Nie udała się trzynieckim Stalownikom przygoda z Champions Hockey League w sezonie 2018/19. Rywale ze Szwecji, Norwegii i Finlandii okazali się zbyt silni, by marzyć o wyjściu z grupy i grze w fazie play-off.
Po ubiegłorocznym, fantastycznym starcie w tych rozgrywkach, gdy Stalowników zatrzymała w półfinale dopiero fińska JYP Jyväskylä, również i w tym roku apetyty kibiców były mocno wyostrzone. I podobnie, jak w zeszłym sezonie, także i teraz drużynę Oceláři los ponownie skojarzył z zespołami z północy Europy. Choć rywale okazywali się na papierze bardzo silni, to jednak najwierniejsi fani mieli wciąż w pamięci postawę ekipy w poprzednich rozgrywkach, gdy hokeiści spod Jaworowego znakomicie radzili sobie w konfrontacjach, eliminując po drodze do półfinału m.in. trzy silne ekipy ze Szwecji. Tym razem jednak sportowcy ze Skandynawii okazali się za silni.
Rywalami Stalowników w CHL, które rozpoczęły się pod koniec sierpnia, były zespoły Djurgarden Sztokholm ze Szwecji, fiński Tappara Tampere oraz Storhamar Hamar z Norwegii. Kluczowe dla dalszej rywalizacji okazały się pierwsze dwa domowe spotkania z Djurgarden oraz Tapparą, oba zakończone wysokimi porażkami śląskiego klubu. Szwedzi wygrali w trzynieckiej Werk Arenie 6:1, a Finowie 8:2. Zdecydowanie lepiej wyglądała konfrontacja z obiema drużynami na wyjazdach. Po zaciętym boju w Sztokholmie Oceláři zwyciężyli 4:3, natomiast w Tampere ulegli miejscowym dopiero po dogrywce. Po tych spotkaniach wciąż tliła się nadzieja na awans, jednak warunkiem koniecznym było odniesienie dwóch zwycięstw w dwóch ostatnich grupowych spotkaniach z norweskim Storhamar Hamar. Stało się jednak dokładnie na odwrót i już po pierwszej konfrontacji z Norwegami w Trzyńcu, zakończonej porażką 2:3 stało się jasne, że na ostatni mecz do Hamar Stalownicy jadą wyłącznie po to, by rozegrać dobry mecz. Niestety i ostatni pojedynek w tej edycji zakończył się porażką 2:6. Ty samym HC Oceláři zajęli w swojej grupie ostatnie miejsce z dorobkiem 4 punktów i bilansem bramkowym 13:29. Do dalszych rozgrywek z „trzynieckiej” grupy awansowały dalej zespoły Tappary Tampere oraz Storhamar Hamar. – Myślę, że kluczem do naszej słabszej postawy w tegorocznych rozgrywkach CHL były kontuzje kilku zawodników. Bez kilku bardzo ważnych ogniw trudno było nam nawiązać równorzędną walkę we wszystkich spotkaniach. Jestem przekonany, że w pełnym składzie i w pełniej dyspozycji nasze wyniki byłyby o wiele lepsze. Z drugiej strony wielką szansę na zdobycie międzynarodowego doświadczenia otrzymało kilku młodych i bardzo młodych zawodników, którzy jednocześnie pozostają w walce o pewniejsze miejsce w drużynie na cały ekstraligowy sezon. Tegoroczna CHL to już dla nas historia, jednak na pewno zapamiętamy ogromne wsparcie, jakie otrzymaliśmy od kibiców zarówno w meczach we własnej hali, jak i na wyjazdach, gdzie regularnie przyjeżdżali i dopingowali nas nasi fani – przyznał po ostatnim meczu w Norwegii trener Stalowników Václav Varaďa.
Dla trzynieckich Stalowników był to czwarty start w elitarnych europejskich pucharach. Największym sukcesem była zeszłosezonowa gra w półfinale, dwukrotnie trzyńczanie nie wyszli z grupy. W tym sezonie, podobnie jak i w ubiegłym, czeską Ekstraligę reprezentowały w rozgrywkach grupowych cztery drużyny. Los Stalowników podzielił Mountfield Hradec Kralove, natomiast do fazy play off awansowała Kometa Brno oraz HC Pilzno. Zawodnicy śląskiego klubu jednak już zapowiadają, że o awans do europejskich rozgrywek powalczą również i w tym sezonie. Aby w nich wystąpić, zespół musi zająć jedno z dwóch pierwszych miejsc w tabeli po sezonie zasadniczym bądź zagrać w finale play-off, decydującym o mistrzostwie kraju.
CHL to kolejny sposób na „przetarcie” drużyny w międzynarodowych rozgrywkach. Stalowników w tym sezonie czeka jeszcze jeden bardzo ważny, choć towarzyski, turniej. W grudniu wezmą bowiem udział w prestiżowym Spengler Cup, na którym wystąpią również zespoły z rosyjskiej KHL. Teraz jednak skupiają się głównie na krajowych rozgrywkach ligowych.