Spotkajmy się w bielskim teatrze

0
1037
fot. Natalia Kabanow
- reklama -

Teatr nie kończy się po opuszczeniu kurtyny. On wtedy tak naprawdę się zaczyna.

Teatr bielski pomimo tak dużego bogactwa repertuarowego i tylu nagród teatralnych, w Cieszynie i okolicach jest mało promowany. I nie jest to wina teatru ale chyba pewnej hermetyczności Cieszyna. Na deskach cieszyńskiego teatru nie pojawiają się bielskie spektakle. Być może przekonanie o odległości jaka dzieli nas z tym miastem decyduje, że nie pojawia się pomysł zaproszenia bielskich aktorów. Choć widzów na te spektakle z pewnością by nie zabrakło.

–„Przez pierwsze dwa lata swojej dyrekcji próbowałem się kilkakrotnie skontaktować się z dyrektorem Teatru  Impresaryjnego w Cieszynie i to mi się nie udało. Nie spotkałem się z chęcią współpracy, a widziałem zawsze duże możliwości.     Widzowie z Cieszyna, którzy chcą i tak odwiedzają nasz teatr i to bardzo cieszy.” – podkreśla dyr. Mazurkiewicz

Ostatnia premiera spektaklu „DyBBuk” w Teatrze Polskim spotkała się z dobrym odbiorem przez publiczność.

- reklama -

–„Jak na dość trudny i hermetyczny spektakl został przyjęty zadziwiająco dobrze. Jestem  pozytywnie zaskoczony tym odbiorem, bo pomimo tej hermetyczności znaczeniowej i symbolicznej doczekujemy się, jak na wielu tytułach i prawie codziennie owacji na stojąco. Tym bardziej ,że przedstawienie jest trudne i wydawałoby się, że nie powinno pobudzać entuzjastycznie szczególnie po trudnych ostatnich scenach a jednak. Jest to więc uznanie dla zespołu, który rzeczywiście zostawia na scenie  krew,  pot i składa pewną ofiarę. To wszystko przywraca wiarę w ten żywy teatr. Po premierze, „DyBBuk” dostał już dwa 

zaproszenia na festiwale teatralne: Konfrontacje Teatralne w Lublinie i Rzeszowskie Spotkania Teatralne. Myślę, że kariera tego spektaklu dopiero się zaczyna.”– podkreśla dyr. Witold Mazurkiewicz

Teatr mimo obecnie panującej mody nie jest teatrem komedii i farsy. Śledząc repertuar teatru można zauważyć jego eklektyczność. Oczywiście od fars i komedii, które również pojawiają się na scenicznych deskach, przez klasykę polską i światową , przez musicale do spektakli takich jak „DyBBuk”. W tym roku teatr przyjął ponad 80 tysięcy widzów.  To widzowie nie tylko z Bielska Białej ale z całego Podbeskidzia, Śląska Cieszyńskiego i to widzowie są właścicielami tego teatru.

–„Nie odcinam się od fars i komedii. Uważam, że jest to jeden z trudniejszych gatunków do dobrej realizacji w teatrze.  W czerwcu organizuję „FunFest” – Festiwal  Fars i Komedii – spektakli, które są pomijane  choćby przez  Kapitułę Złotych Masek, a wszyscy w teatrach te komedie przecież produkują i nie widzę powodu żeby się tego wstydzić. Tak naprawdę są to lokomotywy finansowe, które pozwalają robić później takie spektakle jak na przykład DyBBuk.” –  mówi dyrektor bielskiego teatru.

Po premierze „DyBBuka” pora na kolejny, nowy spektakl. Najbliższa premiera to „Pustostan” Maliny Prześlugi w reżyserii Agaty Puszcz, która reżyserowała spektakl” Humanka”. Trwają również pierwsze próby „Idioty” według Dostojewskiego w reżyserii Janusza Opryńskiego . Premiera tego spektaklu przewidywana jest na 30 września. Po premierze „Idioty” czeka aktorów kolejny trudny temat. Będzie to sztuka „Nasza klasa” Tadeusza Słobodzianka w reżyserii Mikołaja Grabowskiego. Pomimo napiętego czasu repertuarowego uda się z pewnością zmieścić również tytuł musicalowy i komediowy, którego widzowie również oczekują.

–„Życie od teatru różni się tylko tym, że w życiu nie ma prób generalnych.” – Ewa Nowak

 

O najbliższej premierze spektaklu „Pustostan” udało mi się porozmawiać z reżyserką Agatą Puszcz.

Urszula Markowska: O czym będzie ten spektakl?
Agata Puszcz:- „Pustostan” to współczesny, rodzinny dramat Maliny Prześlugi. Siódemka bohaterów to kilkupokoleniowa rodzina oraz niespodziewany gość. Dramat rozgrywa się podczas wieczoru wigilijnego. Opowiada o rodzinnych relacjach, braku bliskości i jej rozpaczliwym poszukiwaniu. Z pozoru to rodzina jakich wiele – i jak to często bywa- najbliżsi ludzie mało o sobie wiedzą. W religiach chrześcijańskim wigilia jest czasem oczekiwania na przyjście na świat zbawiciela, dla bohaterów sztuki, którzy z pozoru tradycyjnie podchodzą do tego święta, przewrotnie okazuje się być czasem oczekiwania na Kevina samego w domu.  „Chciałbym się obudzić i żeby Was nie było”.  To zdanie z kultowego filmu staje się dla nich rodzajem motta. 

Spektakl będzie dynamiczny czy raczej świątecznie leniwy?

AP:- Raczej dynamiczny. Jest to tekst, pozwalający na interpretację przestrzeni miedzy ludźmi. Mam nadzieję, że będzie też momentami komediowy, mimo tego ,że dotyka bolesnych spraw, które pewnie każdy z nas zna ze swojego doświadczenia. Ta rodzinna pajęczyna jest trudna do rozplątania.  

Reżyserowała Pani tutaj już „Humankę”. Czy ocenia Pani bielskiego widza jako wymagającego?

AP:- Z moich obserwacji publiczność bielska jest przede wszystkim otwarta. Docenia klasykę, ale też i eksperymenty. I co najważniejsze- jest bardzo liczna, co w innych ośrodkach teatralnych nie jest takie oczywiste.  Jeśli pyta mnie pani czy uważam tutejszego widza za wymagającego to odpowiem, że zawsze tak podchodzę do swojego widza. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. 

Kogo zobaczymy w obsadzie Pustostanu?

AP:- Na scenie pojawi się: Jagoda Krzywicka, Barbara Guzińska, Oriana Soika, Tomasz Lorek, Piotr Gajos, Jerzy Dziedzic, Mateusz Wojtasiński

Oprócz reżyserii teatralnej wiąże Pani  swoją przyszłość z filmem?

AP:- Bergman, powiedział, „teatr jest jego żoną a film kochanką”, pozwolę sobie go sparafrazować i powiem że teatr jest moim mężem a film kochankiem. Skończyłam szkołę teatralną, później kurs fabularny w Szkole Wajdy. Mam plany zarówno teatralne , jak i filmowe. 

Co jest trudniejszą pracą? Reżyseria teatralna czy filmowa?

AP:- To są zupełnie inne światy. W teatrze dużo większy nacisk kładzie się na  pracę z aktorem. Jest więcej prób, więcej niewiadomych na początku pracy. I na dodatek reżyser nigdy nie wie do końca co zobaczy.  Zawsze może się wydarzyć coś nieoczekiwanego. Miałam kiedyś sytuację, że przewrócił sie element scenografii i aktorzy musieli sobie z tym poradzić. To było dość zabawne..
Film,  jest skończony, zmontowany  pod okiem reżysera. Pewne sceny można wmontować zmieniając zupełnie kontekst, nawet bez wiedzy i świadomości aktorów. Dlatego teatr wydaje mi się bardziej aktorki, a film reżyserski. Bez względu na to, czy pracuję przy spektaklu teatralnym czy przy filmie musimy pamiętać po co i dla kogo to robimy. A robimy to przede wszystkim dla widza.
Zapraszam na premierę „Pustostanu” na Małą Scenę Teatru Polskiego w Bielsku-Białej już 30 maja.