Wirus SARS-CoV-2 spustoszył szkolne korytarze w całej Polsce. Szkoły były zamknięte do końca roku 2020 a nauka w przeważającej większości odbywa się online. Taki stan ma miejsce w wielu krajach na świecie i można śmiało powiedzieć, że mamy do czynienia z największym kryzysem w edukacji od czasów II Wojny Światowej.
Sytuację najlepiej obrazują dane: 11 marca 2020 roku UNESCO poinformowało, że na świecie 363 milionów osób (dzieci oraz studentów) pozostaje w domach w związku z zamykaniem szkół i uczelni. Z badań przeprowadzonych w 23 krajach przez ekspertów Europejskiego Komitetu Edukacji Katolickiej wynika, że tylko 80% uczniów było w kontakcie ze szkołą podczas pierwszej fali pandemii. 20 % uczniów wypadło z systemu, a przeważnie były to dzieci z rodzin mniej uprzywilejowanych lub z kręgu biedy. Na półkuli południowej rok szkolny rozpoczyna się w lutym lub w marcu, a kończy w grudniu. To oznacza że ogromna liczba uczniów w wielu krajach Ameryki Łacińskiej i Południowej spędziła cały rok szkolny bez dostępu do zajęć edukacyjnych. W Afryce w wielu miejscach jedynym narzędziem do przesyłania treści szkolnych jest radio lub telewizja. Od solidarności lokalnych społeczności zależy, czy dzieci mogą zebrać się razem w domu uprzywilejowanych sąsiadów, którzy mają te odbiorniki. Wielu uczniów zmuszonych zostało do porzucenia szkoły i szukania pracy zarobkowej, aby pomóc w łataniu domowych budżetów. Lekcje na Zoom-ie to nie opcja dla Brazylii czy Tanzanii. W tych rejonach świata szkoła oprócz edukacji realizowała także inne ważne zadania, takie jak: programy żywieniowe i zdrowotne. Teraz tego zabrakło, a skutki odbiją się w przyszłości.
Co więcej pandemia pogłębi dysonans pomiędzy biednymi i bogatymi, co zagraża kolejnym wykluczeniom. Źle było zwłaszcza w marcu na początku pandemii, ale obecna sytuacja z pewnością nie wygląda dużo lepiej…
Obostrzenia wywołane pandemią przyniosły ogromne zmiany jakościowe także w polskiej w edukacji. Warto przyjrzeć się im z bliska oraz monitorować, dokąd zmierzają. O tym, czy przeważą zmiany na lepsze czy na gorsze przekonamy się dopiero za jakiś czas. Z pewnością zmiany w edukacji należy obserwować już teraz. Wydaje się bowiem że jesteśmy w bardzo złożonym momencie zmiany, niepewności i wielu pytań. Pytań o to jaka będzie szkoła po pandemii? Jak zmieni się system edukacji? W jakim kontekście i jak będziemy nauczać oraz czego i jak będą chcieli uczyć się uczniowie?
Pierwszą ogromną zmianą w edukacji powszechnej jest przeniesienie nauczania do sieci na tak dużą skalę.
W zasadzie narzędzia w postaci platform komunikacyjnych, aplikacje ułatwiające naukę online czy materiały typu e-podręczniki istniały już przed pandemią, jednak nie miały tak szerokiego zasięgu a nauczyciele sięgali po nie sporadycznie. Obecnie to konieczność. Dużym ułatwieniem jest fakt, że wiele firm z branży komunikacji lub IT umożliwiły szkołom oraz innym jednostkom edukacyjnym korzystanie ze swoich platform za darmo. Mowa tu np. o platformach ZOOM, Google G-Suit, Microsoft Teams. Wiele wydawnictw udostępniło materiały w formie cyfrowej, zorganizowało szkolenia dla nauczycieli, otworzyło platformy z zasobami ćwiczeń online. Sami nauczyciele również wymieniają się pomysłami na nowe sposoby prowadzenia zajęć, nowy rodzaj wykorzystywanych narzędzi, selekcjonują i adaptują materiały, poszukują efektywnych sposobów motywowania uczniów oraz sprawdzania ich wiedzy. Staramy się pogodzić nauczanie z technologią. Pogodzić czas nauki z nową przestrzenią, w której szkoła jest w każdym domu. Próbujemy pogodzić różne rytmy pracy z różnymi profilami uczniów. To wszystko się tworzy, weryfikuje, udoskonala… jesteśmy w permanentnej zmianie.
Zmiany jakościowe, które dokonały się wśród kadry nauczycielskiej też są ogromne i nastąpiły w stosunkowo szybkim czasie. Postępu w wykorzystaniu zasobów TIK na taką skalę nie zapewniłby chyba żaden plan doskonalenia zawodowego. Sprawdziło się powiedzenie „Potrzeba matką wynalazków”. Sądzę, że wszyscy czynni nauczyciele zaobserwowali u siebie wzrost kompetencji informatycznych, bez względu na to, na jakim etapie ich wiedza i wykorzystanie komputera były przed pandemią. Wiosną 2020 roku towarzyszyło nauczycielom po części poczucie bezradności, po części obawa przed wykorzystaniem nowych mediów. Wykonywany dotąd zawód nagle pozbawił nas możliwości interakcji społecznych. Praca objęła wiele godzin spędzonych przed komputerem. Z pomocą laptopa odbywa się: prowadzenie lekcji, przygotowywanie materiałów do nowej wirtualnej rzeczywistości, poprawa nadsyłanych uczniowskich prac. Zatracił się określony czas na to, żeby zakończyć pracę. Wszak informacje od uczniów nadchodziły i nadchodzą o każdej porze dnia. To niekończące się godziny ślęczenia z oczami suchymi od wpatrywania się w ekran, bez możliwości szybkiego i łatwego weryfikowania, czy to co przekazujemy trafia do celu, czy jesteśmy należycie zrozumiani. Ta nowa rzeczywistość rodzi wiele frustracji. Utraciliśmy coś co często nieuchwytne, niedopowiedziane a jakże ważne podczas zajęć. Na przykład: pełny kontakt wzrokowy, obecnie pozostał nam tylko przekaz ekranu, uzależniony od jakości połączenia z Internetem. Zgubiły się: drobny żart sytuacyjny, jakaś interakcja pomiędzy uczniami, poczucie skupienia unoszące się w sali podczas wytężonej pracy na sprawdzianie czy niezliczone emocje jakie wzbudzała praca nad projektem w zespole. Staramy się to wszystko przenieść do nowej wirtualnej rzeczywistości, ale wiadomo już, że nic nie zastąpi kontaktu z drugim człowiekiem. Nauczyciele często stawiają sobie pytania, na które brak odpowiedzi – jak długo to jeszcze potrwa? Jak dobrze przygotować uczniów ostatnich roczników do egzaminów zewnętrznych? Jak nie zwariować od nadmiaru materiału w przeładowanej podstawie programowej? Jak nie zabić w sobie pasji do nauczania a w uczniach ochoty na naukę? Czasem przychodzi nam bowiem rywalizować o uwagę ucznia z serialami z Netflixa czy komputerowymi grami…
Bardzo dużo zależy od zaangażowania samych uczniów, ich możliwości technicznych, wieku i dojrzałości, umiejętności zarządzania swoim procesem poznawczym oraz samodyscypliny. Inaczej praca zdalna wygląda dla ucznia zdolnego, któremu nauka przychodzi lekko, inaczej dla ucznia, który ma trudności z opanowaniem materiału, trudności z zapamiętywaniem czy ze skupieniem uwagi. Ponadto szkoła bez zaproszenia wkroczyła w naszą prywatną przestrzeń zacisza domowego. Z tym również wiąże się wiele wyzwań. Czasem to prozaiczny brak sprzętu, czasem niestabilne łącze z Internetem, a czasem brak przestrzeni osobistej. Młodzieży często towarzyszą też wstyd i obawy przed porównywaniem wnętrza domowego, napięcia związane z ciągłym siedzeniem w jednym miejscu, niewspółpracujący domownicy etc…Nade wszystko dzieciom i młodzieży brakuje interakcji z rówieśnikami i możliwości rozwijania kompetencji społecznych. Szkoła nie jest także w stanie zapewnić dostępu do kultury, tak jak robiła to wcześniej, organizując wyjścia do kina lub teatru. Nie odbywają się szkolne wycieczki, międzynarodowe wymiany szkolne, brak rywalizacji sportowej w ramach lekcji wychowania fizycznego. W roku 2020 nie było szkolnych wigilijek, nie będzie nawet studniówek… Czy w przyszłości uczniowie będą w stanie nadrobić ten społecznie „stracony czas”?
Zdaniem psychologów dziecięcych pogłębiają się lęki i fobie szkolne. Paradoksalnie szkoła w formie online jednych rozleniwia do granic możliwości a innych jeszcze bardziej stresuje. Wszystkiemu towarzyszy niepewność. Na dzieciach i młodzieży kładą się cieniem problemy dorosłych. Można tu długo wymieniać: rodzinne kłótnie, uzależnienia od używek, dramaty związane ze śmiercią bliskiego członka rodziny, obawa o utratę pracy, czy
w końcu ekonomiczne trudności rodziców. W pandemii pomoc psychologiczna i psychiatryczna jest niestety mocno utrudniona, tak jak kontakt z innymi specjalistami.
W dużej mierze wzrosła potrzeba zaangażowania rodziców w proces edukacji. Ich obecność lub absencja w życiu szkolnym dziecka może być przyczynkiem do sukcesu lub porażki edukacyjnej. Pomoc rodzica stała się nieodzowna zwłaszcza na etapie nauczania początkowego. Jednak nie tylko ci najmłodsi uczniowie potrzebują uwagi. W obecnym czasie, kiedy nastolatki nie wychodzą z domu do szkoły, jeszcze bardziej potrzebują rozmowy i bliskości rodzica. Mądrze zorganizowanego czasu „po lekcjach” dla zachowania równowagi psychicznej. Rodzic powinien także odpowiednio zmobilizować i zachęcić do nauki, wtedy gdy ogarnia lenistwo lub strach przed przyswojeniem trudniejszej partii materiału. Warto by wspierał dziecko w samorozwoju, był blisko zarówno w chwilach porażki jak i sukcesu. Zachęcał do uczciwej samodzielnej pracy. Przy ciągłym siedzeniu przed komputerem, po kilka godzin dziennie, można stracić motywację do wszelkich innych aktywności. Ważne zatem by rodzic miał kontrolę nad tym, jak jego dzieci spędzają czas przed ekranem i zachęcał do aktywności fizycznej.
W obecnym trudnym czasie szkoła oczekuje również od rządzących konkretnego wsparcia (nie tylko w maseczki i płyn do dezynfekcji, czy dofinansowania na zakup sprzętu), nade wszystko potrzebujemy mądrego zarządzania zmianą w edukacji, szerokich konsultacji ze środowiskiem pedagogów, pogłębionego przyjrzenia się podstawom programowym, nie narzekania o lewicowym skrzywieniu szkół i uczelni. Nie pomogą też straszenia nas komisjami dyscyplinarnymi, obecna władza już dawno sama upokorzyła nauczycieli. Nauczyciel w swoich decyzjach powinien pozostać niezależny, ponieważ sukces w edukacji nie zależy od ministra stojącego na czele resortu, zależy od rzeszy pedagogów stających codziennie przed uczniami. Edukacja potrzebuje solidarnego zainteresowania się nią przez szerokie grupy społeczne. Potrzebne jest nam społeczne zaangażowanie w szczery dialog, przyzwalający na poszukiwania w mnogości rozwiązań. W myśleniu o szkole trzeba wyjść poza utarte schematy i być otwartym na wzajemne poznanie. Dialog uczących się z nauczycielami, dialog rodziców i nauczycieli, dialog szkoły z decydentami systemu, mógłby przynieść dobre zmiany, które sprawią, że nowym pokoleniom będzie się dobrze żyło w postpandemicznym świecie.
Jedno jest pewne edukacja jest naszą wspólną sprawą, jej dobro powinno być ważne dla każdego, kto myśli o przyszłości naszego kraju, społeczeństwa obywatelskiego oraz przyszłości świata. Wiele zależy od nas samych, od nauczycieli pracujących u podstaw.
Dagmara Jagucka-Mielke
Nauczycielka języka hiszpańskiego
Ambasadorka GPEN – Global Pedagogical Network
Wicedyrektor Liceum Ogólnokształcącego Towarzystwa Ewangelickiego w Cieszynie