Z dziejów Cieszyńskiego więziennictwa

0
1317
fot. arch. Zakładu Karnego, plac spacerowy
- reklama -

Więzienie cieszyńskie w czasie hitlerowskiej okupacji stanowiło ogniwo systemu gnębienia i łamania oporu podbitych narodów. Nie należało do najcięższych miejsc katorgi i eksterminacji, natomiast stanowiło przejściowy etap pomiędzy celami w urzędzie gestapo, a obozem koncentracyjnym. Było świadkiem wielu cierpień, bólu i krzywdy tysięcy ludzi.

Wybuch II wojny światowej nie był zaskoczeniem, państwo polskie czyniło przygotowania do niej od wielu miesięcy przed 1 września 1939 roku. Podobne przygotowania robiły władze więzienne, w tym personel więzienia w Cieszynie. W sierpniu 1939r. ostatni naczelnik więzienia Franciszek Władyka przygotowywał zakład do ewakuacji. Więźniów politycznych narodowości niemieckiej przetransportowano do Tarnowa, kryminalnych z niskimi wyrokami zwolniono przedterminowo, zaś z wysokimi wyrokami zatrzymano. Naczelnik więzienia z grupą dozorców opuścił Cieszyn przed południem 1 września, a na miejscu pozostało ok. 100 osadzonych. Nadzór objął były naczelnik Karol Bełtowski wraz z dozorcą Jerzym Mendrochem i kilkoma starszymi dozorcami. Już pierwszego dnia wojny nadzór nad więzieniem przejęły władze niemieckie. Około godziny 16, po wkroczeniu wojsk niemieckich do Cieszyna, w kancelarii sądu stawił się Józef Strzelec – członek komórki NS – DAP i zażądał podporządkowania się jego rozkazom. Sprawy gospodarcze więzienia objął Robert Majeranowski. W budynku więzienia pojawili się umundurowani Niemcy z grupy specjalnej wraz z dwoma cieszyńskimi Niemcami Erykiem Borthem i W. Krywalskim. Funkcjonariuszy Służby więziennej wcielono do niemieckiej służby z zachowaniem przedwojennych stopni służbowych. Polscy strażnicy w więzieniu wykonywali wszystkie czynności z wyjątkiem konwojowania, doprowadzania do transportu i egzekucji. Stanowili około połowy załogi, nie mając przy tym żadnej decyzyjności wobec więźniów. Polskim strażnikom pozwolono na pracę w umundurowaniu przedwojennym z dystynkcjami do stopnia przodownika. Z czapek i guzików przy mundurach zniknął polski orzełek, a w zamian nosili oni symbol PSD, co oznaczało „polska straż więzienna do wykonywania kary pozbawienia wolności”. Pod koniec listopada 1939r. przybył do Cieszyna doświadczony niemiecki pracownik więziennictwa Alfred Ringk z Bawarii. Oceniany był przez więźniów jako „sprawiedliwy”, nie znęcał się nad nimi. Wobec podwładnych był surowy i wymagający. Kierował cieszyńskim więzieniem do 27 stycznia 1945 roku, kiedy wobec zbliżających się Rosjan, opuścił Cieszyn wraz z niemieckim personelem zabierając całą dokumentację. W trakcie remontu zakładu w 2005 roku wymieniano część belek dachowych i pod jedną z nich znaleziono księgę. Jest to tzw. „książka ruchu” jednego z oddziałów. Zapisy w niej rozpoczynają się w lipcu 1934, a kończą 29 maja 1940 roku.

Przez cieszyńskie więzienie przewinęło się w czasie okupacji ponad 12 tysięcy osób. Codziennie zatrzymywano nowych, a raz w tygodniu, zazwyczaj w piątki odsyłano kilkunastu lub kilkudziesięciu więźniów do obozów koncentracyjnych bądź innych więzień. Transport odbywał się drogą kolejową z dworca Cieszyn Zachodni, na który osadzeni konwojowani byli pieszo przez miasto. W więzieniu cieszyńskim zdecydowaną większość stanowili Polacy. Przebywali w nim też: Czesi, Słowacy, Niemcy, Francuzi, Włosi, Ukraińcy i Żydzi. Podstawy zatrzymania były różne. Od akcji specjalnych np. „polowania” na Żydów przez zatrzymania za antypaństwowe wypowiedzi, słuchanie radia, obrazę partii i narodu niemieckiego, przedłużanie urlopów czy uchylanie się od służby wojskowej, aż do tych cięższych, współpracę z bandami lub przynależność do band. Oprócz tego zatrzymywano za przestępstwa kryminalne: zabójstwa, kradzieże, gwałty. Więźniów z Cieszyna zazwyczaj transportowano do Mysłowic skąd kierowani byli do obozu koncentracyjnego w Oświęcimu lub do innych więzień.

Zatrudnianie więźniów do wykonywania zadań dla III Rzeszy było priorytetem dla administracji niemieckiej. Po otrzymaniu wyroku każdego więźniea przydzielano do odpowiedniego „komanda” czyli grupy roboczej. Pracowali w celach na terenie więzienia. Wewnątrz działały: koszykarstwa, pracownia torebek damskich, stolarnia, świniarnia i piekarnia. Przez cały okres okupacji grupy więźniów kierowano do pracy w fabrykach na terenie Cieszyna. Pracowali również w 80 – hektarowym gospodarstwie rolnym w Mizerowie koło Pszczyny. Tu pod nadzorem 2 strażników pracowało i mieszkało na stałe ok. 50 więźniów. Największą filią cieszyńskiego więzienia było komando w hucie trzynieckiej. Więźniów ulokowano w zabytkowym zameczku Bessów w Końskiej, na terenie już wtedy włączonym do huty. Pracowało tam ok. 250 więźniów.

- reklama -

Śmiertelność wśród więźniów była spora. Ciała zmarłych składano w „marowni”, pomieszczeniu obok garażu skąd przewożono je na cmentarz przy kościele w Cieszynie Bobrku. Tam chowano zmarłych w pojedynczych lub zbiorowych mogiłach. Duży wpływ na życie więzienne mieli dozorcy. W większości byli to zweryfikowani przez Niemców Ślązacy. Szczególnym zaufaniem cieszył się Jerzy Mendroch, gorliwie wykonujący polecenia okupanta i budzący lęk wśród więźniów. Jednak obok służbistów i osób znęcających się nad więźniami, znajdowali się dozorcy pomagający osadzonym, przekazując informacje rodzinom poza więzieniem. Dostarczali też żywność i papierosy. Jedną z nich była dozorczyni Stefania Piskorczyk z Cieszyna, wyjątkowo” ludzka i ofiarna” w opinii więźniów. W latach okupacji powszechnie stosowano wobec więźniów karę karceru. Przedwojenne pomieszczenie przebudowano tworząc karcer bez okien z betonową podłogą i wmurowanym podestem do spania. Kilkudniowy pobyt z ograniczona racją żywnościową i dodatkową chłostą był najdotkliwszą karą stosowana w tym więzieniu. Ostatnie miesiące okupacji zmieniły atmosferę w więzieniu. Duże grupy osadzonych wywieziono do budowy umocnień na Pomorzu Zachodnim. W grudniu 1944r. wstrzymano transporty do Oświęcimia, zwolniono osadzonych, którym kara kończyła się w styczniu i lutym 1945 roku. W dniu 25 stycznia, wobec zbliżającego się frontu zwolniono kobiety. Dnia 27 stycznia 1945 roku więzienie opuścili niemieccy urzędnicy i kierownictwo, zabierając ze sobą dokumentację więzienną. Władzę nad pozostałymi więźniami przejęło gestapo. W więzieniu zapanował terror. W garażu więziennym rozstrzelano kilku osadzonych m.in. Karola Witoszka z Hażlacha. Więźniów wywożono do Mirowa na Morawy. Ostatni taki transport opuścił Cieszyn 2 maja 1945 roku. W tym dniu więzienie opustoszało i kiedy władze polskie zajmowały gmach sądu oraz więzienia – nie znaleziono żadnych dokumentów dotyczących więźniów. 

Z biegiem lat świadkowie tamtych zdarzeń i sami więźniowie tworzyli na nowo historię tego miejsca ale i pamięć o więźniach. Tam mógł przecież trafić każdy. Wystarczyło być złapanym na słuchaniu radia czy słowach znieważających okupanta. To był ciężki czas dla wszystkich mieszkańców. I im właśnie winni jesteśmy pamięć i przekazywanie tej historii młodemu pokoleniu. Już dzisiaj zachęcam do śledzenia historii więzienia w Cieszynie. W następnym numerze opowiemy wspomnienia Alojzego Frosa uwięzionego w ZK w Cieszynie w czasach okupacji.