Minął kolejny miesiąc i przygotowałem dla Was kolejny tekst. Jak obiecałem będzie to dalsza część moim przemyśleń na temat Uważności i Doceniania. Długo myślałem o tym co zawrzeć w tym felietonie. Pisząc poprzedni tekst miałem masę pomysłów i czułem niedosyt, że mam tak mało miejsca by podzielić się z Wami tym co myślę i czuję.
UWAŻNOŚĆ 2
W międzyczasie wiele wydarzyło się w moim życiu – powiem tak – ciągłe wyzwania, nowości. Wszystko idzie ku dobremu, ale w tym pośpiechu i mnożących się zadaniach do wykonania… trochę się pogubiłem. Czasem te przyziemne sprawy biorą górę i wydaje nam się, że tak musi być, bo przecież trzeba załatwić to i tamto. Trzeba zadzwonić, pojechać, kupić. Gdy już zrobimy swoje, pojawia się duma z tego, że nam się udało. Ale. Gdzieś tam głęboko w sercu czujemy, że mogliśmy coś zrobić inaczej. Przestawić priorytety. Wynik byłby ten sam, bo i tak byśmy zrobili swoje, tylko bez tego metalicznego lekko gorzkiego posmaku w ustach.
Tu dochodzę do pewnej refleksji – jeśli masz coś do zrobienia, zastanów się chwilę. Co się stanie jeśli najpierw uśmiechniesz się do dzieci. Jeśli powiesz coś miłego partnerowi życiowemu. Zjesz spokojnie obiad, napijesz się herbaty. Pomyśl jakim echem Twoje decyzje odbiją się w przyszłości. Czy to echo przyniesie śmiech dziecka czy Twój podniesiony głos?
Po przydługim wstępie chciałem wrócić do historii, którą ostatnio Wam opowiedziałem. Do historii małego Kuby, który przygotował dla swojego taty medal. Niestety ów tata nie dostrzegł wysiłków syna, będąc w pełni przekonanym o słuszności swoich działań. Nie wiem co wydarzyło się dalej. Czy Kuba próbował ponownie wzbudzić zainteresowanie taty? Czy mężczyzna w ogóle znalazł medal? A może całą sytuacje obserwowała mama Kuby i niemo uroniła łzę stojąc w kuchni za ceglanym blatem? Nie wiem. Chcę wierzyć, że tata znalazł medal i poszedł do syna. Podziękował mu za prezent i po walce z własnymi myślami sam uronił łzę. Pragnę wierzyć też, że zmienił swoje życie i mimo innych wpadek w przyszłości, próbował lepiej dostrzegać dobro i miłość codziennych gestów.
Julia miała niesamowitą zdolność. Czasem, gdy się skupiła, potrafiła widzieć ludzkie myśli. Układały się w chmurki takie jak w komiksach i unosiły nad głowami swoich właścicieli. Czasem zastanawiała się, jaka siła unosi te chmurki, ale zawsze w tych chwilach wracała myślami na „ziemię” i skupiała się na zawartości owych chmurek.
Pewnego dnia przechodząc przez park, zobaczyła dwie kremowe chmurki pod konarami drzewa obok żółtej drewnianej ławki w pobliżu mostku. Znała to miejsce. Sama nieraz tam przesiadywała. Chmurki miały oczywiście swoich właścicieli. A było ich trzech. Mężczyzna w skórzanej czarnej kurtce, chłopiec w zielonym swetrze i mały czarny pies ze śmiesznie zadartymi uszami.
Zawartość chmurek nie zdziwiła Julii, gdyż stale widziała podobne w tej okolicy w takim zestawieniu – tata-syn-kot, mama – syn-córka, dziadek-wnuczka-pies i tak bez końca. Niezależnie od ilości osób i ich pokrewieństwa, chmurki pokazywały zawsze podobne rzeczy.
Największa i najciemniejsza chmurka należała do mężczyzny w skórzanej kurtce. Siedział lekko przygarbiony i patrzył przed siebie, w ziemię, czasem spojrzał na syna uzupełniając swoją uwagę kilkoma słowami i krótkim, aczkolwiek szczerym uśmiechem. O czym myślał? W chmurze roiło się od obrazów domu, biurka, portfela, niedawnej kłótni z żoną, planach na podróż, wymarzonego samochodu, umowy kredytowej, tykającego zegara, wizyty u dentysty i sceny z ostatnio widzianego filmu. Czasem przebił się obraz taty z synem na ławce, ale szybko zanikał w gąszczu innych wspomnień i myślowych slajdów.
Mała chmurka dziecka była jasna i lekko zasnuta czymś, co przypominało mgłę lub parę, która osadza się na szybie samochodu w zimowy poranek. W głowie dziecka była tylko jedna myśl – obraz który widziała Julia – syn – ojciec i pies na ławce w parku w słoneczny dzień. Nic więcej.
Co ciekawe psia chmurka wyglądała podobnie z tą różnicą, że czasem pojawiały się w niej uciekające koty i gumowa zielona piłeczka, którą za wszelką cenę trzeba złapać, bo od tego zależą losy wszechświata.
Nie ma lepszej recepty na koncentracje, Uważność czy Docenianie obecności tu i teraz zawsze, o każdej porze. Nie uciekajmy myślami tam gdzie nas nie ma, bo może się okazać, że „tu i teraz” nam umknęło…
O czym za miesiąc? Postaram się spojrzeć na relacje partnerów wychowujących dzieci. Pochylę się nad kwestią rozmowy, spędzania czasu i postrzegania siebie jako rodzica, partnera, męża czy żony.
Jeśli masz jakieś pytania, konstruktywną krytykę lub niekoniecznie taką, zapraszam do kontaktu poprzez maila – jonkowskimateusz@gmail.com. Obiecuję odpowiedzieć na każdą wiadomość.