Nie udał się trzynieckim Stalownikom start w tegorocznej edycji Champions Hockey League. Choć do ostatniego meczu zachowali szansę na awans do fazy play-off, niestety rywale okazali się silniejsi. Tym samym po raz drugi z rzędu odpadli z europejskich rozgrywek już po fazie grupowej.
Gdy po majowym losowaniu Stalownicy poznali swoich grupowych rywali, w Trzyńcu panował umiarkowany optymizm. Zgodnie z zapowiedziami włodarzy klubu mistrzowski zespół miał w tym sezonie poważnie zaistnieć w tych rozgrywkach, nawiązując do znakomitych występów przed dwoma laty, gdy dotarł aż do półfinału, a od gry w wielkim finale dzielił ich tylko (albo aż) jeden gol. W tegorocznej edycji CHL los skojarzył graczy spod Jaworowego z zespołami Pelicans Lahti z Finlandii, Junost Mińsk z Białorusi oraz Lausanne HC ze Szwajcarii.
Europejskie rozgrywki startują zawsze jeszcze przed rozpoczęciem ligowych rozgrywek krajowych, stąd nie zawsze zespoły prezentują optymalną formę. Zmagania w CHL wystartowały na przełomie sierpnia i września,
i z perspektywy całych grupowych rozgrywek to właśnie pierwsze dwa mecze trzyńczan okazały się kluczowe dla dalszych losów tej rywalizacji. Zwłaszcza pierwszy mecz, rozegrany w Finlandii, pewnie długo śnił się po nocach trzynieckim napastnikom. Bo choć zawodnicy śląskiego klubu prezentowali się lepiej na lodzie i oddali więcej strzałów, to jednak zeszli do szatni pokonani, bowiem żaden z 45 strzałów oddanych na bramkę rywali, nie trafił do siatki i ostatecznie Stalownicy przegrali 0:1. Z kolei w drugim spotkaniu, rozgrywanym w Mińsku, Stalownicy byli faworytem, to jednak mecz zdecydowanie lepiej ułożył się dla gospodarzy. Mistrzowie Czech niestety łapali mnóstwo kar, grając długie fragmenty meczu w osłabieniu. To przełożyło się na końcowy wynik – Oceláři ulegli rywalom 0:2. Jednak w meczach rewanżowych z tymi rywalami odrobili straty. Najpierw w świetnym stylu potrafili odmienić losy meczu z Finami, bo choć jeszcze na początku 2. tercji przegrywali 0:3, całe spotkanie wygrali 5:3. Jeszcze lepszą formę strzelecką Oceláři zaprezentowali w pojedynku z białoruskim Junostem, aplikując rywalom aż 7 bramek i tracąc zaledwie 2 gole.
O losach rywalizacji w grupie miały zatem przesądzić dwa ostatnie mecze ze szwajcarskim Lausanne HC. W pierwszym meczu, rozegranym w trzynieckiej Werk Arenie, lepsi okazali się gospodarze, wygrywając jednak dopiero po dogrywce 2:1. W meczu rewanżowym Stalownikom, by zapewnić sobie awans do fazy play-off, wystarczyło wywalczyć jeden punkt. Niestety to zadanie okazało się za trudne, bo choć sytuacji do zdobywania kolejnych goli nie brakowało, to jednak mecz zakończył się zwycięstwem Szwajcarów 5:3. Warto dodać, że sędziowie
w tym spotkaniu uznali gospodarzom gol z ewidentnej pozycji spalonej. – Graliśmy dobry mecz w Lozannie, i choć długimi fragmentami byliśmy lepsi, to jednak rywale potrafili maksymalnie wykorzystać wszystkie dogodne sytuacje. Tegoroczne rozgrywki w CHL uznaję jednak za ważne doświadczenie, poznaliśmy nowe miejsca i rywali, grających nieco inaczej niż w naszej lidze – mówił po ostatnim meczu napastnik Stalowników Matěj Stránský.
Po tej porażce stało się jasne, że drugi rok z rzędu Oceláři pożegnali się z CHL już w fazie grupowej. Do kolejnej rundy tych rozgrywek z „trzynieckiej” grupy awansowały zespoły Lausanne HC oraz Junost Mińsk. Spośród czterech uczestniczących w rozgrywkach CHL klubów Tipsport Ekstraligi do fazy play-off awansowały drużyny z Pilzna oraz Hradca Kralove. Los Stalowników podzielił za to drugi z uczestników ligowego finału – Białe Tygrysy z Liberca.