Ewa Farna przede wszystkim jestem Polką

0
2630
mat. prasowe
- reklama -

Przed nami kolejna edycja festiwalu „Ewa Fest”. Skąd pomysł na taki festiwal i dlaczego w Cieszynie? 

Ewa Farna: Cieszyn jest nie tylko granicznym miastem, ale ma też swoją polską i czeską część. W sumie tak jak ja. Ewa Fest powinien łączyć moich polskich, czeskich i nawet słowackich fanów. Cieszyn jest idealnym miejscem. W dodatku, że po jego czeskiej stronie uczęszczałam do liceum i wiążą się z nim moje szkolne przeżycia, więc mam trochę uczucie, że zabieram fanów „na swój” teren. 

Dochód z koncertów przeznaczony jest na cele charytatywne. Do kogo trafią zebrane środki?

W zeszłym roku przekazaliśmy 70 tys. kč na non profit organizację Boruvka o.p.s.,  z którą od lat współpracuję. Następne 50 tys. przekazaliśmy na Fundusz Zaolzia, by wspierać lokalne projekty i pomóc rozwijać polskość na Zaolziu. Odczuwam to jako obowiązek i formę podziękowania swojemu regionowi.

- reklama -

To będzie nowe doświadczenie, nie ze względu na koncerty czy spotkania z fanami, ale jest Pani mamą kilkumiesięcznego synka. Są zatem obawy o pogodzenie tych ról?

Obawy są zawsze, jednak gdyby to nie było do pogodzenia, nie podjęłabym się takiego wyzwania. Każde dziecko jest inne i oczywiście, że całość będzie dostosowana do tego, bym ja mogła spełniać swoje macierzyńskie obowiązki, ale z drugiej strony jestem „u siebie w domu”, więc gdzie indziej miałoby być bardziej komfortowo.
Na razie radzimy sobie dobrze. Chcę też pokazać innym młodym mamom, że można mieć dziecko i rodzinę nie rezygnując z siebie, swojej pracy i swoich pasji. Dziecko jest na pierwszym miejscu, ale to nie musi oznaczać zamknięcia w domu 24 na dobę.

Zaolzie jest miejscem nie tylko pochodzenia, ale to miejsce, do którego Pani często wraca. Przede wszystkim jest miejscem, które przy każdej możliwej okazji Pani promuje, dlaczego? (Mówi się często, że bycie Zaolziakiem to stan umysłu, czy to prawda?)

Ha ha, to się nawet chyba zgadza! Uważam, że dużo zawdzięczam regionowi, jestem lokalną patriotką, więc dla mnie to naturalne, by w podziękowaniu za dwujęzyczność i obycie z dwoma kulturami od dziecka (co dało mi możliwość prowadzenia kariery muzycznej po obu stronach Olzy) oddać trochę siebie z powrotem.

Poznawałam z wielkim zapałem fenomen Polaków na Zaolziu, patrząc na historię mam wrażenie, że asymilacja z narodem czeskim jest coraz  silniejsza, a grono członków PZKO czy Kongresu Polaków maleje. Czy zauważa Pani malejącą kulturę polskości na Zaolziu? Czy jest obawa, że wraz z odejściem starszego pokolenia przywiązanie do pochodzenia polskiego zmaleje? 

Jest taka obawa, z drugiej strony chyba zawsze była. To obawa każdej mniejszości narodowej… trzeba dbać o tradycję, kulturę, język i prowadzić dzieci do lokalnego patriotyzmu, to wszystko co możemy chyba robić. Reszta, to już sprawa naturalnego rozwoju. Trzeba się cieszyć z tego co jest i to pielęgnować.

Promocja Zaolzia jest więc ważna i ważne jest przekazywanie kolejnym pokoleniom wiedzy o historii i o ludziach. Może to stać się misją i potrzebą. Tak Pani postrzega ten temat?

Tak, ja akurat mam możliwość całkiem dobrej promocji, wiec poświęcam temu sporo energii. Są inni, którzy na pewno lepiej ode mnie potrafią opowiadać o historii czy znaczących nazwiskach z naszego regionu, więc im zostawiam to zadanie. I jest to absolutnie nie mniej ważne, może nawet ważniejsze.

Czy Pani jako kobieta talentu i sukcesu, podróżująca po świecie i Polsce czuje się Pani bardziej Polką, Czeszką czy po prostu Zaolziaczką?

Czuję się Polką, aczkolwiek na pewno mamy inną mentalność niż Polacy np. z Warszawy. Jednak jeżeli ktoś pyta mnie o narodowość, odpowiadam, Polska z prostego powodu, Zaolzianin to nie narodowość.
Przynależność do Zaolzia jest jednak znacząca, pewnie większa niż bezpośrednio do Polski.

To może zbyt wcześnie, by pytać o plany muzyczne, ale jakie są i kiedy możemy się spodziewać nowej płyty bądź nowych projektów artystycznych?

W sumie co rok, każda trasa jest dla mnie nowym projektem artystycznym, szykujemy aranżacje utworów, wizual sceny, program… w tym roku gramy np. trasę koncertową po teatrach „Malo se Zname Tour”, gdzie gramy akustycznie. To piękny program, na który zapraszam, jesienią np. będziemy w Ostrawie.
Później 7.12 gramy ogromny koncert w nowej hali O2 Universum w Pradze z orkiestrą symfoniczną. To duży projekt i z pewnością duże wyzwanie.
Z nowymi piosenkami zobaczymy czy się uda, trudno miedzy jedną a drugą pieluchą myśleć o tekstach na płytę… poza tym, czym jestem starsza, tym bardziej jestem  wymagająca w stosunku do siebie.
Obecnie nawet czując już potrzebę nowego materiału, podporządkowuję plan do dziecka i tak się cieszę, że udaje mi się przynajmniej grać koncerty.

Dziękuję za rozmowę.
Urszula Markowska