Choć mamy dopiero październik i sezon ligowy dopiero nabiera rozpędu, to jednak hokeiści
z Trzyńca zapisali na swoim koncie pierwszy sukces, a właściwie sukcesik. Po kilku latach przerwy przerwali bowiem zaklęty krąg grupowych zmagań w Hokejowej Lidze Mistrzów i wreszcie awansowali do fazy play-off tych rozgrywek.
W ostatnich latach nie układała się Stalownikom gra w Champions Hockey League. W ostatnich sezonach te rozgrywki kończyli zwykle w fazie grupowej. I choć w przeszłości gracze z Trzyńca potrafili grać nawet w półfinale europejskich rozgrywek, gdy w sezonie 2017/18 odpadali z fińską ekipą JYP Jyväskylä dopiero po rzutach karnych, to jednak od tego czasu nawet nie zbliżyli się do powtórzenia podobnego wyniku.
W obecnym sezonie rozgrywki CHL odbywają się w nowej formule, przy zmniejszonej liczbie zespołów (z 32 do 24), gdzie uczestniczące w zmaganiach drużyny rozgrywają wprawdzie dalej po 6 spotkań, jednak każde z innym zespołem, a o awansie do dalszej fazy rozgrywek decyduje miejsce we wspólnej tabeli, obejmującej dorobek wszystkich zespołów.
Stalownicy w tym sezonie mierzyli się z sześcioma rywalami. Po nieudanym początku i porażkach na własnym lodowisku z zespołami z Rapperswil (6:7 po dogrywce) oraz Monachium (0:2), mozolnie rozpoczęli odrabiać straty w meczach wyjazdowych. Wprawdzie w trzeciej serii spotkań po zaciętym pojedynku ulegli drużynie Ilves (4:5), to jednak w dwóch kolejnych meczach z Pelicans Lahti (3:1) i Stavanger Oilers (4:2) dopisali do swojego bilansu 6 punktów. Kluczowy mecz, decydujący o awansie, Stalownicy rozegrali w połowie października z duńskim Aalborg Pirates we własnej hali. Awans do najlepszej „16” dawało każde zwycięstwo. I Stalownicy nie zawiedli. Plan udało się zrealizować już w pierwszej tercji, gdy gracze śląskiego klubu wyszli na dwubramkowe prowadzenie po golach Viliama Čacho i Libora Hudáčka, i prowadzenia nie oddali już do końca meczu. W drugiej tercji trzeciego gola zdobył Petr Vrána, a wynik w ostatniej tercji ustalił Miloš Roman.
Po tym zwycięstwie Stalownicy zajęli ostatecznie 1. miejsce, i w 1/8 finału zmierzą się ze szwedzkim Skellefteå AIK, czyli drużyną, z którą mierzyli się w Lidze Mistrzów już w poprzednim sezonie. Wprawdzie nie będą faworytem tej rywalizacji, jednak już w przeszłości niejednokrotnie udowadniali, że w rywalizacji z zespołami z Północy potrafią nawiązać równorzędną walkę. Spotkania pierwszej fazy play-off zaplanowano na 14-15 listopada i tydzień później mecze rewanżowe. – Cieszę się, że awansowaliśmy do dalszej fazy rozgrywek, choć początek CHL nie układał się po naszej myśli. Na szczęście w porę złapaliśmy odpowiedni rytm i zaczęliśmy punktować, dzięki czemu awans w ostatnich spotkaniach zależał tylko od nas i naszej postawy. Gra z zespołami spoza Ekstraligi na pewno jest innym doświadczeniem, ja w tych rozgrywkach występuję po raz pierwszy, i cieszę się, że w jednym ze spotkań – z Pelicans Lahti, zdobyłem swojego debiutanckiego gola. Myślę, że w kolejnej fazie rozgrywek będziemy gotowi na kolejnego rywala, choć rzecz jasna przede wszystkim chcemy grać swój hokej – mówi Kamil Wałęga, napastnik Stalowników i reprezentacji Polski. Warto zaznaczyć, że do fazy pucharowej CHL awansowali wszyscy przedstawiciele ligi czeskiej, obok Stalowników w dalszej fazie wystąpi także Dynamo Pardubice oraz Vitkovice Ridera.
W oczekiwaniu na rywalizację ze Szwedami Stalownicy powrócą do ligowej codzienności. Ekstraliga nabiera przyspieszenia, i po początkowej fazie, gdy zespoły zaczynają dopiero łapać odpowiedni flow, zbliżamy się do gry na nieco wyższych obrotach. Początek sezonu dla Oceláři układa się obiecująco, drużyna utrzymuje miejsce w górnej połowie tabeli, choć do drużyn z najlepszym startem w sezonie, czyli Dynama Pardubic i niespodziewanie Vervy Litwinów, traci kilkanaście punktów.