Nigdy nie ma dobrego momentu
by o niej mówić,
ale każdy moment jest dobry
by o niej powiedzieć.
Czy biskup Tadeusz Rakoczy, emerytowany ordynariusz diecezji
bielsko-żywieckiej, ukrywał księży pedofilów?
Sprawa pedofilii w Kościele katolickim niezmiennie powraca, na jaw wychodzą coraz to nowe oskarżenia. Powstała wielka kłótnia – czy to jeszcze walka z pedofilią, czy to już walka z Kościołem. Nie ustają echa kontrowersyjnych wypowiedzi, a nowo wybrany szef komisji ds. wyjaśniania pedofilii, Błażej Kmieciak mówi otwarcie
o ataku na Kościół. Zadania komisji skonstruowane są tak, by nie zajmować się pedofilią wśród duchownych.
Jak poinformowała „Gazeta Wyborcza” – do kurii za czasów bpa Rakoczego zgłosił się były ministrant, który wyznał, że był w dzieciństwie molestowany seksualnie przez księdza. Hierarcha spotkał się z mężczyzną dwa razy, a o akcie pedofilii poinformował na piśmie. Informatorzy gazety twierdzą jednak, że bp Rakoczy „nic z tą wiedzą nie zrobił”. W rezultacie ksiądz molestował potem innego chłopca. Zareagował dopiero bp Roman Pindel, następca bp Rakoczego w diecezji bielsko-żywieckiej.
Oświadczenie diecezji bielsko-żywieckiej w sprawie biskupa Tadeusza Rakoczego:
„Diecezja Bielsko-Żywiecka nie otrzymała żadnych oficjalnych informacji od Stolicy Apostolskiej dotyczącej rozpoczęcia postępowania względem Biskupa Tadeusza Rakoczego w sprawie zasygnalizowanych zaniedbań w prowadzeniu spraw o nadużycie seksualne na szkodę osób małoletnich ze strony osoby duchownej.
Wiemy o tym, że Ofiara złożyła do Stolicy Apostolskiej skargę dotyczącą zaniedbań Biskupa Tadeusza Rakoczego. Postępowanie zlecone przez Stolicę Apostolską prowadzi zwykle metropolita. Pytania w sprawie ewentualnego postępowania prowadzonego przez Stolicę Apostolską należałoby kierować do Nuncjatury Apostolskiej.
Mając na uwadze dobro ofiar przestępstw seksualnych wobec osób niepełnoletnich oraz dochodzenie prawdy, Biskup Bielsko-Żywiecki Roman Pindel prosi o zgłaszanie wszelkich ewentualnych nadużyć do wyznaczonego w diecezji Delegata ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży.”
Nawet gdyby nadchodzące lata przyniosły jakąś wiedzę na temat skali zjawiska i okazałaby się ona mniejsza niż w innych krajach, nie wpłynęłoby to w istotnym stopniu na fakt, iż Kościół w Polsce ma z pedofilią problem. Dopiero ostatnie dwa lata – publikacja książki Ekke Overbeeka „Lękajcie się”, która zbiegła się w czasie z głośnym filmem braci Sekielskich „ Tylko nie mów nikomu” i „ Zabawa w chowanego”– przyniosły nieco większą społeczną świadomość problemu, a i tak osoby skrzywdzone wciąż nie poczuły się w Polsce na tyle pewnie, by zacząć ujawniać swoje historie.
Kościół w Polsce staje się jednak coraz bardziej świadomy, że jeżeli to nie on wyzwoli falę zgłoszeń, uczynią to media lub same ofiary. Wszystkie zaangażowane w ten temat podmioty – osoby w Kościele zajmujące się opracowaniem i wdrożeniem wytycznych, liderzy organizacji reprezentujących ofiary i dziennikarze – zadają dziś sobie to samo pytanie: kiedy nadejdzie kolejna fala i jakie wywoła skutki? Doświadczenia krajów, które szczyt zgłoszeń mają już za sobą, pokazują, że skrzywdzeni zaczynają wychodzić z cienia wtedy, gdy czują, że nie są sami. Problem pedofilii w Kościele w Polsce wkracza dopiero w fazę instytucjonalizacji. Oznacza to, że Kościół w Polsce ma już za sobą czas zaprzeczania i gniewu na innych, ale czeka go jeszcze – najprawdopodobniej – faza konfrontacji z osobami, które odważą się opowiedzieć swoją dramatyczną historię. W ocenie ekspertów zajmujących się problemem pedofilii w Polsce wchodzimy w etap jawnego problemu społecznego. Mimo iż wciąż spotkać się można z sytuacjami, w których oskarżenia padające pod adresem kapłanów lub ich przełożonych odbierane są jako atak na Kościół, zaprzeczenie oraz niewiedza na temat skutków czynów pedofilnych będą się zdarzać coraz rzadziej. Poza zarzutami, które postawić można stronie kościelnej, równie poważne uwagi należy skierować pod adresem instytucji państwowych. Te ostatnie są wielkim nieobecnym w rozwiązywaniu tego problemu, podczas gdy w innych krajach, np. w Irlandii czy w Niemczech, instytucje państwowe pełniły kluczową funkcję agentów zmiany i legitymizacji problemu.
Pedofilia to problem nie tylko w kościele
Przestępstwa pedofilii to około 3% przestępstw i zdecydowana większość z nich nie kończy się zabójstwem. Ale wydaje się, że Polska nie kontroluje tego problemu.
W polskich więzieniach obecnie przebywa 868 osób skazanych prawomocnie za pedofilię, wśród nich jest jeden ksiądz i jeden zakonnik. Te dane nie oznaczają, że problem pedofilii z kościołów znika. W wielu przypadkach sprawy są umarzane z powodu przedawnienia lub braku zeznań świadków. Sprawcy zatem nie zostają skazani.
Statystyki pokazują jednak, że problem jest dużo bardziej poważny. Pedofilii dopuszczają się również nauczyciele, trenerzy sportowi, wujkowie, bracia, ojcowie i sąsiedzi. Nie brakuje również ataków przez zupełnie obcych sprawców. Polska nagle zamknęła oczy i nie chce problemu widzieć, a on jest i to bardzo poważny. Doczekaliśmy czasów, gdy dzieci nie mogą czuć się bezpiecznie, a my jako rodzice nie walczymy o zmianę tej sytuacji. Nikt nie wychodzi na ulicę, nie wymaga zmian w przepisach i surowych kar. Nie słuchamy naszych dzieci i często nie chcemy im wierzyć. Mówienie o pedofilii traktujemy nadal jak temat tabu, udając, że nawet jeśli jest to z pewnością nie dotyczy naszych dzieci.
Dzieci jednak o doświadczanej przemocy seksualnej mówią dopiero po wielu latach, gdy sprawa jest już trudna do udowodnienia.
Taka osoba od samego początku znajduje się w zaklętym kręgu. Jeżeli powie od razu – dorosły jej nie uwierzy. Jeżeli powie za tydzień – usłyszy: „Dlaczego nie powiedziałaś wcześniej?”. Jeżeli powie po dwudziestu latach, spytają: „Co ci się raptem przypomniało? Nie ma więc dobrego momentu, żeby o tym powiedzieć. A co za tym idzie, każdy moment jest dobry, aby o tym powiedzieć.
Bardzo niewielu ludzi ma umiejętność zinterpretowania oznak wykorzystania. A ponieważ mamy skłonność do myślenia życzeniowego, do uważania innych za dobrych, to sprawcom jest, niestety, łatwiej manipulować ofiarami, aby unikać odpowiedzialności.
Opozycja od wielu lat odgraża się, że nie pozwoli politykom prawicowym na bezustanne tuszowanie pedofilii w Kościele. I słusznie, ale niech nie pozwala również na pedofilię w różnych kręgach społecznych. Niech nie pozwala na liberalne prawo wobec sprawców pedofilii. Pedofilia powinna być uznana za jedno z najcięższych przestępstw i tak tez powinna być karana, bez względu na to kim jest sprawca i jaki zawód wykonuje.
Skazani za pedofilię z podziałem na zawody, raport z dnia 13 maja 2019, dane Biura Informacji i Statystyki Centralnego Zarządu Służby Więziennej
275 nie posiada konkretnego zawodu,
144 było pracownikami dorywczymi,
50 wykonywało zawód murarza,
22 było magazynierami,
21 rolnikami,
19 robotnikami.
12 elektryków
11 stolarzy
2 księży i 1 zakonnik
źródlo www.wiadomości.radiozet.pl