Jak czuć się biedakiem mając 500 tys. zł

0
774
depositphotos.com
- reklama -

Kiedy w roku 1997 pojawiły sie ustawy umożliwiające wykupy mieszkań gminnych, a później spółdzielczych, PRL -owski Kowalski poczuł wiatr w żaglach. Wychowany na blokowisku, dostał szansę zostania właścicielem i zmiany otoczenia.

W dużych miastach wykup stał się bardzo popularny. Początkowo było to 30 lub 50 procent wartości. Brano pod uwagę staż lokatorski, stan techniczny budynku i obowiązujące ceny rynkowe. Z czasem ceny zeszły aż do 5 procent wartości rynkowej. Kowalski miał powód do radości, mógł popuścić wodze fantazji i objąć marzeniami szersze horyzonty. Mieszkanie wykupione w 2000 roku za 13 tys. zł sprzedaje w 2019 za 280 tys. Wydawać by się mogło, że to całkiem fajna kwota szczególnie, iż przyszła Pani Kowalska dysponuje podobną sumą. Zaczynają marzyć o domu z ogrodem, sielance, tarasie, różach i dobrobycie. Z wielkim zapałem śledzą portale nieruchomości, zwiedzają miasto i jego obrzeża zapoznając się z możliwościami. Snują plany o pięknych widokach, ekonomi grzania i przyjmowaniu gości.

Proza życia szybko sprowadza ich na ziemię. W anno domini 2020 suma wymieniona w tytule to marna kwota nijak mająca się do planów i marzeń. Kowalscy wychowani w mieście, ale ceniący łono natury chcieliby w tym mieście pozostać i jednocześnie zachować ciszę, widoki i bliskość infrastruktury. W granicach posiadanej sumy rynek wtórny oferuje domy pamiętające czasy PRL-u, a więc i „twórcze” rozwiązania techniczne, oszczędności materiałowe, a czasem wielką niewiadomą w temacie odbiorów technicznych, stanu instalacji elektrycznej, hydraulicznej i maskowanych wad więźby dachowej. Kowalski zwiedza domy za 480 tys. o metrażu 65 m2 na działkach 6 arowych, z możliwością powiększenia powierzchni o kolejne 65 m2 pod warunkiem podniesienia dachu o półtora metra w górę. Kowalski podziwia klepisko z ziemi przykryte linoleum i dywanem na parterze domu. Domy z dodatkowymi piętrami dodanymi wbrew planom zagospodarowania. Domy wymagajace ogromnych nakładów finansowych. Słucha zadufanych w sobie właścicieli sprzedawanych nieruchomości, przekonanych o wielkiej wartości posesji, warczących na Kowalskiego podejmującego negocjacje cenowe.

Kowalski patrzy na to wszystko z przerażeniem i zaczyna się czuć bezdomnym, wpada w panikę. Biura Nieruchomości wyznające zasadę „szybko szybko, bo nastepni chętni czekają” potegują marazm i zniechęcenie. „Szybko, szybko” Biura Nieruchomości jest podejrzane skoro brak czasu na odwiedziny z rzeczoznawcą i solidną ocenę przedmiotu transakcji zaś sprzedający patrzą krzywym okiem na takie propozycje i czują się urażeni próbą prześwietlenia nieruchomości. Wydaje się to dziwne, przykładowo przy zakupie samochodu nikt nie robi trudności w jazdach próbnych lub kontrolnej wizycie w warsztacie, a przecież w grę wchodzą o wiele mniejsze sumy. Jest jeden plus, Kowalscy powoli stają się specjalistami od nieruchomości, działek i lokalizacji.

- reklama -

Wiedzą już, że nawet droższy dom, w miarę zadbany, który przeszedł remont 15-20 lat wcześniej wymaga dużego wkładu finansowego i zmian „pod siebie” nie dając żadnej rękojmi bezpieczeństwa i nieawaryjności. Wiedzą już, że wielu agentów nieruchomości nie weźmie odpowiedzialności za wady. Obecnie oboje dziwią się skąd taka ufność dużej części społeczeństwa do pośrednictwa w obrocie nieruchomościami. Stare przysłowie jak sobie pościelesz tak sie wyśpisz nabrało nowego wymiaru.

Kowalscy zaczynają kierować swoje zainteresowanie w stronę rynku pierwotnego rezygnując z pośrednictwa biur i podejmując rozmowy bezpośrednio z deweloperem. Taki wybór wydaje im sie najrozsądniejszy, skoro nie posiadają działki, na której mogliby postawić dom. Co znajdują? Domy w zabudowie szeregowej, bliźniaki lub osiedla wolnostojących domków.

Co zniechęca?
Zniechęcają niewielkie działki o wielkości 2 arów,
w porywach do 3,5 ara. Metraż domów do 98 m2 powierzchni użytkowej, pokoje 8-10 metrowe, brak garażu czy miejsca na wiatę na dwa samochody oraz osiedla na oddalonych peryferiach miasta ze słabym dojazdem i korkami w godzinach szczytu.

Co zachęca?
Zdecydowanie nowe technologie budowy, energooszczedność, nowe standardy w ocieplaniu i ogrzewaniu budynków, ale też inny przekrój społeczny w sąsiedztwie, co bywa bardzo ważnym czynnikiem. Również nowoczesna architektura staje sie ważnym elementem.
Wizja Kowalskich musi więc stać się bardziej elastyczna. Rezygnują z widoków na rzecz korzystnej lokalizacji, wybierają u dewelopera dom 120 m2 powierzchni użytkowej na siedmioarowej działce. Ziemia dla mieszkańców Śląska ma największą wartość. Dom może się rozsypać, ale ziemia zostanie. Napięcie opada, Kowalscy co tydzień zaglądają na budowę i podziwiają jak powstaje ich życiowa przystań. Już nie czują się biedakami. Są bogaci w doświadczenia.