Dzieci XXI wieku – najbardziej smutny jest pusty i cichy plac zabaw

0
1565
- reklama -

1-ego czerwca obchodzimy Międzynarodowy Dzień Dziecka. Oblegane stoiska z zabawkami czy elektroniką przeżywają dość owocny czas. Zabiegani rodzice ten ważny dla dzieci dzień mylą z gwiazdką. W tak konsumpcyjnym świecie ubieramy własne pociechy w kolejny, bzdurny przedmiot lub jeszcze inteligentniejszy telefon. Nam dorosłym wydaje się, że one właśnie tego oczekują. Nieważne, że domowe kosze z zabawkami pękają w szwach, a gadżety jeszcze bardziej wchłaniają dzieci w wirtualny świat. Każdy z nas nie raz słyszał narzekanie dorosłych na wlepione w ekran dzieci. Drażni nas brak kontaktu z nimi a przy każdej okazji wyciągamy na światło dzienne własne kreatywne dzieciństwo. Zapominamy o tym, że sami jesteśmy odpowiedzialni za taki stan rzeczy. To nasze pokolenie uczyniło z dzieci smutny świat zombie, nieczuły, egoistyczny i sfrustrowany.

 

90 proc. dzieci poniżej drugiego roku życia ma kontakt z jakimś rodzajem mediów elektronicznych;

dzieci do 2 roku życia oglądają średnio 1–2 godziny telewizji dziennie;

- reklama -

jedna trzecia dzieci ma telewizor w sypialni w wieku 3 lat;

39 proc. rodziców małych dzieci przyznaje, że telewizor jest w ich domach włączony przez przynajmniej 6 godzin dziennie.

 

Dorosłe dzieci

W ostatniej dekadzie niemal na całym świecie zaczęła wzrastać tendencja do kształtowania „dorosłych dzieci”. Niektórzy rodzice siadają obok łóżeczka dziecka i rozmawiają z nim o znaczeniu płaczu w różnych momentach życia. Rozmawiają również o odpowiedzialności czy analizują każde zachowanie w sposób niezrozumiały dla malucha. Próbując uczynić w ten sposób z dzieci poważnych dorosłych kradniemy im najlepsze lata. A przecież każdy z nas wie, że dzieciństwo ma bardzo duży wpływ na kształtowanie dorosłego życia.

Od samego początku rodzice starają się wychowywać dzieci na kształt niezależnych jednostek. Wygląda to tak, jakby chcieli, aby ich dzieci jak najmniej zakłócały ich życie. Chcą, żeby umiały same wstać i pójść spać, dokończyć zadania domowe bez pomocy rodziców, „cicho” zaczekać w domu na powrót rodziców z pracy. A kiedy już do tego domu wracają chcą odpocząć w spokoju, więc pozwalają swoim pociechom na kolejne godziny spędzone przed monitorem. Innymi słowy, dzieci mają zachowywać się jak mali dorośli. W efekcie sami wpędzamy nasze pociechy w osamotniony świat. Już  małe dzieci pozbawione kontaktu i bliskości mogą odczuwać osamotnienie. To taki stan, gdy zaczyna nam się chwiać równowaga. Żadnemu człowiekowi nie wystarczy do życia powietrze i jedzenie. Komfort psychiczny, poczucie, że ktoś nas kocha i potrzebuje, są równie obowiązkowe. Jeśli dziecko ma jednak duży temperament i siedzenie na kanapie czy w fotelu jest dla niego męczące, a jeszcze wymaga wciąż naszej uwagi, to przypisujemy dziecku ADHD i wrzucamy je do gabinetów terapeutycznych. Bo przecież jakoś trzeba dziecko naprawić i postarać się, by było jak inne „cicho”. Lekarze przepisują dzieciom coraz częściej środki uspakajające, ale nie widzimy już tego, że nasze dzieci przestały wychodzić z mieszkania i stały się smutne a przede wszystkim samotne. Ważne, że zachowują się jak rówieśnicy.

W XIII wieku cesarz rzymski Fryderyk II Hohenstauf nakazał odebranie matkom grupy noworodków i wychowywanie ich w całkowitym milczeniu. Zastępcze opiekunki miały ograniczyć kontakt z maluchami do minimum, czyli zapewniać im pożywienie. Cesarz ciekaw był, jakim językiem zaczną się one porozumiewać, wierzył, że będzie to mowa pierwotna. Eksperyment  nie powiódł się. Pozbawione czułości, bliskości i głosu innych ludzi dzieci nie przeżyły.

  Ta trudna historia pokazała, jak ważne w życiu dziecka są: bliskość, miłość i przede wszystkim obecność. Z tą obecnością mamy jednak obecnie największy problem.  Żyjemy w czasach kiedy plan dnia jest tak bardzo rozbudowany, że na szarym końcu stawiamy dom czy rodzinę. Praca zdominowała nasze życie i coraz trudniej nam to nawet dostrzec. Żyjemy tak wszyscy. Jeśli jednak kobiety decydują się i mają możliwość by nie pracować od razu świat zewnętrzny spycha je za margines normalności. Internet przepełniony jest skrajnie feministycznymi artykułami, w których upycha się takie matki na grzędach nazywając kurami domowymi. Osobiście bardzo cenię takie kobiety. Przecież dom to praca na pełny etat, ale przede wszystkim to czas dla dzieci i rodziny. 

Jak być więc dobrym rodzicem w XXI wieku? Jak poukładać swoją rzeczywistość, by nie skrzywdzić i nie pozostawić w osamotnieniu swojego dziecka? Jak pogodzić pracę z rodzicielstwem i jak mieć na wszystko siłę?  Jak wychować dojrzałego i odpowiedzialnego człowieka w czasach, gdy wszystko jest maksymalnie uproszczone i dostępne? Jak rozwijać samodzielność i odpowiedzialność dziecka w świecie, który nie jest bezpieczny? Jak budować kreatywność i rozwijać wyobraźnię w świecie, gdzie wszystko można kupić?