Mimo zajęcia Zaolzia w październiku 1938 r. z olbrzymim propagandowym zadęciem, nie zamierzano go bronić na wypadek wojny z Niemcami.
Anektowane Zaolzie zostało włączone do systemu obronnego Polski. Stworzono posterunki policji i komisariaty Straży Granicznej w Boguminie, Cierlicku, Jabłonkowie, Ligotce Kameralnej i w Orłowej. Jednym z zadań Straży Granicznej była również ochrona granic pod względem wojskowym. Chociaż była oficjalnie podporządkowana Ministerstwu Skarbu, to jednak w chwili ogłoszenia mobilizacji znalazła się w strukturze Sił Zbrojnych. Obronę Zaolzia miała zabezpieczyć przede wszystkim 21 Dywizja Piechoty Górskiej z Bielska. Do Bogumina przesunięto III batalion 3 Pułku Strzelców Podhalańskich, a do Cieszyna Zachodniego (byłego Czeskiego Cieszyna) III dywizjon 21 Pułku Artylerii Lekkiej. W ramach Obrony Narodowej (ON) sformowano w okresie od 10 stycznia do 23 marca 1939 r. batalion „Cieszyn II” w sile trzech kompanii: „Cieszyn”, „Trzyniec” i „Jabłonków”.
Wraz z pogarszającą się sytuacją strategiczną Polski, przy zmianie przez Sztab Generalny WP planu wojny z III Rzeszą z 1936 r., tzw. planu operacyjnego „Zachód” powołano do życia Armię „Kraków”. W jej składzie, utworzono z inicjatywy gen. Szylinga Grupę Operacyjną „Bielsko” pod dowództwem gen. bryg. Mieczysława Boruty-Spiechowicza, a w jej składzie 21 Dywizję Piechoty Górskiej, której główna linia obrony przebiegała od Dziedzic przez Bielsko do masywu górskiego Klimczok – Barania Góra. Leżącego na jej przedpolu Zaolzia nie zamierzano bronić, jednak rozmieszczono tam siły, mające utrudnić podejście do tej linii i rozpoznać główne kierunki niemieckiego natarcia.
W pierwszej kolejności wzmocniono komisariaty Straży Granicznej plutonami z patrolami minerskimi. Każdy patrol miał do dyspozycji 100 kg materiałów wybuchowych do wykonania zniszczeń, głównie mostów. Batalion ppłk. Wacława Iwaszkiewicza miał się z Bogumina wycofać i stawić pierwszy opór w rejonie Jastrzębia, po czym odskoczyć na główną linię oporu. Dowódca stacjonującego w Cieszynie 4 Pułku Strzelców Podhalańskich ppłk dypl. Bronisław Warzybok przeznaczył do osłony Cieszyna od strony Frydka I batalion mjr. Perla z wysuniętymi placówkami w Mistrzowicach i Żukowie Górnym ze wsparciem artylerii. Po zarządzonej 23 sierpnia mobilizacji alarmowej z batalionów ON Śląsko-Cieszyńskiej Półbrygady sformowano rezerwowy 202 pp. włączony do 21 DPG.
Po ataku niemieckiej grupy dywersyjnej na strategicznie ważne tunele kolejowe w Mostach koło Jabłonkowa 26 sierpnia 1939 r. (opisaliśmy ten incydent w poprzednim nr Tramwaju), polscy saperzy wzmogli czujność. Kiedy po wybuchu wojny, 1 września około godz. 6:30 Niemcy podeszli do tunelu, dowódca plutonu saperskiego ppor. rez. Witold Pirszel osobiście odpalił ładunki wybuchowe umieszczone już w połowie sierpnia w wykutych w bokach tuneli komorach. Stropy obu tuneli runęły wraz z przechodzącą nad nimi drogą, po czym polscy żołnierze rozpoczęli szybki odwrót do Jabłonkowa, podczas którego patrole minerskie zdążyły zniszczyć jeszcze trzy mosty. Niemiecka piechota, prowadzona najkrótszą drogą przez miejscowego niemieckiego dywersanta, już rano opanowała opuszczony przez polskich żołnierzy Jabłonków i skierowała się dalej w kierunku Istebnej.
Bardziej na północ skoncentrowane niemieckie pułki 45 oraz 44 DP otrzymały rozkaz do ataku o godz. 3:00 i natychmiast ruszyły ku granicy. Poprzedziły je dywizyjne oddziały rozpoznawcze. Pierwszą ich przeszkodą była postawiona już w nocy w stan gotowości Straż Graniczna. Tak np. na stoku pogranicznej góry Praszywa poległ niezidentyfikowany żołnierz SG, a jej opór w Trzanowicach Dolnych, gdzie straciła pierwszych jeńców, został przełamany przez Niemców do godz. 8:00. Kolejną walkę stoczono na południe od Żukowa Górnego, gdzie broniła się 2 kompania 4 psp por. Michała Boruca wsparta ogniem baterii haubic 21 pal. O godz. 14 dowódca 4 psp otrzymał rozkaz do opuszczenia Cieszyna, tak więc po godz. 15:00 wysadzono w powietrze mosty na Olzie, a o godz. 18:00 do Cieszyna wkroczyły „przy aplauzie ludności” jednostki niemieckiego 135 pp.
Do wsi Gnojnik pierwsze niemieckie oddziały ze 133 pp. dotarły o godz. 6:00. Nowy most na rzece Stonawce został tylko uszkodzony i nie stanowił dla nich przeszkody w marszu na Trzyniec. W Strzycieżu został ostrzelany polskimi haubicami i tam poległ jego pierwszy podoficer, gefr. Erich Kranich. Pułk skierował się na Trzyniec broniony przez 7 kompanię rezerwowego 202 pp. W kronice Trzyńca zapisano: „Na nadchodzącą niemiecką armię ludność cywilna strzelała w Kanadzie (dzielnica miasta), z wieży kościoła katolickiego w Trzyńcu i z okien domów w Dolnej Lesznej. Podczas strzelaniny zostały spalone dwa domy w Lesznej i zginęło 9 osób.” Jedną z nich był 30-letni Jan Błaha z obsługi polskiego karabinu maszynowego. Sami Niemcy określili walki jako ciężkie i musieli posłać w bój batalion z odwodowego 130 pp. Pluton dowodzony przez ppor. rez. Leopolda Dziadka zamykający szosę Cieszyn-Jabłonków stoczył swą pierwszą walkę o godz. 7:30 z patrolem konnym, a ok. godz. 10:00 z wozami opancerzonymi i piechotą. Wobec wycofania się reszty kompanii i oskrzydlenia, pluton wycofał się do rejonu na północ od Górnej Lesznej, gdzie odrzucił kilka natarć piechoty wspieranej artylerią i o godz. 17:00 wycofał się z Zaolzia jako ostatni polski oddział. Niemiecka 45 DP straciła na Zaolziu 4 poległych, 6 ciężko i 10 lekko rannych żołnierzy. Sąsiednia 44 DP zaatakowała siłami dwóch pułków. Jej 131 pp po krótkiej walce z SG w rej. Cierlicka szybko i bez oporu dotarł do Olzy. Po drodze jego patrol motocyklistów, prowadzony przez miejscowego Niemca, zaszedł w Mistrzowicach od tyłu punkt obserwacyjny dowódcy kompanii zwiadowczej, na którym poległ pierwszy oficer 4 psp w tej wojnie, ppor. Franciszek Szyndlar.
We Frysztacie rozpoczęto ewakuację urzędów państwowych o godz. 8:00 a o godz. 10:00 wysadzono w powietrze mosty na Olzie, w tym most kolejowy w Darkowie. Kompania kolarzy 21 DPG, która pojawiła się w Frysztacie 30 sierpnia oraz wcześniej dyslokowana w pobliskiej Karwinie kompania ON, wycofały się na rozkaz dowództwa dywizji bez walki. Do miasta wtargnęło ok. 100 niemieckich motocyklistów dopiero 2 września. Batalion ppłk. Iwaszkiewicza w Boguminie został powiadomiony przez Straż Graniczną o wybuchu wojny o godz. 5 rano i w myśl planu wyruszył na swe pozycje obronne w rej. Jastrzębia. W tym czasie wysadzono w powietrze mosty na Odrze, co Niemcom uniemożliwiło natychmiastowe opanowanie Bogumina. W ciągu pierwszych dwóch dni wojny przez Zaolzie przelała się fala wojsk hitlerowskich zmierzających w głąb Polski.
Na koniec warto zwrócić uwagę, że do obrony przed Niemcami nie wykorzystano nawet kilkunastu czeskich bunkrów, przejętych na Zaolziu, na dawnej granicy niemiecko-czechosłowackiej w rejonie Bogumina.
Piotr Lipka