Wspólnie, bez rywalizacji

0
227
- reklama -

Największym wyzwaniem jest to, abyśmy widzieli miasto wspólnie. Abyśmy dostrzegali, że możemy coś robić razem. Abyśmy potrafili się sieciować. Dzięki temu organizacje miałyby szansę się dowiedzieć, która przestrzeń do działań nie jest zagospodarowana i można ją wypełnić aktywnościami – mówi Irena Fluder-Kudzia, radna cieszyńskiej Rady Miejskiej, wiceprzewodnicząca Gminnej Rady Działalności Pożytku Publicznego w Cieszynie.

Marcin Mońka: W obecnym składzie Gminna Rada Działalności Pożytku Publicznego działa od 2022 roku. Co należy do jej najważniejszych zadań? 
Irena Fluder-Kudzia: Rada jest organem opiniującym, zrzeszającym osoby z organizacji pozarządowych, Rady Miejskiej oraz Urzędu Miejskiego. W zakres jej działań wchodzi również pomoc organizacjom na bardzo różnych poziomach, także w promocji ich aktywności. Informacja o spotkaniach Gminnej Rady pojawia się w mediach, nasze spotkania mają charakter otwarty, i każdy mieszkaniec na takie spotkanie może przyjść. Co ważne – osoby działające w radzie działają społecznie i nie pobierają z tego tytułu żadnego wynagrodzenia. 
Od początku staramy się, aby rada funkcjonowała sprawnie, w duchu rozporządzenia. A to oznacza, że jej przewodniczącym jest przedstawiciel organizacji pozarządowej, natomiast zastępcą osoba z ramienia Rady Miejskiej. Sprawami informacyjnymi w Gminnej Radzie zajmuje się przedstawiciel Urzędu Miejskiego.
Jak wspomniałam – naszym głównym zadaniem jest opiniowanie uchwał i wniosków. W tym kontekście istotnym jest, że nasz głos jest słyszalny, ponieważ  wszystkie opinie Gminnej Rady przechodzą przez komisję spraw społecznych, w której zasiadam, więc od razu komisja otrzymuje informacje na temat wydawanych przez radę opinii. 
 
Jak scharakteryzowałaby Pani obecną Gminną Radę Działalności Pożytku Publicznego?
Myślę, że jesteśmy skuteczni w naszych działaniach. Cieszy szczególnie, że w obecnej radzie działają osoby, które chcą zmian i nie boją się poruszać  trudnych tematów. Bardzo istotna jest dobra relacja z miastem – a my ściśle współpracujemy z pierwszym zastępcą burmistrza Cieszyna – Krzysztofem Kaszturą. 
Ponadto udało nam się wyjść poza urząd i uważam to za jedno z najważniejszych osiągnięć. Spotykamy się coraz częściej w siedzibach organizacji pozarządowych, dzięki temu możemy faktycznie zobaczyć, co się u nich dzieje, jakie mają potrzeby, z jakimi problemami borykają się na co dzień. W zeszłym roku byliśmy więc m.in. w Dziennym Ośrodku Wsparcia, prowadzonym przez Stowarzyszenie Ochrony Zdrowia Psychicznego Więź. To było cenne doświadczenie dla rady – jej przedstawiciele mogli zobaczyć, w jakiej przestrzeni publicznej ta organizacja działa. Byliśmy również w Fundacji Być Razem, w Fundacji Lokalsi, w siedzibie Fundacji Miejski Nurt. Bardzo chętnie wybierzemy się do Cieszyńskiego Zwierzogrodu, bo to jest organizacja prężnie działająca na rzecz kotów w Cieszynie. 
 
Jak działająca w Cieszynie Gminna Rada Działalności Pożytku Publicznego wypada na tle innych podobnych jednostek?
W zeszłym roku uczestniczyliśmy w kongresie Gminnych Rad Działalności Pożytku Publicznego.
Mieliśmy okazję skonfrontować nasze działania z działaniami innych rad w województwie śląskim. Wracałam z kongresu podbudowana, ponieważ wypadliśmy w naszych działaniach bardzo obiecująco. Spotykaliśmy się z przedstawicielami ośrodków, w których w gminnych radach najwięcej do powiedzenia mają prezydenci czy burmistrzowie albo dyskurs jest zdominowany przez jedną organizację pozarządową. U nas jest inaczej – od początku chcieliśmy, aby w radzie zasiadali przedstawiciele różnych organizacji zajmujących się na co dzień wieloma różniącymi się od siebie aktywnościami w przestrzeni społecznej. Warto pamiętać, że w naszym mieście organizacje pozarządowe odgrywają kluczową rolę. Wykonują wiele zadań, także takich, które spoczywają w gestii miasta. Trudno zresztą wyobrazić sobie sytuację, w której miasto samo wypełnia te wszystkie zadania, bo nie byłoby w stanie tego zrobić. To przecież organizacje dysponują odpowiednio wykwalifikowaną kadrą, wiedzą, w jaki sposób zdobywać środki na działania, w jaki sposób je później wykorzystywać. 
A dzięki temu, że mamy taką różnorodność, w Cieszynie jesteśmy w stanie realizować działania w szerokim zakresie. Oczywiście, zawsze można powiedzieć, że coś mogłoby działać lepiej. Spotykamy się jednak co miesiąc, a jeśli zachodzi taka potrzeba, to dwa razy w miesiącu, i zawsze mamy kworum. A to oznacza, że ludzie poważnie podchodzą do działań w ramach Gminnej Rady. 
Na dobrą kondycję Gminnej Rady w Cieszynie wpłynęło również to, że działała mimo pandemii koronawirusa i udało jej się przetrzymać ten trudny dla wszystkich czas. W wielu miastach rady w tym czasie się rozpadły, nawet w dużych ośrodkach, a teraz trwa tam proces ich odbudowywania. 
 
Co jest największym wyzwaniem dla Gminnej Rady Działalności Pożytku Publicznego?
Największym wyzwaniem jest to, abyśmy widzieli miasto wspólnie. Abyśmy dostrzegali, że możemy coś robić razem. Abyśmy potrafili się sieciować. Dzięki temu organizacje miałyby szansę się dowiedzieć, która przestrzeń do działań nie jest zagospodarowana i można ją wypełnić aktywnościami. A tych przestrzeni naprawdę jest bardzo dużo. 
Istotne jest również to, abyśmy dostosowywali plan pracy do stojących przed nami wyzwań w danym momencie. To bardzo wymagające działania, w których niejednokrotnie trzeba iść na wiele kompromisów. 
Od początku pragniemy działać w radzie tak, aby organizacje poczuły, że jesteśmy organem służącym pomocą i wsparciem, a nie kolejną utworzoną jednostką samorządu. Zachęcamy organizacje, aby się na nas otwierały – chętnie się z nimi spotykamy, poznajemy zakres ich działań, problemy z którymi na co dzień się mierzą. 
 
Organizacje mają świadomość jak ważnym partnerem jest dla nich Gminna Rada Działalności Pożytku Publicznego?
Myślę, że coraz częściej tak. Dla mnie w tym kontekście bardzo ważne było doroczne spotkanie z organizacjami, na którym opowiadaliśmy o tym wszystkim, co zrobiliśmy w minionym roku. 
Ucieszyło mnie zwłaszcza to, że na spotkaniu było obecnych więcej przedstawicieli organizacji niż rok wcześniej. To napawa optymizmem, że stowarzyszenia i fundacje chcą działać, i poszukują ze sobą kontaktu. Cały czas o tym mówimy, że w naszej przestrzeni miejskiej jest miejsce dla każdej organizacji.
Od dawna docierają do nas również informacje, że działające w mieście organizacje potrzebują swojego centrum, czyli miejsca, do którego np. nowo powstające stowarzyszenie, z pewnym pomysłem, po prostu mogłoby przyjść, spotkać się i porozmawiać, wyjaśnić wątpliwości itd. Ten temat przewija się od dawna, w ostatnim czasie był mocno akcentowany podczas spotkań Szkoły Liderów i zaproponowanych przez jej uczestników rekomendacji. 
 
Powstanie centrum organizacji pozarządowych wzmocniłoby jeszcze bardziej działania trzeciego sektora w mieście…
Bez wątpienia tak. A powstanie centrum wzmocniłoby np. sieciowanie, o którym już mówiłam. Zresztą proces sieciowania w Cieszynie już ruszył, taka rekomendacja również pojawiła się w czasie cieszyńskiej Szkoły Liderów. To szalenie ważne, aby wszyscy zaangażowani w pracę w stowarzyszeniach czy fundacjach wiedzieli, w jakiej przestrzeni działają i z kim mogą współpracować czy dzielić się zadaniami do wykonania. W tej przestrzeni nie chodzi przecież o rywalizację, lecz o wzajemne uzupełnianie się w działaniach, być może realizację innych pomysłów, których dotąd w danym obszarze jeszcze nie było. 
Wiem już, że jest wola takiej współpracy, zarówno ze strony Gminnej Rady Działalności Pożytku Publicznego, jak i niektórych organizacji. 
 
Jak docierać do organizacji pozarządowych, które choć działają, nie wykazują jednak chęci współpracy?
Od dawna jestem zwolenniczką reguły, że nic nie powinno dziać się na siłę. To od chęci i otwartości organizacji zależy, czy jej działania pojawią się w naszej wspólnej przestrzeni. Zaproszenia kierujemy do wszystkich, bardzo dobrą inicjatywą jest np. festiwal organizacji pozarządowych Cieszyński Przekładaniec, gdzie wszystkie działające organizacje mają szansę się zaprezentować. 
Festiwal jest właśnie tym miejscem, w którym można zaistnieć, i poczuć się organizacją potrzebną w mieście. Niejednokrotnie podkreślałam, że bez organizacji pozarządowych nie ma szans na wypełnienie wszystkich zadań, jakie stoją przed miastem.
Bardzo się cieszę, że tych zarejestrowanych organizacji jest aż tyle, jednak cieszyłabym się jeszcze bardziej, gdybym te wszystkie organizacje widziała w przestrzeni publicznej. Być może niektóre nie chcą się ujawniać i uaktywniać. Ale trudno w takiej sytuacji jest też zarzucać miastu, że nie jest otwarte na działalność trzeciego sektora. Mogę jednak zadeklarować, że jako rada na co dzień współpracujemy z wieloma organizacjami, i wszystkie są traktowane po partnersku. 
- reklama -