Wczesnym rankiem 1 maja 1945 roku żołnierze radzieccy weszli do Skoczowa i wyzwolenie miasta stało się faktem. Po pięciu latach i dziewięciu miesiącach na budynkach ponownie powiewały biało-czerwone flagi. W mieście pojawiła się cywilna Grupa Operacyjna z Bielska, której celem było utworzenie w szybkim czasie Milicji Obywatelskiej dla zabezpieczenia mienia w zakładach pracy oraz zapewnienia porządku publicznego w mieście.
Obraz zakładu mleczarskiego po wyzwoleniu miasta był zastraszający. Na placu stały porozbijane pojazdy, a na poboczach leżały sterty pocisków artyleryjskich. Wschodnia część budynku była rozbita, w pomieszczeniach biurowych i produkcyjnych leżały zamoknięte i zabrudzone posłania. Urządzenia i wyposażenie, którego nie wywieziono, zdewastowano. Wobec braku jakiejkolwiek komunikacji 2 maja Franciszek Rychlicki, któremu przypadło w udziale zabezpieczenie mienia zakładu mleczarskiego, udał się pieszo do Bielska, aby prosić o doraźną pomoc techniczną bratni zakład mleczarski. Z Bielska pociągiem w wagonie towarowym wyruszył do Katowic, gdzie udało mu się spotkać z Naczelnikiem Wydziału Mleczarskiego przy Urzędzie Wojewódzkim i prof. Janem Licznerskim, pełnomocnikiem do spraw mleczarskich na powiat cieszyński i poinformować władze wojewódzkie o sytuacji i stanie zakładów mleczarskich na Ziemi Cieszyńskiej. Największe spustoszenie działania wojenne wyrządziły w rejonie mleczarni Pruchna. Jednak teren zakładów mleczarskich w Bażanowicach i Ogrodzonej ominęła pożoga wojenna, przez co na wiele miesięcy stały się przysłowiową oazą mleczną dla Śląska.
Franciszek Rychlicki otrzymał polecenie niezwłocznego powrotu i ponownego uruchomienia mleczarni oraz reaktywowania Spółdzielni Mleczarskiej w Skoczowie. Swoje działania rozpoczął od rozmów z rolnikami, do których dojeżdżał rowerem, prosząc o dostawy mleka na zaopatrzenie miasta. Dzięki przychylności Rudolfa Brannego z Simoradza już 8 maja 1945 roku została dostarczona pierwsza po wojnie partia mleka dla miasta. Ponieważ z powodu zniszczeń zakład nie mógł przyjmować surowca, dostarczano je do sklepu Karola Śniegonia, przy ul. Bielskiej 1. Sklep wkrótce został przejęty przez mleczarnię. Już 15 maja dostarczano mleko ze wsi Simoradz, Harbutowice, Bładnice, Międzyświeć, Wilamowice w ilości przekraczającej miejscowe zapotrzebowanie. Nadwyżkę wysyłano transportem konnym do Ogrodzonej.
Do czasu wymiany pieniędzy, niemieckich marek i fenigów na złote i grosze polskie, co nastąpiło w połowie czerwca 1945 roku, sprzedaż mleka odbywała się w cenach i za pieniądze z okresu okupacji.
Tymczasem w budynku skoczowskiej mleczarni, trwały prace porządkowe i przygotowawcze do obioru i przerobu mleka. Pojawienie się mleka, jako pierwszego artykułu spożywczego po przejściu frontu, wywołało spontaniczny społeczny odruch pomocy w odbudowie zdewastowanej mleczarni. Dzięki temu ruchowi udało się naprawić dach, okna i drzwi oraz wymalować biura i hale produkcyjne. Najtrudniejsze było wyposażenie zakładu w urządzenia do przerobu mleka. Wywiezione sprzęty do mleczarni w Czeskim Cieszynie udało się wprawdzie odzyskać, ale wirówki wróciły zdekompletowane. Skoczowski zakład wspomogły Bażanowice i Bielsko. Jednak kłopotliwe było transportowanie sprzętów, ze względu na bezprawne rekwirowanie zaprzęgów konnych przez przemieszczające się formacje wojskowe. Z tego powodu wirówkę z Bażanowic przewożono na ręcznym dwukołowym wózku. Przy skromnym wyposażeniu technicznym mleczarnię udało się uruchomić 25 maja i rozpocząć przerób mleka na masło i twaróg.
Pozytywne działania hamowały decyzje odgórne. Opublikowane zarządzenie o obowiązkowej dostawie mleka mówiące o surowych karach dla uchylających się, wywołało niechęć i nieufność producentów. Spontaniczne dostawy ustały, rolnicy przerabiali mleko na śmietanę, masło i twaróg we własnym zakresie. Nieprzychylność i biurokracja urzędników bez branżowych kwalifikacji Starostwa Powiatowego w Cieszynie wywołała ostrą interwencję prof. Licznerskiego w Katowicach, co pomogło unormować sytuację.
Na 12 czerwca 1945 roku zwołano do hali odbieralni mleka w budynku mleczarni zebranie byłych członków spółdzielni i dostawców mleka. Otoczenie było ciągle ponure. Okna powybijane, drzwi rozbite, budynek częściowo zburzony. Niestety nie było innego miejsca w zniszczonym przez działania wojenne Skoczowie, gdzie zebranie, mające na celu reaktywowanie skoczowskiej spółdzielni mleczarskiej mogłoby się odbyć. Atmosfera była przygnębiająca, jednak po zapoznaniu zebranych ze statutem i burzliwych dyskusjach przyjęto wstępny program działalności spółdzielni i wybrano radę nadzorczą. Nadano jej nazwę „Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Skoczowie z odpowiedzialnością udziałami”.
Powojenny okres działalności spółdzielni to pasmo zmagań z trudnościami potęgowanymi przez brak środków komunikacji, telefonu i poczty. Jedynym dostępnym środkiem lokomocji był rower, który umożliwiał rozwijanie jako takiej działalności organizacyjnej, kontakty z władzami terenowymi oraz producentami w miejscowościach znacznie oddalonych od zakładu, jak Brenna, Ustroń, Wisła, a nieco później – Istebna, Jaworzynka i Koniaków. Na rowerze prawie codziennie dowożono do Cieszyna meldunki o produkcji wyrobów mleczarskich z obowiązkowych dostaw mleka. Rower stanowił w tym czasie przedmiot szczególnego pożądania licznych niezidentyfikowanych pseudopartyzantów, funkcjonariuszy MO i urzędu bezpieczeństwa, którzy żerowali w okolicy. Utrata roweru, a było ich tylko kilka, wiązała się z zerwaniem komunikacji i ograniczeniem działań organizacyjnych. Sytuację złagodziło dopiero otwarcie połączenia kolejowego Bielsko – Cieszyn 5 października 1945 roku.