 
od 15 do 20 minut, 
u dzieci wieku 7-14 lat: 8- 10 minut, 
u dzieci poniżej 7 lat ok. 5 min – 8 minut. 

Po upływie tego czasu wystarczy ucisnąć palcem skórę obok krawędzi bańki, tak żeby powietrze, które się tam dostanie pomogło nam na bezbolesne usunięcie bańki. Nie bójmy się sińców i śladów po zabiegowych. To tylko dowód na to, że zabieg został prawidłowo wykonany. Jeżeli będzie on blady to znaczy, że infekcja dopiero się rozwija, a w przypadku mocnych sińców jest to już coś poważniejszego. Kiedy brak jakichkolwiek śladów warto udać się do lekarza, bo to zazwyczaj oznacza inne dolegliwości niż te związane z górnymi lub dolnymi drogami oddechowymi. Po zabiegu postawmy na odpoczynek w cieple! Przynajmniej przez 20 minut, jak nie dłużej. Dobrze wtedy również natrzeć kark, plecy oraz klatkę piersiową rozgrzewającym tonikiem lub maścią rozgrzewającą. Tylko tyle i aż tyle dla naszego zdrowia!

Warto się przekonać do baniek. W niektórych przypadkach to ostatnia deska ratunku, kiedy inne sposoby są już nieskuteczne, np. antybiotyki. A co najważniejsze jest to leczenie bezpieczne, ponieważ nie powoduje efektów ubocznych. Można powiedzieć, że jedynym efektem ubocznym są sińce. Na szczęście szybko znikają! Jeśli ktoś nadal twierdzi, że to tylko zabobony – jego sprawa jak dba o swoje zdrowie. Jednak kiedy naprawdę się o nie troszczysz bańki są idealnym sposobem na to by skutecznie i bezpiecznie odzyskać zdrowie!

Warto spróbować.