Wyzwolenie Czechowic-Dziedzic 11 luty 1945

0
4171
- reklama -

Ewakuację z Czechowic-Dziedzic, rozpoczęli Niemcy, w pierwszych dniach stycznia 1945 r., od wysadzenia w powietrze mostów na rzece Wiśle i Białej (Białce) oraz od likwidacji filli Obozu Oświęcim-Brzezinka, Vacuum Tschechowitz na czechowickiej Trzemszy. Planowali wysadzić także tunel- przejście dla pieszych – znajdujący się w dziedzickiej części stacji kolejowej.

Ładunki wybuchowe znajdujące się w tunelu rozbroił inżynier Ludwik Londzin, pracownik czechowickiej rafinerii, w nocy z 27 na 28 stycznia 1945r. 

Kilka dni wcześniej żołnierze z oddziałów technicznych „Wermachtu”, wysadzili w powietrze, drewniane słupy telefoniczne, na odcinku tunel – most kolejowy, w pobliżu Klasztoru SS. Felicjanek (dziś Dom Dziecka). 

Londzin był świadkiem wysadzania tych słupów przez niemieckich saperów. Na ulicy Kolejowej, pomiędzy domem Kałusa, a strzelnicą (wjazd na rampę kolejową), stał samochód saperski z materiałami wybuchowymi i bębnami z nawiniętymi przewodami. Koło samochodu kręciło się 7 lub 8 Niemców, w białych kombinezonach, którymi dowodził  porucznik Wermachtu oraz miejscowy przewodniczący SA, Mende, z zawodu aptekarz. Inżynier, który znał dobrze język niemiecki, podsłuchał rozmowę, z której wynikało, że Niemcy chcą wysadzić m.in. tunel pod torami kolejowymi.
„– … jeśli już musimy odejść, to pozostawimy kupę gruzów – mówił Mende – Już ja się o to postaram.”.

- reklama -

Kiedy saperzy odjechali, (a mieszkańcy Dziedzic pochowali się w piwnicach swych domów), inż. Londzin, zaopatrzony w latarkę i kleszcze, udał się na ulicę Kolejową, odnalazł przewody elektryczne połączone z materiałami wybuchowymi i przeciął je. Następnie wszedło do tunelu i odnalazł skrzynki z materiałem wybuchowym. Usunął z nich spłonki, a skrzynki przewiózł w dziecięcym wózku, na teren kolejowego zbiornika wody i tam ukrył. Tunel ocalał.

Inżynier ukrywał się przez kilka następnych dni w kanałach przy Cegielni Włościańskiej w Dziedzicach, gdyż Niemcy, na czele z szefem miejscowego SA ,Mendem, poszukiwali go. W ukrywaniu pomagała mu żona stolarza Żoczka i rodzina Zemanków.

Kiedy Ludwik Londzin rozminowywał obiekty kolejowe jego żona urodziła córeczkę (poród przyjął dr Niedźwiedzki, w asyście położnej Janikowej).

Niemcy wysadzili jednak niektóre obiekty na stacji kolejowej, np budynki nastawni działu wyładowczego, część torowiska, a także podpalili dom Nichtenhausera przy ul. Kolejowej.

Inż. Londzin rozminował także dojście do wojskowego magazynu z żywnością, mieszczącym się w domu, który wcześniej był własnością Polskiego Związku Kolejarzy (znany jako ZZK).

Na torze Dziedzice-Zebrzydowice stał parowóz z podczepionymi wagonami towarowymi, do których pakowali się niemieccy mieszkańcy Czechowic i Dziedzic. Pociąg odjechał wieczorem 27 stycznia 1945 r. W tym samym czasie spod dziedzickiego kościoła wyruszył w kierunku Goczałkowic konwój niemieckich samochodów, który został ostrzelany przez radzieckie samoloty, ale przebił się i pojechał dalej. Następnego dnia, o godzinie 8 wieczór, Czechowice i Dziedzice znalazły się na lini frontu. W rejonie kopalni „Silesia” pojawiły się radzieckie patrole zwiadowcze 38 Armii Frontu Ukraińskiego gen. K. Moskalenki. Na niebie pojawiły się tzw „choinki Stalina”, zrzucane z samolotów, czerwone światełka oświetlające z wysokości kilkuset metrów tereny walk.

Wojska niemieckie rozlokowane były w okolicach dworca kolejowego, Cegielni Włościańskiej (stało tam działo), na Grabowicach (stanowiska dział pancernych i artylerii), drogi na Goczałowice, na terenie rafinerii nafty. Po mieście kręcili się saperzy z grupy „Spengkommando”, którzy wysadzali w powietrze różne obiekty kolejowe, przemysłowe i publiczne. 

Przez cały okres walk prowadzona była akcja ratowania kopalni „Silesia” przed zalaniem i przed wysadzeniem w powietrze stacji pomp, szybów i elektrowni. Praca była ciężka i niebezpieczna, ze względu na wybuchy i strzelaniny toczące się wookół i na terenie kopalni. Zabudowania kopalni „ratowały” grupy ochotnicze, złożone z pracowników „Silesi”, (32 górników i 16 robotników), m.in. Szostek Teofil, Adolf Zagóra, Bugaj Józef, Tyrlik Jakób, Bartel Emil, Kóska Bogusław, Ludwik Karol, Ludwik Marian, Adamiec Antoni, Siwiec Rudolf, etc.

Po zajęciu kopalni, rosyjskie wojska zajęły gospodarstwo Nowy Dwór oraz przekroczyły linię kolejową Dziedzice-Kraków („krakowska sztreka”). Walki toczyły się na terenie Grabowic, Renardowic, „Starej Winiarni”, oraz na Ochodzy. W sąsiedztwie kopalni, na kolonii domów rodzin górniczych na Żebraczy, Rosjanie ustawili wyrzutnie rakietowe popularnie zwane „katiuszami”. Walki były bardzo zaciekłe, niektóre tereny przechodziły wielokrotnie z rąk do rąk (np. teren Nowego Dworu). Mimo, że nakazano mieszkańcom Czechowic i Dziedzic opuścić teren walk, znaczna ich część ukrywała się w piwnicach swych domów lub sąsiadów.

Niemcy mocno i skutecznie bronili lini kolejowej Dziedzice-Pszczyna oraz terenów Walcowni Metali „Dziedzice”. Do walk na terenie Żebraczy właczono V Noworosyjską Gwardyjską Brygadę Czołgów, dowodzoną przez Parszutina.

1 lutego 1945 r., z terenów Żebraczy, ruszyła radziecka ofensywa. Kanonada artyleryjska trwała kilka godzin. Rosjanie wyzwolili północną część Dziedzic, przejęli linię kolejową na Pszczynę i zajęli Walcownię Metali „Dziedzice”.

Radzieckie wojska (305, 81, 211 Dywizja Piechoty) rozpoczęły także wyzwalanie Czechowic od strony Bielska, Komorowic i Zabiela, wzdłuż rzeki Białej. Niemcy jednak bronili się skutecznie, wręcz desperacko, używając broni maszynowej, granatników przeciwpancernych i dział samobieżnych. 3 lutego wyzwolone zostały Brożyska, Lipowiec i Świerkowice.

W dniach 4 do 6 luty 1945 r., doszło na terenie Ligoty-Ochodzy, do bitwy pancernej, w której obie strony straciły wielu żołnierzy i sprzętu. Niemcy obawiając się, że ich wojska zostaną zamknięte w okrążeniu, opuścili teren walk, wycofując się na Chybie i Cieszyn. Walki toczyły się jeszcze na terenie Zabrzega, Zbijowa, Koła i Podraja.

11 lutego 1945 roku, cały obszar Czechowic i Dziedzic był oswobodzony.

W czasie tych walk zginęło ok. 700 żołnierzy radzieckich i ok. 470 niemieckich.

Straty wśrod ludności cywilnej – nie ustalone.

Odpis z wywiadu inż. Ludwika Londzina przeprowadzonego w dniach 27.03 do 02.04.1967r., w oprac. E.Kielocha, maszynopis.

„Wyzwolenie Czechowic-DZiedzic (28 styczeń – 11 luty 1945), [w] „Czechowice-Dziedzice. Echa historii” 1, pod. redakcją Barbary Pająk, Czechowice-Dziedzice, 2011.