Ręka do góry, kto lubi listopad! Ciepła, słoneczna jesień może być całkiem przyjemnym doznaniem dla zmysłów, taki wrzesień na przykład to właściwie dalej lato, październik to kolory, gdzie tylko spojrzeć, i zapach dojrzałych jabłek, a listopad? Zimno, ciemno, głucho wszędzie, co to będzie? Nic dobrego.
Nie ma lepszego miesiąca w roku pod naszą szerokością geograficzną, żeby wspominać tych, którzy odeszli na zawsze. Bo po prostu umarli. I my też umrzemy. Właśnie w listopadzie czujemy to najmocniej. Listopad to dla mnie zgarbiony starzec w wytartym płaszczu, który wrócił do domu z siatką codziennych zakupów, czyli z dwiema bułkami, kilkoma plasterkami wędliny lub żółtego sera i butelką mleka, bo piwa już dawno lekarz pić zabronił, i drżącą ręką niezgrabnie zalewa wrzątkiem torebkę czarnej herbaty, by się ogrzać. W mieszkaniu wilgoć, na ścianie wisi portret ślubny sprzed pięćdziesięciu lat, na którym jest on, jeszcze wtedy młody, i kobieta, jego żona, której już nie ma. Dzieci nie odwiedzają i tak rzadko dzwonią. Później starzec wyjdzie jeszcze raz, na obiad do baru mlecznego, w którym ma abonament. Brak nadziei. Brak dobrego zakończenia tej historii.
Listopad kojarzy mi się też z deszczem. Typowo. November rain. Kiedyś to padało w listopadzie! Lało całymi dniami, do tego lodowaty wiatr, przed którym żadna kurtka ani płaszcz nie chroniły skutecznie. Od kilku lat różnie z tym deszczem bywa. Zmiany klimatyczne. November Rain. Mój numer one wszech czasów. Obok Nothing Else Matters. Piosenka November Rain ukazała się w 1991 roku i był to dla mnie un coup de foudre. Używam tego francuskiego określenia „miłości od pierwszego wejrzenia”, nie po to, by się chwalić znajomością francuskich słów, tylko dlatego, że lepiej oddaje moje emocje podczas pierwszego w życiu słuchania tej piosenki. Po prostu piorun strzelił i tak już zostałam do dziś – postrzelona melodią, tekstem, solówkami Slasha, głosem Axla, orkiestrą, fortepianem i wideoklipem. To właśnie wtedy odkryłam i pokochałam fortepian, wcześniej był mi obojętny, wystarczyło kilka dźwięków, by już na zawsze zajął ważne miejsce w moim życiu.
Nie będę pisać, o czym jest piosenka, kto nie wie, łatwo może sobie to sprawdzić. Kończy się słowami: „So never mind the darkness, we still can find a way/’Cause nothin’ lasts forever, even cold November rain”. I z tym zostańmy. Byle do wiosny. Nie dla wszystkich nadejdzie, ale może nam akurat się jeszcze raz uda!