„Zanzibar to jedyne miejsce na ziemi gdzie Afryka i Orient połączyły się w jedno”
Beata Lewandowska-Kaftan
Zima obrażona powędrowała dalej zahaczając o Polskę tylko lekko swoim płaszczem. Pochmurne dni z szybkimi zmianami temperatur nie wpływają na nas pozytywnie. Jesteśmy w tej szarości uwiązani. Witryny sklepowe zdominowane są przez szare i czarne kolory, co nie poprawia nastroju. Na tle innych krajów wypadamy dość smutno, a i uśmiechu na twarzach przechodniów jak na lekarstwo. Mam wrażenie, że im więcej posiadamy, tym bardziej jesteśmy niezadowoleni. Jeszcze dwie dekady temu na podwórkach słychać było do późnych godzin wieczornych głośne pokrzykiwanie bawiących się dzieci. Dzisiaj jakby wymarłe miejskie i wiejskie podwórka, a dzieci czas spędzają przed niebieskimi ekranami telefonów i komputerów. Zatraciliśmy radość życia.
Na spotkanie z Beatą Lewandowską-Kaftan autorką książki „Zanzibar. Wyspa skarbów” szłam w styczniowy ponury wieczór. Nie nastawiałam się na zdobycie wielu nowych informacji, bo o Zanzibarze wiedziałam już sporo. Faktem jest, że jawi się jak marzenie z reklamy batonika Bounty, a Internet przepełniony jest kolorowymi zdjęciami i relacjami z wypraw. Po książkę Pani Beaty sięgnęłam chętnie dlatego, że jej pierwsza pozycja „Afryka jest kobietą” oczarowała mnie. A na pewno wiele stawianych przeze mnie pytań znalazło w niej odpowiedź. Książka „Zanzibar…” jest kolorowym wydaniem z pięknymi zdjęciami. Ale przede wszystkim jest książką nie tylko o miejscu, choć nie brak barwnych opisów, a przede wszystkim o ludziach. Po raz pierwszy czytałam ludzkie historie, o często niełatwym życiu Zanzibarczyków, którzy byli ich prawdziwymi bohaterami, a nie częścią scenografii do wakacyjnych wspomnień. Ta książka przepełniona jest szacunkiem do ich zwyczajów, kultury i życia.
Gdy poznałam autorkę książki, zrozumiałam dlaczego w książce zawarte jest tyle mądrości, ciepłych relacji ze spotkań z ludźmi. Pani Beata po prostu taka jest. To niezwykle kolorowa i wesoła kobieta obdarzona wielkim szacunkiem do świata i zachwycona jego pięknem. Rozmowie o książce towarzyszyły delikatne dźwięki wydawane przez etniczną biżuterię, noszoną jak najcenniejszy klejnot. Kolorowy strój przeniósł nas na chwilę w inny świat. Świat barw, zapachów i ciekawej przygody.
Jak zaczęła się ta wielka przygoda z Afryką?
– W 1999 r. pracowałam w grupie osób, które otwierały w Polsce oddział National Geographic. W 2000r. uruchomiono wielki projekt Afryka. Na kontynent pojechało 15 ekip reporterów, filmowców i fotografów. Powstało mnóstwo filmów, nagrań, artykułów i książek. Afryka mnie zawołała i zapragnęłam tam natychmiast pojechać. Poleciałam. Być może to zabrzmi naiwnie, ale wysiadając z samolotu, rozejrzałam się i zanim zdążyłam cokolwiek pomyśleć, moje ciało i zmysły powiedziały mi: jestem w domu. Wszystko było idealne, takie jakie miało być: temperatura, zapach, dotyk wiatru. Wszystko było moje. Dlatego później ciągle do Afryki wracałam i nadal będę wracać. To moje miejsce na ziemi. Na Zanzibar nie pojechałam od razu. Najpierw zwiedziłam daleką Kenię. Po kilku wyprawach na sawanny i pustynie, postanowiłam spędzić wakacje na Zanzibarze. To jest miejsce, które najpierw budzi zachwyt. U każdego. Jeszcze w samolocie, gdy patrzymy przez małe okienko jesteśmy oczarowani zielonością otoczoną białą koronką fal i plaż, wyłaniającą się z wielkiego błękitu. Człowiek czuje się tak, jakby zaraz miał wylądować w raju. I nie myli się. W porównaniu do szarej jesienią i zimą Europy, Zanzibar jest rajem. Ocean ma kolor jakiego nigdy wcześniej nie widziałam. Te mieniące się odcienie błękitu i turkusu i oślepiająco białe plaże. Do tego barwne kwiaty, zapachy i kolory kobiecych strojów. Wszystko pobudza nasze uśpione zmysły.
Czy zachwyt to jedyne co spotka nas na tej wyspie?
– Można na etapie zachwytu pozostać , wylegiwać się na leżaku i spacerować plażami, smakować potrawy, ale można obudzić w sobie także ciekawość i poznać Zanzibar bliżej. Wtedy zadziwi nas bogactwem kultury, zwyczajów, wzorów i smaków. Można zakochać się w cudnych zapachach naturalnych kosmetyków snujących się za tutejszymi kobietami, w rozmaitości przypraw, kadzideł i pysznego, zdrowego jedzenia. Zanzibar, to niewielka wyspa leżąca u wybrzeży Tanzanii mierząca 70 na 30 km. Można wiec ją dobrze poznać. Najpierw zadziwiły mnie różne twarze. Jedne są czarne jak heban, z typowymi afrykańskimi rysami. Inne złote z wąskimi nosami i migdałowymi oczami. Wszędzie słychać język suahili, który raz brzmi tak samo, jak na afrykańskiej sawannie, a za chwilę niczym na arabskim bazarze. Zupełnie jakbyśmy byli w Jemenie czy Omanie. Na ulicach, w ogrodach Zanzibaru spotykamy muzyków grających na instrumentach z różnych stron świata. Mijamy kobiety ubrane w kolorowe typowo afrykańskie kangi, a obok inne w czarnych buibui, a czasem przemknie kobieta w hinduskim sari. I zaczynamy się zastanawiać: gdzie właściwie jesteśmy? W Afryce, w Arabii, w Indiach? Wędrówka po tej niewielkiej wyspie, to jak wędrówka przez pół świata.
Co jeszcze odkryła Pani na Zanzibarze?
Przyprawy, niezwykle intensywne i różnorodne. Tam po raz pierwszy zobaczyłam, jak rośnie i jak wygląda gałka muszkatołowa. Będąc na Zanzibarze obowiązkowo trzeba odwiedzić bazar z jego zgiełkiem, zapachami i kolorami. Wymieniać mogłabym długo, ale na pewno warto wspomnieć o niezwykłych rzeźbionych drzwiach, które można tam podziwiać na każdym kroku. I co zaskakujące, na Zanzibarze budowę domu zaczyna się od osadzenia drzwi wejściowych. Poznałam wiele wspaniałych osób, z którymi bardzo się zaprzyjaźniłam. Z pewnością każda kolejna podróż na Zanzibar będzie wizytą przyjacielską. Zebrało się wiele historii i obrazów bogactwa Zanzibaru – dlatego powstała ta książka. By każdemu, kto pojedzie na Zanzibar pokazać, jak niezwykłe jest to miejsce. Jedynie na świecie, gdzie Afryka spotyka się z Orientem.
Księgarnia Piastowska BookBook
Cieszyn, ul. Głęboka 6