Pandemia spowodowała, że wiele wydarzeń kulturalnych i działań społecznych zostało odwołanych. Można więc spokojnie powiedzieć, że w miastach dzieje się niewiele, a pomysły na promocję gmin mocno się skurczyły. Jednostki odpowiedzialne za promocję szukają więc wokół siebie czegoś, co przyciągnie uwagę mieszkańców a nawet sąsiadów. Cieszyn jako miasto historyczne ma sporo do zaoferowania, jednak na swoją promocję znalazł zupełnie inny sposób. Teraz nasze miasto może również kojarzyć się z półnagimi nastolatkami i gumowymi kaczkami. W tak wątpliwą promocję miasta mocno zaangażowały się w swoich komentarzach na Facebooku radne z Klubu CRS Ewa Banot i Monika Szlauer, nie widząc w tym nic nieetycznego (komentarze usunięto po oburzeniu mieszkańców 30 kwietnia).
O co cała awantura?
Zaczęło się od wywiadu z cieszyńskim przedsiębiorcą Aleksandrem Górnym. Swój pomysł na biznes przedstawił w „Wiadomościach Ratuszowych”. Na ów wywiad poświęcono całe trzy strony, a wykorzystane zdjęcie, na tle pozostałych, i tak było wyjątkowo grzeczne. Tematowi poświęcono również sporo miejsca w Głosie Ziemi Cieszyńskiej. Widać cel przedsiębiorca osiągnął, bo zupełnie za darmo ma niezłą reklamę. Pan Górny na promocję swojego sklepiku przygotował całą kampanię internetową, w której główną rolę odgrywają półnagie nastolatki i mocno wytatuowani chłopcy. Może celem przedsiębiorcy było zwrócenie uwagi pism o charakterze erotycznym, ale jak widać na razie budżet pozwolił tylko na zaistnienie lokalnie. By nie wyjść tylko na czepialską czy pruderyjną, uważam że przecież nawet nagość może być przedstawiona w sposób, który nie uprzedmiotawia kobiety, a staje się artyzmem. Nie mam zamiaru również ingerować w działania prywatnego przedsiębiorcy, jednak w momencie gdy taka promocja odbywa się za publiczne środki, buntuję się i pytam o standardy i przepisy. Można tu oczywiście spierać się o granice, poczucie estetyki czy wrażliwość odbiorcy, trudno jednak zauważyć cel promocji czyli produkt, który ma być atrakcyjny dla mieszkańców czy turystów. Jak się okazuje, oprócz magnesów, parasoli czy ciastek „Marlenka”, głównym asortymentem są gumowe kaczki, które raczej z Cieszynem się nie kojarzą, bo też niewiele z nim mają wspólnego. A przecież ponoć to pamiątki związane z miastem.
Pomimo oburzenia i apeli ze strony mieszkańców, „artykuły sponsorowane” w „Wiadomościach Ratuszowych” pojawiają się nadal. W ostatnim wydaniu dla sklepu ACTION poświęcono trzy strony, tak dosłownie to właścicielowi, bo to przecież wywiad.
Skupmy jednak uwagę na tym, co ważne, i wyjaśnijmy, czym są Wiadomości Ratuszowe
„Wiadomości Ratuszowe” to informator gminny wydawany co dwa tygodnie od wielu lat. W założeniu służyć ma informowaniu mieszkańców o sprawach gminnych i urzędowych. Ze względu na to, iż wydawany jest ze środków publicznych, musi być realizowany w oparciu o liczne przepisy. Nie można, a na pewno nie powinno się dopisać go nawet do listy mediów lokalnych.
Regionalna Izba Obrachunkowa w swoim stanowisku uznaje, że zamieszczanie ogłoszeń i reklam od przedsiębiorców lokalnych oraz zewnętrznych nie prowadzi do zaspokajania zbiorowych potrzeb wspólnoty lokalnej, tym samym nie jest zadaniem użyteczności publicznej.
W związku z tym niedopuszczalne jest zamieszczanie ogłoszeń reklamowych w wydawnictwie gminnym. Izba przypomniała, że gminy i gminne osoby prawne prowadzące działalność wydawniczą podlegają w tym zakresie wielu ograniczeniom, zwłaszcza gdy chodzi o działalność wykraczającą poza zadania o charakterze użyteczności publicznej.
Zadaniami takimi, zgodnie z art. 9 ust. 4 ustawy o samorządzie gminnym, są zadania własne gminy określone w art. 7 ust. 1 tej ustawy, których celem jest bieżące i nieprzerwane zaspokajanie zbiorowych potrzeb ludności w drodze świadczenia usług powszechnie dostępnych.
„– Jeśli gazeta jest wydawana przez jednostkę w jakiś sposób podległą urzędowi, to jest to prasa samorządowa. Nie jest niezależna – podkreśla w jednej z wypowiedzi Barbara Mąkosa-Stępkowska z Zakładu Prawa Prasowego Instytutu Dziennikarstwa UW. Przypomina również, że prasa ma służyć rzetelnej informacji, jawności i kontroli. – Trudno, by urząd kontrolował sam siebie – mówi Mąkosa-Stępkowska i dodaje, że zgadza się ze stanowiskami RIO. – Istnieje pewien zgrzyt między rolą samorządu a wydawaniem przez urząd własnej prasy, w jakiejkolwiek formie by to nie było.”
O stanowisko w tej sprawie zapytaliśmy rzecznik UM Katarzynę Koczwarę, która również zasila szeregi redakcji „Wiadomości Ratuszowych”.
– Wywiady z przedsiębiorcami zaczęliśmy jakiś czas temu. Zaczęliśmy cykl od nowego właściciela Browaru Zamkowego, który także jest prywatnym przedsiębiorcą. Rozmawiamy z przedsiębiorcami, którzy realizują następujące cele: rozwój lub/i promocja miasta. Jeśli jakiś przedsiębiorca, który się do nas zgłosi, wpisuje się w te założenia, to chętnie przeprowadzimy rozmowę i ją opublikujemy – podkreśla rzeczniczka.
Jak widać zasady w „WR” zmieniają się w zależności od potrzeb.
– Dwa lata temu, gdy swoje drzwi otwierał Tramwaj Cafe odwiedziła nas Anna Żerdka – Bednarek, redaktor naczelna „WR”, z prośbą o udzielenie wywiadu. Pomimo autoryzacji wywiad się nie ukazał, a jako powód podano właśnie obowiązujące przepisy o zakazie promowania prywatnego przedsiębiorcy. Argument wtedy był dla nas zrozumiały i zgadzaliśmy się z tym przekazem. Dzisiaj, okazuje się, że standardy się zmieniły, choć, jak mi wiadomo, przepisy pozostały niezmienne. Bardzo się cieszymy, że tak się stało i powstała przestrzeń do promocji przedsiębiorców. Liczymy na to, że również znajdzie się miejce na promocję dla kawiarni Tramwaj Cafe, która znana jest już w wielu zakątkach kraju jak i świata, a która wpisuje się w kryteria promocji miasta Cieszyna – podkreśla właściciel Wojciech Krawczyk.
Pozostaje nam zatem dyskusja nad tym, czy takie wywiady są reklamą czy nie, i jak oraz kto ustala kryteria mówiące o tym, co wpisuje się w promocję miasta, a co nie? Tu ważny powinien być wizerunek Cieszyna, który ma nam pomóc, ale na pewno nie zaszkodzić. Ta sytuacja jest przykładem na to, że wystarczy artykuł sponsorowany nazwać wywiadem
i sprawa załatwiona. Jednak każdy, kto miał styczność z mediami również prywatnymi, wie, że w publikacjach należy kierować się przepisami. Za reklamę, która nie jest opatrzona odpowiednim podpisem grozi kara pieniężna. Nawet media prywatne, które mogą na reklamie zarabiać, muszą przestrzegać przepisów.
– W najbliższym czasie wywiady będą kontynuowane zarówno z właścicielami dużych firm, jak i mniejszych. Planujemy także rozmowy z rękodzielnikami, którzy także są przedsiębiorcami – podkreśla w swojej odpowiedzi Katarzyna Koczwara.
Zatem nasuwa się kolejne pytanie o wyłanianie takich przedsiębiorców. Idąc tym tropem i opierając się na słowach rzeczniczki możemy uznać, że obecnie każdy biznes wpisuje się w promocję miasta. Zatem nie pozostaje nic innego, jak zachęcić innych przedsiębiorców, by do podobnego wywiadu zgłaszali się bez obaw.
Czym powinna być promocja miasta?
Promocja miasta to całokształt podejmowanych działań mających na celu przyciągnięcie do gminy przede wszystkim inwestorów. To także program rozwoju lokalnych przedsiębiorstw i promowanie korzystnego wizerunku gminy na zewnątrz. Strategia promocji miasta musi być dobrze przemyślana i zaplanowana, bo tylko spójne działania mogą przyciągnąć turystów. Najważniejszym pytaniem, na które musimy odpowiedzieć przed rozpoczęciem działań jest to, do kogo tak naprawdę chcemy dotrzeć z naszymi komunikatami.
Ile kosztują mieszkańców takie działania?
Kwota umowy dotycząca druku i dostawy „Wiadomości Ratuszowych” w roku 2021, zawarta z wykonawcą, Wydawnictwem TRIADA Wojciech Wicher, opiewa na 64.543,50 zł BRUTTO.
Odpowiedzmy jednak sobie sami, jak widzimy promocję miasta? Czy stać nas, w dobie kryzysu i szukania oszczędności, na takie wydatki?