Jak to jest z tą moją ciemnością

0
1102
- reklama -

Ciemność dopadała mnie powoli, stopniowo zabierając coraz więcej, aż w końcu dopadła mnie całkowicie. Mając małe dzieci nie poddawałam się i przez cały czas, kiedy ubywało mi widzenia ja na przekór uczyłam się bezwzrokowego wykonywania różnych czynności. Miałam i nadal mam motywację do tego, aby być jak najbardziej samodzielną, a nie kulą u nóg dzieciaków. Pomaga mi w tym moja wrodzona przekora, czyli taki rogaty upór gdzie na przekór trudnościom staram się iść do przodu.

Jedyne, z czym nie mogę się pogodzić to fakt, że nie widzę oczami moich bliskich, tego mi brakuje i nieraz z tego powodu płynie nie jedna łza.

Teraz staram się patrzeć sercem i dostrzegam to, czego widzący oczami niejednokrotnie nie dostrzegają. Można by rzec, że na swój sposób widzę i kiedy dotyk, słuch, węch i smak połączę z moją wyobraźnią mam do dyspozycji cudowne obrazy. Pomaga mi w tym pamięć, przykładem może być mój poranny spacer z psem, kiedy to ciepłe promyki słońca muskają moją twarz to przed moimi oczami ukazuje się błękit nieba, na którego tle złoci się budzące słonce. Ptaki szybujące pod chmurkami przybierającymi coraz to nowe kształty, łąki pełne zieleni i barwnych kwiatów, ale również nowopoznane osoby i miejsca, do których zawitałam po raz pierwszy dzięki audio-deskrypcji tworzą w mojej wyobraźni obraz.

Chciałabym widzieć, skoro jednak nie jest mi to dane to próbuję dostrzegać „dobre” strony mego niewidzenia.  Widząc zawsze brakowało mi czasu dla siebie, starałam się dostrzegać potrzeby innych, pomagać, wspierać i nie robiłam tego z przymusu, przeciwnie sprawiało mi to przyjemność, a jednak jak teraz patrzę na to z perspektywy czasu to widzę ile mnie omijało.

- reklama -

Nie widząc po raz pierwszy…

Komputer to pierwsza z rzeczy, z jaką „zaprzyjaźniłam” się dopiero po omacku. Wcześniej był poza moim zasięgiem, a teraz jest nieodzowną pomocą zarówno w codziennym życiu jak i w pracy. Dyscypliny sportu, z jakimi się zmierzyłam, jako osoba niewidoma to kręgle, ale również strzelectwo laserowe

Dzięki udziałowi w szkoleniach poznałam osobiście naszego skoczka Piotra Żyłę, ale również miałam okazję być gościem w rozgłośni radiowej.

Wycieczki krajowe jak i zagraniczne, wyjścia do teatru, kina, galerii, muzeum na koncerty muzyki rozrywkowej i poważnej stały się teraz częścią mego życia.

Pogodzić się i iść do przodu…

Skłamałabym mówiąc, że łatwo było pogodzić się z tym, że nigdy nie zobaczę własnych dzieci, wnuków, że nie przeczytam w czarno druku żadnej książki, czy bez pomocy drugiego człowieka nie załatwię spraw w urzędzie.  Było ciężko, dzieci stały się moją siłą i świadomość, że przecież są osoby, które mają gorzej ode mnie.  

– Nie mogę narzekać, bo to ja muszę być oparciem dla dzieci, nie jestem przecież niemotą i jeżeli włożę trochę wysiłku to dam radę. Taka myśl zawitała w mojej świadomości jak błyskawica i nie pozwoliłam jej odlecieć.

Odkąd pogodziłam się z ciemnością, zaakceptowałam i idę z nią przez życie pod rękę jest mi łatwiej.  Nieraz słysząc z ust słabowidzących koleżanek i kolegów narzekania typu „ja nic nie widzę, życie jest do kitu” mam ochotę nimi zdrowo potrząsnąć, bo zamiast cieszyć się z tego, co mają narzekają na los. Brak wzroku owszem przysparza wiele trudności, jednak ludzi z takimi problemami jak nasze jest bardzo dużo i dają radę.

Odrobina humoru nie zaszkodzi…

Odkąd pamiętam „banan” z mojej twarzy nie znikał, jednak z upływem czasu pojawiającymi się kłopotami, coraz nowymi problemami zaczął znikać za to pojawiła się „lwia „ zmarszczka na czole. Tak było do pewnego dnia, kiedy to wędrując z laską przez miasto usłyszałam młodego człowieka, który na mój widok powiedział „ nie wiem, dokąd idę…”  i wtedy coś mnie odblokowało. Z uśmiechem na ustach odpowiedziałam, że wiem i o dziwo tego samego dnia młodzieniec podszedł do mnie, i pomógł mi przy wsiadaniu do autobusu. 

Nie warto się obrażać, natomiast odrobina autoironii, szczypta humoru i uśmiech potrafią zdziałać cuda.

Zdarzy się, że w pośpiechu ubiorę bluzeczkę lub sweterek na lewą stronę i ktoś mi zwróci uwagę to czy mam się obrażać? Nie wprost przeciwnie dziękuję i z uśmiechem na ustach mówię, że może uda mi się niechcący wprowadzić nową modę.

Jedząc w kawiarni ciastko umorusam się kremem i moje dziecko wycierając mnie mówi „mamo jesz jak prosiaczek” nie złości mnie taka uwaga, bo wiem, że tak jest, a do mojej świadomości wracają wspomnienia tych sytuacji, kiedy to ja wycierałam moje dziecko i z humorem zwracałam jej uwagę.

Odkąd uśmiech wrócił zaczęły mnie cieszyć drobiazgi, wiele szarości nabrało barw, a te ciemniejsze strony życia już nie są przeważające.

Wywrócone do góry nogami…

Paradoksalnie to ciemność wyzwoliła we mnie nowe pokłady siły, wiarę we własne możliwości i popchnęła do działania.

Udział w projekcie aktywizacji zawodowej osób z dysfunkcją wzroku, staż i podjęcie pracy zawodowej dało możliwość wspierania tych, którzy wkraczają w świat, w którym ja już się „zadomowiłam”. Dalsze szkolenia, udział w kolejnych projektach no i oczywiście społeczna działalność na rzecz osób z dysfunkcją wzroku. Kto bowiem najlepiej przedstawi nasze problemy i przybliży nasze życie osobom widzącym jak nie my sami?

Na wszystko przychodzi odpowiedni czas…

Był czas dzieciństwa, szkoły i dorastania. Przyszedł wreszcie czas na założenie rodziny, dzieci, dom. Następnym etapem stał się czas odnalezienia w ciemności. Dla jednych jest to etap kończący wszystko, przestają wychodzić z domu i nawet najprostsze czynności muszą za nich wykonywać bliscy. Są też tacy, dla których utrata wzroku staje się wyzwaniem, jakie rzuca los, biorą się ostro do pracy nad sobą i uczą życia na nowo.

Osobiście swoje niewidzenie traktuję po części, jako kolejne wyzwanie, któremu staram się podołać.

Wiara czyni cuda…

Od zarania dziejów wśród zdrowych ludzi żyli: głusi, chromi, niewidomi i tak jest do dziś, ja jednak wierzę, że każdy człowiek nawet ten niepełnosprawny jest potrzebny ma swoje miejsce i cel, który powinien dostrzec, odnaleźć i dążyć do niego.

Nasza niepełnosprawność może stać się naszą siłą, a ciemność w sercach jest gorsza od tej w oczach.

Patrząc sercem możemy zobaczyć więcej.