Śmierć kapitana

0
5026
fot. Cezary Haller, wikipedia.
- reklama -

Najbardziej znaną ofiarą czesko-polskiej wojny o Śląsk Cieszyński był kapitan Cezary Haller, młodszy brat gen. Józefa Hallera. Był także najwyższym stopniem polskim oficerem, który zginął w tym konflikcie.

W pierwszym dniu wojny, 23 stycznia 1919 roku, wojskom czeskim udało się zdobyć Bogumin, a większość jego polskiego garnizonu dostała się do niewoli. Prawe skrzydło polskiej obrony przestało istnieć, a linia kolejowa Bogumin-Zebrzydowice-Dziedzice stała otworem. Dowództwo Okręgu Generalnego w Krakowie, nakazało najbliższemu okręgowi wojskowemu w Wadowicach zorganizować oddział i jeszcze 24 stycznia wysłać koleją do Zebrzydowic. Na jego czele stanął kpt. Cezary Haller, ur. w 1875 r. Studiował na wydziale artylerii Akademii Technicznej w Wiedniu i odbył służbę wojskową w armii austriackiej. W 1911 r. został wybrany na posła do parlamentu austriackiego, gdzie interweniował w sprawach Polaków na Śląsku Cieszyńskim i legionistów Piłsudskiego. W listopadzie 1918 roku na ochotnika wstąpił do polskiego wojska i otrzymał przydział do „Wadowickiego” pułku piechoty. 24 stycznia 1919 r. udało się sformować półbatalion złożony z 240 żołnierzy Pułku Ziemi Wadowickiej, z garnizonów w Wadowicach i Oświęcimiu, wzmocnionych 2 karabinami maszynowymi. Wieczorem tego samego dnia, oddział pociągiem dojechał do Zebrzydowic. 25 stycznia półbatalion zajął pozycje: kompania ppor. Henryka Tauba w Zebrzydowicach, a kompania ppor. Stanisława Karolusa w Kończycach Małych (gdzie kwaterę miał także kpt. Haller). Informacje o zajęciu tych pozycji kpt. Haller przekazał do Krakowa, ale sztab w Cieszynie nie miał z nim łączności telefonicznej. Nie nawiązano z nim nawet łączności bezpośredniej przez patrole szwoleżerów lub żołnierzy z Pułku Ziemi Tarnowskiej, którzy wieczorem 25 stycznia obsadzili Kończyce Wielkie.
Atak czeski na półbatalion kpt. Hallera rozpoczął się w niedzielę 26 stycznia po godz. 4 nad ranem. Z Piotrowic, wzdłuż toru kolejowego na Zebrzydowice, natarcie prowadził 17 myslivecký prapor (17 batalion strzelców) wspierany przez dwudziałową baterię tzw. „morawską”. Jednocześnie z Mizerowa i Raju (dziś dzielnice Karwiny) przez tzw. Czarny Las, uderzyły dwie roty (kompanie) z 3 praporu 21. čs. střeleckého pluku francouzských legií (3 batalionu 21 pułku strzelców czechosłowackiej legii francuskiej). 11 rota, która atakowała Kończyce Małe, częścią sił weszła w lukę między polskimi oddziałami i odcięła je od Kończyc Wielkich. Natomiast
10 rota, swoim lewym skrzydłem weszła między Zebrzydowice i Kończyce Małe okrążając obrońców dworca w Zebrzydowicach. Oddziały polskie w Kończycach Małych zostały zaskoczone. Mroźną noc żołnierze spędzili zakwaterowani w dwóch gospodach gminnych
i w prywatnych domach i w momencie czeskiego ataku dopiero wstawali i przygotowywali śniadanie. Kpt. Haller próbował organizować obronę, ale jego koń został ranny, a on sam także został postrzelony w biodro. Pieszo musiał cofać się za swoimi żołnierzami i po przejściu kilkuset metrów, upadł i wykrwawił się na śmierć (w miejscu gdzie dzisiaj stoi krzyż). O skali zaskoczenia świadczy niewielka liczba zabitych. Oprócz kpt. Hallera, zginąć mieli szeregowcy: Mieczysław Sikorski pochodzący z Łodzi, Andrzej Krzemień z Brzezinki k/Oświęcimia, Jakub Wowra z Brzeszcz (pochowani na cmentarzu w Kończycach Małych). Czwarty zabity – Józef Nieciak z Zagórza, prawdopodobnie padł bliżej Zebrzydowic, ponieważ po bitwie, Czesi kazali przewieź jego ciało na cmentarz w Zebrzydowicach. Pozostali żołnierze dostali się do niewoli, lub rozproszeni wycofali się w stronę Pruchnej i Kończyc Wielkich.
Zdecydowanie lepiej przygotowana do walki była kompania ppor. Henryka Tauba obsadzająca Zebrzydowice. Niestety pod ogniem czeskiej artylerii musiała wycofać się między budynki wsi i uległa przewadze liczebnej atakujących. Około 30 żołnierzy wraz
z ppor. Taubem zostało otoczonych w budynku zebrzydowickiego dworca kolejowego. Po nieudanej próbie przebicia się z okrążenia musieli się poddać. Ciężko ranny ppor. Taub mimo przewiezienia do czeskiego szpitala w Orłowej, tego samego dnia zmarł. W walkach
w Zebrzydowicach zginęło 6 polskich żołnierzy, których pochowano na miejscowym cmentarzu w zbiorowej mogile (wraz z ww. Józefem Nieciakiem). Około
90 okrążonych żołnierzy dostało się do niewoli, a pozostali wycofali się na Pruchną. Po stronie czeskiej w czasie walk o Zebrzydowice zginęło kilku żołnierzy i dowódca 10 roty por. Robert Smutný, najwyższy stopniem oficer czeski jaki zginął w czasie całej wojny.
Płk Latinik około godz. 14:00 otrzymał informację o rozbiciu oddziału kpt. Hallera. Linia kolejowa z Zebrzydowic do Dziedzic znowu pozostała bez osłony. Czesi mieli więc otwartą drogę na niebronione mosty kolejowe i drogowy w Drogomyślu i mogli okrążyć pozostałe siły polskie. Płk Latinik podjął więc trudną decyzję o oddaniu Cieszyna bez walki i wycofaniu wojsk na nową pozycję opartą o linię rzeki Wisły.
Według świadków: żołnierzy polskich i osób cywilnych, w czasie walk o Zebrzydowice i Kończyce Małe i po ich zakończeniu, czescy żołnierze mieli popełnić zbrodnie wojenne polegające na dobijaniu rannych i mordowaniu jeńców. Takie przypadki, w czasie tej wojny, zdarzały się np. w Karwinie i Stonawie. Jednak relacja o wymordowaniu ponad 20 wziętych do niewoli obrońców dworca w Zebrzydowicach jest zdecydowanie przesadzona. Jak wyżej wspomnieliśmy na cmentarzu pochowano ich tylko 6 i nie wiadomo, czy którykolwiek z nich, w ogóle został zamordowany po wzięciu do niewoli. Również przy śmierci kpt. Cezarego Hallera pojawiły się relacje o brutalnym jego dobiciu. Proboszcz z Kończyc Małych ks. A. Gałuszka w liście do wdowy po kpt. Hallerze z 18 marca 1919 r. opisał, że wycofującego się rannego kpt. Hallera: „…dopędzili legionari czescy i któryś pchnął go bagnetem w samo serce około godz. 9 rano. Tak przynajmniej wskazywała rana…”. Jednak dokładnie to zdanie zostało w liście przekreślone przez siostrę kapitana – Annę Haller, która pod spodem odręcznie dopisała: „Tak rzeczywiście było i widziałam w płaszczu przebicie kulą” – jednoznacznie potwierdzając, że jej brat nie został dobity przez czeskich żołnierzy. Dwaj bezpośredni świadkowie – polscy żołnierze ranni w tym samym miejscu i czasie co kpt. Haller, którzy widzieli ostatnie chwile życia swojego dowódcy również nie wspomnieli o dobiciu bagnetami. O dobiciu kpt. Hallera nie ma też żadnej wzmianki w „Zarysie historii wojennej 12-go pułku piechoty” wydanej w 1928 r. Nawet płk Latinik
w swoich wspomnieniach pt. „Walka o Śląsk Cieszyński w 1919 r.“ nic o tym nie wspomina, co w przypadku śmierci tak znanego i ważnego oficera na pewno by odnotował.
Wydanie ciała kpt. Hallera stronie polskiej, zostało uzgodnione na drodze dyplomatycznej za pośrednictwem Komitetu Narodowego Polskiego w Paryżu. Na prośbę rodziny kpt. Hallera (również gen. Józefa Hallera) za pośrednictwem i przy wsparciu dyplomatów Ententy zażądano od strony czeskiej wydania ciała z honorami wojskowymi. Cezary Haller, został pośmiertnie odznaczony najwyższym polskim odznaczeniem wojskowym – Krzyżem srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari i awansowany do stopnia majora. 6 lutego 1919 r. w Dworach koło Oświęcimia pochowano go z honorami wojskowymi w obecności wielu delegacji i tysięcy osób w rodowej kaplicy zachowanej do dnia dzisiejszego.

- reklama -