Mistrzostwa świata elity z udziałem biało-czerwonych

0
305
Reprezentacja Polski po raz pierwszy od 22 lat zagra w światowej elicie. Zdjęcia: Robert Kania
- reklama -

Już wkrótce oczy wszystkich polskich kibiców hokeja na lodzie będą zwrócone na Ostrawę. To właśnie tam, po raz pierwszy od ponad dwóch dekad, reprezentacja Polski zagra na mistrzostwach świata elity. Zadaniem, jakie stawia przed sobą polska ekipa jest jasne – utrzymanie wśród najlepszych. Ten cel będzie osiągnąć szalenie trudno, nie jest jednak zadanie niewykonalne.

Polskie przygotowania do turnieju mistrzowskiego rozpoczęły się właściwie tuż po wywalczeniu awansu w kwietniu zeszłego roku. Awans, choć długo oczekiwany, nie przyszedł wówczas Polakom łatwo, bo jak pamiętamy, w drugim meczu turnieju przegrali z gospodarzami – Anglikami. Późnej jednak wszystkie mecze okazały się zwycięskie, w tym ten najważniejszy z bezpośrednim rywalem do awansu – Włochami. Jeśli jednak turniej w Wielkiej Brytanii był zadaniem wymagającym, o tyle zbliżające się mistrzostwa są wydarzeniem o takiej skali trudności, jakiej większość graczy polskiej kadry chyba nie miała szans w czasie swojej kariery jeszcze doświadczyć. Bo przecież ciężko jest porównywać walkę o krajowy tytuł z rywalizacją ze ścisłą światową czołówką. Warto przy tym pamiętać, że część ekip będzie naszpikowana zawodnikami na co dzień grającymi w najlepszej lidze świata – kanadyjsko-amerykańskiej NHL. Ruszyła już zresztą giełda nazwisk, bo jak wiemy wiele z reprezentacji grających na turnieju będzie wzmocnionych przez graczy klubów, które odpadły z rywalizacji w NHL, nie kwalifikując się do fazy play-off. Zawodnicy polskiej reprezentacji doskonale zdają sobie sprawę, z jakiej klasy rywalami będą rywalizować w ostrawskiej Ostravar Arenie, dlatego równie istotne, jak przygotowanie fizyczne i taktyczne może okazać się siła mentalna. Ten czynnik podkreślają zarówno sami gracze, jak i sztab szkoleniowy. Dlatego tak istotny w przygotowaniach może okazać się czynnik motywacyjny, a sami gracze od dawna proszą zarówno kibiców, jak i dziennikarzy, aby nie wywierali na nich dodatkowego ciśnienia, bowiem każdy z zawodników dokładnie wie, z jakim wyzwaniem wkrótce będzie mieć do czynienia.

Każda reprezentacja, z którą Polakom przyjdzie się zmierzyć, wyprzedza naszych w światowym rankingu. Z kilkoma z nich Polacy nie grali od wielu lat, jak choćby z Amerykanami, Szwedami czy Niemcami. W każdym pojedynku z tymi rywalami nikt nie daje Polakom najmniejszych szans.

O tym jednak, że hokej była nieprzewidywalny, przekonujemy się od lat. Nie będziemy już przypominać legendarnego zwycięstwa biało-czerwonych nad ZSRR w 1976 roku czy dobrych występach przeciwko Szwedom czy Kanadyjczykom. Spójrzmy na czasy bardziej współczesne. Bodaj najpiękniejszym przykładem z ostatnich lat stał się znakomity występ Łotyszy, którzy po raz pierwszy w historii swoich występów na MŚ zdobyli medal. Teraz Łotysze będą grupowym rywalem Polaków, i choć są zdecydowanym faworytem tej potyczki, w głębi serca kibice wierzą przynajmniej na nawiązanie walki z przeciwnikiem, opromienionym brązowym medalem zeszłego roku, gdy po dogrywce pokonali Amerykanów.

- reklama -

Już dziś jednak wiemy, że o utrzymanie wśród najlepszych będzie trudno. W przeciągu 10 dni reprezentacja Polski rozegra siedem spotkań, o bardzo różnym stopniu trudności. O ile trudno przypuszczać, że biało-czerwoni będą próbowali grać otwarty hokej z Amerykanami czy Szwedami, o tyle dwa spotkania wydają się kluczowe w perspektywie walki o utrzymanie. Dwaj rywale, znajdujący się przynajmniej „na papierze” w zasięgu Polaków, to Francuzi oraz Kazachowie. I choć obie są wyżej notowane w rankingu, to jednak w ostatnich latach pokonywaliśmy zarówno jednych, jak i drugich. Zwłaszcza zwycięstwo nad Kazachstanem w czasie turnieju przedolimpijskiego w Nur-Sułtanie w 2020 roku było wartościowe (w kadrze Kazachów wystąpili niemal wyłącznie zawodnicy grający w lidze KHL) i wzmocniło mentalnie reprezentantów Polski. Z kolei z Francuzami, którzy wśród najlepszych drużyn świata występują regularnie, wygraliśmy w towarzyskim turnieju na ich lodowisku w grudniu 2022 roku. Wiele wskazuje więc na to, że zwłaszcza na te dwa pojedynki polska kadra zostanie specjalnie przygotowana, co jednak wcale nie oznacza, że pozostałe spotkania odpuści, licząc na najmniejszy wymiar kary. Turnieje rządzą się swoimi prawami, zwłaszcza takie, gdy kompletnie nikt nie liczy na drużynę. Oczywiście nie możemy powiedzieć, że Polacy z Amerykanami, Łotyszami, Szwedami, Słowakami i Niemcami zagrają „na luzie”, bo na pewno tak nie będzie. Nauczyliśmy się jednak, że zbyt duże oczekiwania potrafią zabić niejedną świetnie przygotowaną ekipę, a Polacy do tych pojedynków przystąpią z kompletnie innego pułapu – to rywale koniecznie „muszą”, a my jedynie „możemy”.

Jak przyznają gracze polskiej kadry gra w elicie to być może dla wielu z nich jedyna taka przygoda w karierze, a jednocześnie spełnienie marzeń. W reprezentacji Polski, która uda się na czeskie mistrzostwa świata, będą występować gracze zarówno z dużym reprezentacyjnym stażem, jak i ci młodsi, od niedawna przywdziewający seniorski reprezentacyjny trykot. Dla części z nich więc te mistrzostwa będą więc uwieńczeniem kariery, a dla innych zachętą aby prowadzić swoje kariery tak, by z rywalami na takim poziomie spotykać się częściej niż raz na dwie dekady.

Turniej będzie mieć szczególne znaczenie dla kibiców ze Śląska Cieszyńskiego. Do Ostrawy mają przecież „rzut beretem”, a tamtejsza hala jest im doskonale znana z meczów czeskiej ekstraligi. Nic więc dziwnego, że Ostravar Arena na meczach Polaków powinna być zazwyczaj biało-czerwona (może za wyjątkiem spotkania ze Słowacją, gdzie na trybunach siły będą raczej wyrównane), a obok kibiców z Katowic, Sosnowca, Nowego Targu, Oświęcimia, Krakowa, Jastrzębia-Zdroju czy Tychów dużym wsparciem będą fani z naszego regionu, zwłaszcza ci na co dzień kibicujący trzynieckim Stalownikom.

Część fanów pewnie liczy też na dobry występ zawodników, których kojarzy z czeskich lodowisk. Po trudnym dla siebie sezonie, przenosinach z Trzyńca do Ołomuńca, i przede wszystkim kontuzji, która wykluczyła go z gry na kilka miesięcy do regularnych treningów powrócił Aron Chmielewski i powinien być gotowy na majowe mistrzostwa. 33-letni napastnik jest na trwającym od początku kwietnia zgrupowaniu i pod okiem szkoleniowców kadry dochodzi do pełnej dyspozycji.

Solidnym ogniwem kadry powinien być również Kamil Wałęga, który przed sezonem dołączył do Stalowników, jednak większość część sezonu spędził w barwach farmreskiego klubu z Frydka-Mistka. Niestety także i on część sezonu spędził lecząc kontuzję, której nabawił się w listopadowym towarzyskim pojedynku przeciwko Estonii.

Dobry sezon ma za sobą Paweł Zygmunt, na co dzień grający w zespole HC Verva Litwinów. Wraz ze swoją drużyną dotarł aż do półfinałów Tipsport Ekstraligi. I choć zazwyczaj występował w czwartym ataku i na lodzie nie spędzał tyle czasu, ile by pragnął, to i tak ma za sobą udział w 50 meczach sezonu oraz na koncie 4 zdobyte gole.

Spośród zawodników, których pamiętają kibice na Śląsku Cieszyńskim szansę na udział w turnieju mają również Filip Komorski, Alan Łyszczarczyk oraz Bartosz Ciura. Cała trójka sezon 23/24 spędziła w GKS Tychy, z którym wywalczyła brązowe medale.

Zawodnicy polskiej reprezentacji właściwie do rozpoczęcia mistrzostw uczestniczą w zgrupowaniu kadry, do której dołączają gracze kończący sezony w swoich ligach. W połowie kwietnia kadra rozpoczyna również cykl spotkań kontrolnych z rywalami o różnym stopniu trudności. Cały wysiłek włożony w przygotowania ma jednak jeden podstawowy cel – na rozpoczynających się 10 maja mistrzostwach świata za wszelką cenę będą chcieli ocalić dla siebie światową elitę.

Mecze Polaków na majowych MŚ. Wszystkie spotkania rozegrają w Ostrawie:

11 maja 2024 (sobota), Polska – Łotwa, godz. 16:20
12 maja 2024 (niedziela), Szwecja – Polska, godz. 20:20
14 maja 2024 (wtorek), Polska – Francja, godz. 20:20
15 maja 2024 (środa), Słowacja – Polska, godz. 20:20
17 maja 2024 (piątek), Polska – Stany Zjednoczone, godz. 20:20
18 maja 2024 (sobota), Niemcy – Polska, godz. 16:20
20 maja 2024 (poniedziałek), Kazachstan – Polska, godz. 20:20