Trudno dzisiaj na mapie Polski znaleźć choćby jedno miejsce, które nie skrywałoby wojennych historii trudnych i drastycznych. Czasem zastanawiam się, dlaczego nie potrafimy wojennej martyrologii zostawić za sobą i żyć teraz i tutaj, myśląc tylko o przyszłości. Drapiemy wciąż strupy przeszłości odkrywając na nowo krwawe miejsca. Jakby ktoś ten kraj przeklął. Ale dzieje się tak, dlatego, że z każdego zakamarka, ze strychów i piwnic wychodzą wciąż zbłąkane duchy. Opowiadają swoje historie, opowiadają o tym, że żyli, że mieli swoje plany, marzenia, pasje. Płakali, odczuwali ból i strach. To ten ból właśnie pozostał z nami do dzisiaj. Duchy wojny wciąż nas wołają i proszą o pamięć, bo dopóki my pamiętamy oni żyją. To wołanie usłyszał Zbigniew Białas. Opowiedział niezwykłą historię Będzina, ale przede wszystkim, opowiedział historię nastoletniej, żydowskiej dziewczyny Rutki Jaskier.
– Chciałem napisać powieść o polsko – żydowskim Będzinie. Rutka, jako bohaterka tej książki miała być ważną postacią. Jednak zdałem sobie sprawę poznając tą straszliwą historię, że czterysta stronicowa epicka powieść zakryje życie tej niezwykłej dziewczynki. Porzuciłem, więc pomysł obszernego tomu i każdą stronę mojej książki poświęciłem właśnie Rutce. Poświęciłem jej dwa lata, ale czy wystarczająco dużo? Jest to z pewnością najbardziej kameralna i najbardziej liryczna powieść, jaką do tej pory napisałem – mówi pisarz.
Książka ta mogła powstać dzięki tytułowej bohaterce. Wiele przeżyła, pięknie pisała o swoim życiu, marzeniach tych, które miała a które nigdy się nie spełniły. Niestety, jej gwiazda zgasła przedwcześnie… W krematoryjnym piecu w Auschwitz w 1943 roku. Ale rękopisy pozostały…
Pisany przez czternastolatkę dziennik schowany w skrytce w domu na Warpiu, gdzie w wyniku przymusowej przeprowadzki do getta, zamieszkała rodzina Laskierów, dopiero kilkadziesiąt lat po wojnie ujrzał światło dzienne. Zapiski ze szkolnego zeszytu zostały opublikowane, a oryginał trafił do Instytutu „Jad Waszem” w Izraelu. Rutka Laskier pozostawiła po sobie przejmujące świadectwo nieludzkich czasów, opisywała codzienność w okupowanym mieście, dawała wyraz swoim przeżyciom, przemyśleniom i uczuciom. Wyjątkowo dojrzała jak na swój wiek, naznaczona wojennym piekłem, strachem o życie swoje, rodziny i przyjaciół. A przy tym była zwykłą nastolatką, a raczej bardzo niezwykłą.
Jedną z największych tragedii holokaustu było odebranie tożsamości Żydom. Narzucono masową anonimowość umieszczając tragedie ludzkie w ciągu obozowych cyfr. To kolejny numer, który dzięki Zbigniewowi Białasowi udało się ocalić od zapomnienia, wydobyć twarz jednej z ofiar i nadać jej osobowość.
– Kiedy ludziom powiedziałem, że będę pisał powieść o Rutce, pytano mnie o to, w jaki sposób ja chce wejść w rolę tej dziewczyny tym bardziej, że ona pisała dziennik. Co ja mogę o niej nowego napisać skoro ona sama powiedziała tak wiele. Stało się, więc to moim zadaniem by tego dziennika nie przepisywać. To, co w nim zamknęła stanowi anatomiczna całość. Jednak nie nadawał się do publikacji i nie po to był pisany. Zapiski w dzienniku Rutki to okres trzech miesięcy, dość trudno było na tej podstawie poznać jej osobowość. Zrekonstruowałem, więc jej życie najlepiej jak potrafiłem opierając się na historii wojennego Będzina. Powstała w ten sposób wzruszająca całość. Pracowałem nad książką tak długo, bo nie chciałem popełnić żadnego błędu. Próbowałem poznać uczucia, konstrukcję psychologiczną Rutki – podkreśla pan Białas.
Przez dwa lata dziennik Rutki poznałem na pamięć. Mam do niego stosunek emocjonalny. Dzisiaj dziennik wywieziony do Izraela znajduje się w Instytutcie „Jad Waszem” w Izraelu. Ocalał dzięki Pani Sapińskiej, która nie mogąc się z żydowską dziewczynką przyjaźnić, odwiedzała ją i zdradziła gdzie w domu mieści się skrytka. Tam Rutka schowała swój dziennik. Po likwidacji Getta rodzina Sapińskiej wróciła do domu a odnaleziony rękopis przechowywano ponad 60 lat. Dziennik został w końcu opublikowany przez Adama Szydłowskiego. On ów dziennik wraz z Panią Sapińską wywiózł do Izraela, za co wytoczono mu proces, ponieważ przepisy mówią jasno, że jeśli coś powstało przed 1945 rokiem traktowane jest, jako zabytek. Bez zezwolenia sądu niczego, więc wywieźć nie wolno. Stało się, więc to sprawą kontrowersyjną. Jednak przed wywozem dziennika nikt w Polsce nie chciał nim zainteresować. Żadne muzeum nie chciało przyjąć go do swoich zbiorów. Nie pozostawia jednak wątpliwości fakt, że wywieziono z kraju jeden z ważniejszych śląskich eksponatów- dodaje autor.
„Rutka” to powieść kameralna, stonowana, unikająca patosu, nieepatująca okrucieństwem, ale trafiająca do wyobraźni i serca.
Jej lektura stanowi wartościowe, poruszające i inspirujące doświadczenie.
Przewrócenie ostatniej kartki tej książki pozostawia nas w długim milczeniu. Zmusza do wielkiej refleksji, ale i pomaga jeszcze bardziej szanować wolność.
Zbigniew Białas – anglista, profesor nauk humanistycznych, powieściopisarz, Dyrektor Instytutu Kultur i Literatur Anglojęzycznych Uniwersytetu Śląskiego, autor „trylogi sosnowieckiej” – w tym wielokrotnie nagradzanego Korzeńca (m.in. Śląski Wawrzyn Literacki); tłumacz literatury angielskiej, amerykańskiej i nigeryjskiej. W młodości służył w wojskach ONZ na Bliskim Wschodzie (Wzgórza Golan), obecnie preferuje łagodniejsze doznania: jest miłośnikiem opery, wędkarstwa, Skandynawii oraz Wschodniej Anatolii.